captcha image

A password will be e-mailed to you.
Japonia ma zakaz odławiania wielorybów. Fot. Wikimedia

Japonia ma zakaz odławiania wielorybów. Fot. Wikimedia

Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości zakazał Japonii WSZELKICH połowów wielorybów. Mimo moratorium na połowy tych ssaków Japończycy od lat łowią „do celów naukowych” około tysiąca wielorybów rocznie.

Uchwalone przez Międzynarodową Komisję Wielorybniczą moratorium na połowy wielorybów większa część cywilizowanego świata podpisała w 1986 roku. Szczególną ochroną objęto otaczający Antarktydę Ocean Lodowaty (zwany inaczej Południowym), który dla wielu gatunków wielorybów jest jedynym żerowiskiem w okresie zimy.

Moratorium nie uznały Norwegia i Islandia, które tradycyjnie parają się wielorybnictwem. Kraje te zabijają co roku kilkaset tych ssaków. Do wstrzymania połowów zobowiązała się Japonia, ale wykorzystała pozostawioną lukę w przepisach mówiącą o możliwości łowienia waleni „do celów naukowych”. Japończycy wypływają więc na łowy statkami pod szyldem „research” – rzekomo po to, by sprawdzić, czy populacja wielorybów odrodziła się na tyle, by już można było je łowić komercyjnie. Co roku z rąk japońskich „naukowców” ginie blisko tysiąc tych chronionych ssaków, a ich mięso bez skrępowania jest dostarczane do restauracji i sklepów.

Dlaczego Japończycy to robią? Tłumaczenie nie brzmi przekonująco: „Przed wiekami wieloryby były traktowane przez Japończyków jako rodzaj ryb. Całkowita ich ochrona, bez względu na liczebność populacji danego gatunku, jest sprzeczna z wartościami kulturowymi narodu japońskiego, dla którego wieloryby są naturalnym źródłem pożywienia” – stwierdził w oświadczeniu japoński Instytut Badań nad Waleniami, który odpowiada za połowy wielorybów „do celów naukowych”.

Japoński statek przetwórczy "Nisshin Maru" wciąga na pokład wieloryby - samicę z młodym. Fot. Wikimedia

Japoński statek przetwórczy “Nisshin Maru” wciąga na pokład wieloryby – samicę z młodym. Fot. Wikimedia

Jak się współcześnie poluje na wieloryby? To taka sama krwawa jatka jak przed ponad stu laty. Wielorybnicy – przepraszam, „naukowcy” – strzelają do zwierząt z działek pokładowych harpunami z głowicami eksplodującymi, włóczą półżywe wieloryby na linach przy burcie, a potem ćwiartują na pokładzie ogromnego statku przetwórczego. Niemal identycznych technik połowu używano w XIX wieku, tyle że wtedy korzystano z tzw. zimnych harpunów bez głowic eksplodujących, uznawanych dziś za mniej humanitarne.

Te wszystkie praktyki japońskie załogi wykonują na terenie morskiego rezerwatu waleni, odławiając gatunki zagrożone i chronione prawem międzynarodowym.

Japoński statek "naukowy" Yushin Maru holuje płetwala karłowatego. Fot. Wikimedia

Japoński statek “naukowy” Yushin Maru holuje płetwala karłowatego. Fot. Wikimedia

Z japońskimi wielorybnikami walczą od lat organizacje obrońców przyrody, w tym szczególnie aktywnie Greenpeace i Sea Shepherd, które urządzają akcje sabotażowe, doprowadzają do zderzeń swoich łodzi z japońskimi statkami i ustawiają się w motorówkach pomiędzy waleniami a harpunnikami.

Przeciw działaniom Japończyków wystąpił też rząd Australii, który uznaje rezerwat waleni na Oceanie Lodowatym za strefę swoich wpływów. Dlatego w 2010 roku Australia wytoczyła Japonii proces przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze. Właśnie teraz zapadł wyrok w tej sprawie, który całkowicie zabrania Japończykom połowów wielorybów. Decyzja ta jest uważana za prawnie wiążącą, nie można się od niej odwołać. Japonia wyraziła głęboki żal, ale zapowiedziała, że zastosuje się do wyroku.

My wyrażamy z tego powodu głęboką radość.

 

 

 

 

Nie ma więcej wpisów