captcha image

A password will be e-mailed to you.

Ta historia wcale nie zaczęła się od naszych głębokich przemyśleń i przebudzenia jakiejś mistycznej ekoświadomości. Nie, zaczęło się całkiem banalnie. Przy okazji wizyty w firmie dostarczającej nam prąd pani w okienku spojrzała na historię naszych rachunków i powiedziała „Ciekawe, sporo państwo płacą za energię”. I tyle.

Po powrocie do domu zaczęliśmy się zastanawiać, o co chodzi. OK, mieszkamy w dość starym domu, który jest ocieplony, choć nie tak dobrze, jak by mógł. Ale grzejemy gazem, nie prądem, więc nie tędy droga.

Zaczęliśmy razem z Olą chodzić po naszym domu i się rozglądać. Nasze wnioski nie są odkryciem Ameryki, ale sami byliśmy zaskoczeni, jak wiele można poprawić. No więc po kolei:

1. Oświetlenie.

Nasz dom remontowaliśmy 11 lat temu. Architekt wnętrz, który przygotował wtedy projekt, miał doskonałe pomysły na wykorzystanie światła. Tylko w 2 sypialniach i salonie jest 26 lamp i lampek tworzących naprawdę fajną atmosferę. W większości żarówki nie są mocne, ale niemal wszystkie działały w systemie, który był standardem dekadę temu, a więc na klasycznych żarówkach żarowych. Gdy zsumowaliśmy moc tych żarówek, wyszło nam 1100 watów. Jasne, wszystkich na raz nie włączamy, ale używamy wszystkich.

Pierwszy ruch to Wielka Wymiana. Teraz prawie wszędzie świecą żarówki LED. Suma ich mocy to 115 watów. Prawie 10 razy mniej. Przy takim samym świetle. Tak, żarówki LED są droższe. Ale już nie tak drogie, jak kilka lat temu. No i świecą bardzo, bardzo, bardzo długo – nawet 20-30 razy dłużej, niż żarówki starego typu.

2. Gotowanie wody

Czajnik elektryczny to standard chyba w każdym domu. Zwykle jego moc to około 2000 W, więc wodę gotuje w ciągu kilkudziesięciu sekund. Pytanie tylko, ile gotuje. Z naszych obserwacji wynika, że zazwyczaj gotujemy więcej wody, niż jej faktycznie potrzebujemy. Robimy dwa kubki herbaty, a wody nalewamy na cztery.

Czy faktycznie jest o co kruszyć kopie? Na blogu Finanse na plus można znaleźć wyliczenia dotyczące gotowania. Oszczędności sięgają kilkudziesięciu złotych rocznie – mniej więcej tyle, ile cena nowego czajnika.

Tu jeszcze warto zwrócić uwagę na typ grzałki – płaska, płytowa pozwala nalać i zagotować bardzo mało wody – nawet mniej niż jedną szklankę. Spiralną woda musi zakrywać, więc nie zagotujemy mniej niż pół litra. Czyli gotujmy tyle, ile potrzebujemy. Grzanie wody na zapas nie ma sensu.

3. Ładowarki

Tu sprawa jest skomplikowana. W niemal każdym domu używa się przynajmniej kilku ładowarek – do telefonów, komputerów, tabletów. Czy warto wyłączać je z prądu, gdy kończymy ładowanie? To zależy, jak na to spojrzeć. Dla naszych finansów sprawa jest bez znaczenia. Rocznie kosztuje nas to najwyżej kilka złotych (http://finansenaplus.pl/ile-pradu-pobiera-ladowarka-do-telefonu).

Natomiast z punktu widzenia środowiska jest już nieco inaczej. Miliony ładowarek dają w sumie całkiem konkretne zużycie prądu. Tyle, że ciągłe włączanie i wyłączanie jest po prostu niewygodne – na tyle, że mało komu będzie się chciało to robić.

Tu proponuję dwa sensowne rozwiązania. Pierwsze to listwa z przełącznikami. Każde gniazdko ma własny włącznik, listwa kosztuje około 25 zł. Możemy więc jednym ruchem włączać i wyłączać te gniazda, które chcemy. Drugi pomysł to czasowy wyłącznik prądu, ten można kupić za 10-15 zł. Zwykle sprzęt ładujemy w określonych godzinach – w jednych domach w nocy, w innych w ciągu dnia. Wyłącznik można ustawić tak, by odcinał zasilanie listwy na przykład od 23 do 7 rano. Zaleta to zwolnienie nas z myślenia. Bezcenne 🙂

 

Na razie jesteśmy w trakcie wprowadzania zmian. Generalne założenie jest proste – nie chcemy utrudniać sobie życia, bo z praktyki wiemy, że takie zmiany na siłę nie działają. Dlatego stosujemy rozwiązania, które przyniosą konkretne oszczędności bez wyrzeczeń.

Oczywiście nadal szukamy pomysłów – jeśli macie jakieś, to się podzielcie.

A o oszczędzaniu energii w domach (głównie tej wykorzystywanej do ogrzewania) sporo dowiecie się z filmu z serii Punkt Krytyczny. To tylko 5 minut, zobaczcie:

Zobaczcie też koniecznie pełnometrażowy film “Punkt Krytyczny. Energia odNowa”. Jest niezwykle ciekawy, choć bardzo nie zgadzamy się z tym, co jego autorzy mówią o energii jądrowej. Tym niemniej – zdecydowanie warto

 

Nie ma więcej wpisów