captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

W pobliżu Wysp Królowej Charlotty u wybrzeży Kanady znaleziono dziwny obiekt, który prawdopodobnie jest zgubioną w 1950 roku amerykańską bombą atomową.

13 lutego 1950 roku samolot Convair B-36B odbywał ćwiczebny 24-godzinny lot symulujący atak jądrowy na Związek Radziecki. Trasa wiodła z Alaski nad północnym Pacyfikiem, stanami Waszyngton i Montana aż na południe USA. Jednak już przed startem pojawiły się kłopoty spowodowane bardzo niską temperaturą sięgającą -40º C.

Po siedmiu godzinach lotu trzy z sześciu silników wyłączyły się, a pozostałe nie mogły osiągnąć pełnej mocy – winne było prawdopodobnie oblodzenie. Samolot nie był w stanie kontynuować bezpiecznego lotu i licząca 17 osób załoga postanowiła opuścić pokład skacząc na spadochronach nad jedną z wysp. 5 osób zginęło w morzu, resztę uratowano.

Samolot miał jednak na pokładzie bombę atomową typu Mark 4, która nie miała pełnego ładunku bojowego. Wypełniona była naturalnym uranem i 2,3 tony materiałów wybuchowych. Brak było jednak plutonowego rdzenia, a uran nie był zdolny do zapoczątkowania reakcji łańcuchowej. Przed opuszczeniem samolotu załoga zrzuciła bombę i zdetonowała ją nad morzem.

Zaginiony samolot, zaginiona bomba

Sam samolot leciał jeszcze przez 80 km na autopilocie aż wreszcie rozbił się. Przez lata sądzono, że wpadł do morza, jednak dwóch wędrowców odnalazło jego szczątki w 1956 roku na zboczu góry Kologet w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej. Trzymali to odkrycie w tajemnicy aż do 1997 roku, gdy podali miejsce kanadyjskiej armii.

Tymczasem szczątków samej bomby nigdy nie odnaleziono. Niedawno kanadyjski nurek Sean Smyrichinsky nurkował w okolicy wyspy Pitt w archipelagu Wysp Królowej Charlotty. Oddalił się od swej łodzi i znalazł coś, czego nigdy wcześniej nie widział. Jak sam to opisuje, struktura przypominała przekrojony na pół obwarzanek, a wokół niego jakby małe miski.

Gdy zaczął opowiadać o swoim odkryciu miejscowi rybacy przypomnieli sobie o historii sprzed 66 lat. Smyrichinsky znalazł zdjęcia wnętrza bomby Mark 4 i stwierdził, że tak to właśnie wyglądało. Poinformował o swoim odkryciu kanadyjski Departament Obrony, który potwierdził, że nurek faktycznie pływał w miejscu pokrywającym się z trasą feralnego przelotu z 1950 roku. We wskazany punkt został skierowany okręt i za kilka tygodni znane mają być wyniki poszukiwań.

źródło

Nie ma więcej wpisów