captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

Przycisk drzemka. Fot. shehan peruma

Przycisk drzemka. Fot. shehan peruma

6:50. Budzik dzwoni swoim znienawidzonym sygnałem. Ale na szczęście jest przecież przycisk „drzemka”, który odsuwa konieczność wstawania o kolejne 5 czy 10 minut. Cudowny wynalazek? Niezupełnie – raczej system, który w rzeczywistości może utrudnić ci poranne wstawanie.

Problem w tym, że po każdym wybudzeniu się organizm potrafi się „resetować” i rozpoczynać cykl snu od nowa. A taki początek to szybkie zapadnięcie w głębokie fazy snu. Zatem zamiast powoli się rozbudzać, za każdym razem jesteśmy wyrywani z takiej fazy i od nowa staramy się obudzić.

Jak temu zapobiec? Trzeba wykorzystać naturalną potrzebę organizmu to działania w stałych rytmach. Nawet jeśli nie jesteśmy rannymi ptaszkami, można przyzwyczaić się do wstawania o takich strasznych godzinach, jak 6:50. Warunek – trzeba to robić regularnie. Jeśli zachowamy zasadę „nie mniej niż 6 godzin snu” i codziennie będziemy wstawali o tej samej porze, to organizm po kilku tygodniach nauczy się, że kilkadziesiąt minut wcześniej trzeba zacząć się rozbudzać.

Będzie więc stopniowo podnosił temperaturę ciała, spłycał sen, zaczynał wydzielanie dopaminy i kortyzolu. I o godzinie, o której zawsze dzwoni budzik będziemy już gotowi do wstawania (co nie znaczy, że zadowoleni i szczęśliwi). W ten sposób lepiej też dodać od razu do czasu snu ten okres, który marnujemy na drzemki – dodatkowe 10, 20 czy 30 minut pozwoli lepiej się wybudzić.

Jeśli ktoś już musi korzystać z drzemki, to regularny sen i tak mu pomoże, bo organizm wybudzony nie będzie za każdym razem zaczynał cyklu głębokiego snu.

Warunek jest jeden – trzeba wstawać o tej samej porze codziennie. Tak, w weekendy też.

Zobacz też:

Jak w prosty sposób przywrócić naturalny cykl okołodobowy

Dlaczego alkohol psuje połowę snu?

 

 

Nie ma więcej wpisów