captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

Małe wielkie odkrycia - okładka

Małe wielkie odkrycia – okładka

Odkrycia nie zdarzają się tak, jak pokazuje nam popkultura. To nie spadające na głowę jabłka, rozbłyskujące żarówki czy faceci krzyczący „eureka!”. Każde okrycie to efekt długiego ciągu zdarzeń, wielu zbiegów okoliczności, na które składa się całe mnóstwo drobnych i wielkich przypadków, przemyśleń i spotkań.

Więcej propozycji mądrych prezentów? Crazy Nauka poleca!

Właściwie zawsze zdawałem sobie z tego sprawę, ale jakoś nigdy nie chciało mi się nad tymi ciągami zdarzeń zastanawiać. Nic dziwnego – odkrycie takie teleskopu, choć samo w sobie ważne, z dala pachnie nudą. Albo chlorowanie wody. Bez niego trudno wyobrazić sobie współczesne miasta, ale jakoś nie ciągnęło mnie, by poznać historię tego wynalazku.

A potem trafiłem na „Małe wielkie odkrycia – najważniejsze wynalazki, które odmieniły świat” Stevena Johnsona. I zdałem sobie sprawę z tego, jak byłem naiwny i – co tu dużo kryć – płytki. Mimo, że od kilkunastu lat siedzę po uszy w pisaniu o nauce, nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak fascynująca może być sama historia dochodzenia do odkrycia.

Weźmy wspomniany teleskop. W 1204 roku krzyżowcy złupili Konstantynopol. Uciekła z niego grupa tureckich szklarzy, którzy trafili do młodego, prężnie rosnącego miasta – Wenecji. Tam osiedli i rozwijali swój niezwykły fach. Wenecja korzystała z ich umiejętności, ale też miała z nimi sporo problemów. Kłopot w tym, że Turcy do wyrobu szkła potrzebowali bardzo, bardzo gorących pieców. Tymczasem drewniane miasto źle znosiło takie okoliczności – regularnie płonęło.

Wygnać? Nie wygnać? Szkoda – weneckie szkło stawało się znane i przynosiło znaczące dochody miastu. Władcy Wenecji podjęli genialną decyzję: szklarzom kazano się wynosić na pobliską wysepkę Murano. Tam mogli sobie eksperymentować bez obawy puszczenia z dymem całego miasta. Przypadkiem stworzono coś, co współcześnie nazywa się akceleratorem przedsiębiorczości – miejsce, w którym wymieniano się pomysłami, eksperymentowano, konkurowano ale i wymyślano coś wspólnie. To dzięki temu udało się opracować formułę dodatków, które czyniły szkło niemal całkowicie przezroczystym – rzecz wcześniej nieosiągalna.

Traf chciał (no dobra, nie ma żadnych trafów, ale to inna historia), że w tym samym czasie Gutenberg opracował swoją technikę druku, co wkrótce potem doprowadziło do upowszechnienia czytelnictwa. I nagle tysiące ludzi zorientowało się, że ma problem ze wzrokiem. Rozwiązanie było w zasięgu ręki – odpowiednio ukształtowane kawałki przezroczystego szkła poprawiały widzenie liter. Okulary przestały być wydumaną potrzebą mnichów i stały się towarem, na który pojawiło się powszechne zapotrzebowanie.

A gdyby tak wziąć te okulary i nieco je przerobić? Na przykład ustawić soczewki jedna za drugą? Tak właśnie powstał mikroskop, a wkrótce potem teleskop. A księżyce Jowisza tylko czekały na odkrycie…

To oczywiście tylko kawałek historii szkła, okularów i odkryć. Cała opowieść jest znacznie bogatsza i ciekawsza. Podobnie jak historii człowieka, który wbrew prawu i opinii innych po kryjomu zaczął chlorować wodę w pewnym mieście, co sprawiło, że wkrótce umieralność niemowląt spadła o 74 procent.

Ta książka jest pełna takich opowieści. Łączą się i przeplatają, pokazują zaskakujące drogi, jakie doprowadziły do tego, że nasz świat jest właśnie taki.

To absolutnie fascynujące. „Małe wielkie odkrycia” niesamowicie poszerzają horyzonty. Bardzo, bardzo polecam. I cieszę się, że jesteśmy patronem medialnym tej książki.

“Małe wielkie odkrycia – najważniejsze wynalazki, które odmieniły świat” Steven Johnson, Wydawnictwo Sine Qua Non, 2015. 

Więcej propozycji mądrych prezentów? Crazy Nauka poleca!

Nie ma więcej wpisów