captcha image

A password will be e-mailed to you.
Fot. Barcroft TV/YouTube

Fot. Barcroft TV/YouTube

Naukowiec-amator (nazywany Venom Man) ćwiczy swoje ciało, aby było ono w stanie przyjmować liczne ugryzienia od jednych z najjadowitszych węży na świecie. I uważa, że odniósł sukces.

Immunologia to taka rosyjska ruletka, jeżeli chodzi o zbudowanie odporności. Albo nasze ciało dostosowuje się do nadchodzących ataków czy – jak w tym przypadku – do jadu, albo czeka cię cały szereg nieprzyjemnych kłopotów, ze śmiercią włącznie.

Tim Friede dał się ugryźć ponad 160 razy w ciągu 16 lat badań i ma nadzieję, że jego eksperyment pozwoli ludzkości na stworzenie szczepionki uodparniającej nas na ugryzienia węży.

Jego eksperymenty, choć mocno kontrowersyjne, zyskały jednak wsparcie ze strony środowiska naukowego. Friede rozpoczął niedawno współpracę z dr. Brianem Hanleyem z University of California, który podjął się badań reakcji organizmu eksperymentatora na jad węży. Testy pokazują, że Friede ma dwa razy więcej przeciwciał na tę substancję niż przeciętny człowiek.

Aby udowodnić, że jego teoria budowania odporności działa, przyjął na żywo ugryzienia od dwóch najbardziej jadowitych węży na świecie – tajpana pustynnego i mamby czarnej, której ukąszenie zabija w zaledwie kilka minut.

Fot. Barcroft TV/YouTube

Fot. Barcroft TV/YouTube

“Jestem prawdopodobnie jedyną osobą na świecie, która może przyjąć ugryzienia od tych węży i przeżyć. Nie mam zamiaru przestać tego robić, dopóki nie uda się stworzyć i wypuścić na rynek szczepionki” – mówi Tim i dodaje: “Strasznie bolą mnie ręce po tych ugryzieniach, mam uczucie strasznych pulsacji, ale czuję się świetnie. Wydaje mi się, że niewiele osób mogłoby przyjąć ugryzienie od jednego z tych węży – ja przyjąłem od obu.”

Przez tę obsesję wielokrotnie ocierał się o śmierć, a raz był wyjątkowo blisko przejścia na drugą stronę. “Popełniłem duży błąd i dałem się ugryźć dwóm kobrom naraz w 2011 roku. Z jedną było w porządku, ale przy drugiej odpłynąłem. Byłem w śpiączce i niemal umarłem – było ciężko.”

Obecnie ukąszenia jadowitych węży leczy się, stosując antidotum stworzone poprzez pobranie jadu od węża, rozcieńczenie go i wstrzyknięcie owcy lub koniowi. Kiedy już wewnątrz organizmów tych zwierząt wytworzą się przeciwciała, izoluje się je z krwi i używa jako leku. Problem w tym, że to bardzo drogi proces, a ilości wyprodukowanego leku są niewielkie. Z tego powodu w samej Afryce Subsaharyjskiej aż 30 tys. osób rocznie umiera od ukąszeń węży.

Co gorsza, Sanofi Pasteur, producent najskuteczniejszego antidotum na jad węży, Fav-Afrique, w 2015 roku zaprzestał wytwarzania go (bo to nieopłacalne). Zgromadzone zapasy wystarczą tylko do połowy 2016 roku. Lek neutralizuje 10 różnych jadów węży, które mogą wystąpić w Afryce Subsaharyjskiej. Według Lekarzy bez Granic inne substancje nie są tak skuteczne jak ten.

Może więc w świetle powyższych faktów eksperymenty Tima Friede nie są tylko mrożącą krew w żyłach ciekawostką?

 

Nie ma więcej wpisów