captcha image

A password will be e-mailed to you.

Podczas ostatniej debaty prezydenckiej jeden z kandydatów wyciągnął test i pokazując go oznajmił, że taki test kosztuje 30 złotych, a nie 600 złotych (w domyśle – jak testy genetyczne stosowane do rozpoznawania zakażenia COVID-19). Zdaniem kandydata takie testy wystarczą, by pokazać, czy ktoś „jest chory, był chory i czy jest zagrożeniem”.

Problem w tym, że ów kandydat – celowo lub z niewiedzy – kompletnie pomieszał różne rodzaje testów. Wyjaśnijmy zatem w skrócie, jak to z tymi testami jest.

Testy „za 600 zł” to te, o których najczęściej słyszymy i których wyniki są dwa razy dziennie podawane przez Ministerstwo Zdrowia służą sprawdzeniu, czy ktoś jest właśnie chory na COVID-19. Taki test wykrywa obecność w ciele człowieka materiału genetycznego wirusa.

Jeśli w naszych ciałach znajduje się SARS-CoV-2, to oznacza (w pewnym uproszczeniu), że doszło do zakażenia koronawirusem i trwa u nas infekcja. Możemy ją różne przechodzić, ale wirus pozostaje aktywny.

Drugi rodzaj testów to testy serologiczne, które sprawdzają naszą odporność. Polegają one na zbadaniu, czy w naszym organizmie znajdują się przeciwciała będące odpowiedzią na wirusa. Sprawdza się dwa rodzaje przeciwciał – IgM oraz IgG

Trzeba jednak pamiętać, że możemy spotkać różne rodzaje testów serologicznych. Najbardziej wiarygodne wyniki dają te oparte na metodach, do których potrzebne jest pobranie krwi z żyły. Taki test przeprowadza się w odpowiedniej placówce – przychodni czy punkcie pobrań. Wyniki otrzymuje się zwykle po kilku dniach.

Spotyka się też drugi rodzaj testów serologicznych zwany testami kasetkowymi. Niestety ich wiarygodność w przypadku koronawirusa jest bardzo niska. Łatwo je odróżnić – zwykle wykonuje się je samodzielnie, a wynik otrzymuje po kilkunastu minutach. Te testy rozpowszechniły się ze względu na niską cenę (wynoszącą obecnie jednak około 100-150 zł, a nie 30 zł) i łatwość wykonania. Problem polega jednak na tym, że takie testy źle działają w przypadku koronawirusa, a w dodatku na rynku dostępnych jest bardzo wiele testów, które – ze względu nie niewłaściwe wykonanie – dają błędne wyniki.

Zarówno cena, jak i sposób przeprowadzania oraz uzyskiwane wyniki są różne w przypadku testów genetycznych służących wykrywaniu obecności koronawirusa i infekcji nim oraz testów serologicznych badających obecność przeciwciał i związaną z tym odporność. Testy serologiczne mogą pokazać (w przypadku obecności przeciwciał IgG), że dana osoba może przechodzić infekcję koronawirusem, jednak nie rozstrzygają tego. Dla potwierdzenia trzeba wykonać test genetyczny.

Oczywiście rozumiem, że w czasie debaty prezydenckiej kandydat chce za wszelką cenę zabłysnąć i dać się zapamiętać, ale w tym przypadku po prostu minął się z prawdą.

Dla zainteresowanych – wypowiedź kandydata:

Nie ma więcej wpisów