captcha image

A password will be e-mailed to you.
Mars ma szansę stać się przyjazną życiu planetą. Rys. NASA Goddard Space Flight Centre

Mars ma szansę stać się przyjazną życiu planetą. Rys. NASA Goddard Space Flight Centre

Dawno, dawno temu… Nie, to nie bajka. 4 miliardy lat temu Mars był ciepłą, wilgotną planetą z morzami, rzekami i jeziorami oraz atmosferą. A potem wszystko to stracił i stał się zimną i suchą pustynią, jaką jest dziś. Być może jednak ten proces da się częściowo odwrócić.

Przyczyny, dla których Mars utracił wodę i atmosferę przez długi czas pozostawały niewyjaśnione. Im bliżej (dosłownie i w przenośni) badamy jednak Marsa, tym więcej dowiadujemy się o jego przeszłości. Nowych informacji dostarczyła sonda MAVEN, która od 2014 roku bada atmosferę Czerwonej Planety.

Przyczyną wyschnięcia i zamrożenia Marsa jest utrata przez niego pola magnetycznego – mniejsza i bardziej oddalona od Słońca niż Ziemia planeta wystygła i jej jądro przestało kręcić się wytwarzając pole magnetyczne. Przez to wiatr słoneczny, czyli pędzące z wielką prędkością (około 447000 m/s) wysokoenergetyczne cząstki, rozwiały atmosferę marsjańską wyrywając jej atomy i unosząc je w przestrzeń.

Właśnie sonda MAVEN pozwoliła określić tempo tej ucieczki – przy normalnym poziomie aktywności Słońca w ciągu jednej sekundy Mars tracił 100 gramów swojej atmosfery. Jednak podczas podwyższonej aktywności uciekały nawet 2 kg atmosfery w każdej sekundzie. Nie brzmi to imponująco? Pomyślcie, że działo się to stale, sekunda po sekundzie przez miliony i miliardy lat. Mimo tego Mars wciąż ma cienką atmosferę – ciśnienie tam wynosi około 600 paskali, czyli 0,6% ziemskiego.

Dziś aż trudno uwierzyć, jak kiedyś mógł wyglądać Mars…

Mars – Błękitna Planeta

No ale obiecywałem coś o „ratowaniu” Marsa. Grupa naukowców pracujących dla NASA przedstawiła szaloną, ale naukowo poprawną koncepcję pozwalającą na odtworzenie atmosfery Marsa. Co ciekawe nie wymaga to dramatycznych posunięć takich jak proponowane przez Elona Muska zbombardowanie planety ładunkami termojądrowymi.

Zamiast tego badacze zaproponowali umieszczenie w przestrzeni kosmicznej pomiędzy Marsem a Słońcem generatora wytwarzającego pole magnetyczne, które będzie odchylało wiatr słoneczny. Już teraz pracuje się nad takimi urządzeniami, tyle że w znacznie mniejszej wersji, bo mającymi chronić astronautów na statkach kosmicznych. Podczas Planetary Science Vision 2050 Workshop Jim Green, dyrektor NASA Planetary Science Division przedstawił symulacje pokazujące, że takie rozwiązanie mogłoby się sprawdzić.

Efektem powstrzymania Słońca przed niszczeniem atmosfery Marsa byłby stopniowy wzrost ciśnienia na planecie – atmosfera jest stale uzupełniana wydzielaniem się gazu spod powierzchni. Zdaniem autorów pomysłu zmiany byłyby odczuwalne w ciągu kilku czy kilkunastu lat. To z kolei podniosłoby temperatury na Marsie o około 4 st. C, a to wystarczy, by zaczęły topić się (czy raczej sublimować) polarne czapy złożone z dwutlenku węgla. To powinno doprowadzić do powstania efektu cieplarnianego i silnego wzrostu temperatury na planecie. I wreszcie efekt końcowy – stopnienie znajdujących się pod marsjańskim gruntem pokładów lodu wodnego i pojawienie się na powierzchni ciekłej wody.

Jak podkreślają autorzy ich pomysł nie jest typowym terraformowaniem, a więc sztucznym i ogromniej kosztownym zmienianiem całej planety. To wykorzystanie naturalnego mechanizmu, któremu pomóc może jedna (choć zasadnicza) zmiana – ochrona przed wiatrem słonecznym.

Na koniec najlepsze – całej zmiany można by dokonać w ciągu najwyżej kilku pokoleń. Czyli to nie wizja nieokreślonej przyszłości, ale coś, nad czym warto już teraz poważnie się zastanawiać.

 

Nie ma więcej wpisów