captcha image

A password will be e-mailed to you.

Dziecko miało pecha. Urodziło się z HIV, którym zaraziło się od matki.

Zazwyczaj w takich przypadkach kobiety są leczone podczas ciąży lekami antyretrowirusowymi, a ich dzieciom podaje się tę terapię jeszcze przez sześć tygodni po urodzeniu. To zmniejsza ryzyko zarażenia dziecka z 25-30 proc. do 2 proc.

Tym razem jednak matka pojawiła się w szpitalu już w trakcie akcji porodowej, tak więc pierwszą dawkę leków podano małej dziewczynce dopiero po urodzeniu. Lekarze z Centrum Medycznego przy Uniwersytecie stanu Mississippi leczyli ją do czasu, gdy ukończyła 18 miesięcy. Wówczas jednak matka i jej córka przestały przychodzić na wizyty kontrolne.

Lekarzom udało się je wyśledzić dopiero pięć miesięcy później. Okazało się jednak, że dziewczynka wyzdrowiała. Całkowicie. Teraz od ostatniej dawki leków minęło już 10 miesięcy, a dziecko wciąż jest zdrowe. Jej HIV nie jest w najmniejszym stopniu aktywny.

Lekarze podkreślają, że przypadek tej dziewczynki jest absolutnie wyjątkowy i nie oznacza to, że rodziny powinny zarzucać leczenie, bo dziecko równie dobrze mogło w tym czasie umrzeć z powodu infekcji.

Teraz szpital stara się wyjaśnić, dlaczego zamiast tego dziewczynka wyzdrowiała. Przyczyna najprawdopodobniej tkwi we wczesnym podaniu leków antyretrowirusowych, którymi leczy się HIV. To mogło zapobiec wniknięciu wirusa do białych krwinek dziecka, gdzie HIV może się ukrywać przez długi czas i w odpowiednim dla siebie momencie – a więc w momencie zaprzestania leczenia – wywołać chorobę.

Oby do tego nigdy nie doszło.

Nie ma więcej wpisów