captcha image

A password will be e-mailed to you.

To się zaczęło od naszych dzieci. Pewnego dnia dostałem od nich ostrą reprymendę. Aż wstyd się przyznać, ale niech będzie: podczas mycia zębów nie zakręciłem wody. Nawet wiem dlaczego – rano ten dźwięk tak przyjemnie mnie uspokajał.

Aż tu nagle Lena wypaliła „Tato, a wiesz, że w ten sposób marnujesz 12 litrów wody? W ciągu minuty wylewasz jej około 6 litrów, zęby myjesz dwie minuty…”. Adam przytaknął, no i zrobiło mi się strasznie głupio. Bo przecież wiem, sam powinienem nie tylko pilnować siebie, ale i uczyć dzieci. Na szczęście mądra szkoła nauczyła nie tylko ich, ale i mnie.

Po tym zdarzeniu zacząłem bardziej uważnie przyglądać się temu, co dzieje się z wokół mnie z wodą. Nie to, żebym miał nagły atak bycia eko – to raczej ciekawość i zamiłowanie do efektownych liczb. Wyniki? Sami spójrzcie:

  • do wyprodukowania jednej kropli kawy trzeba zużyć 1100 kropli wody
  • by powstała kostka masła potrzeba 1200 litrów wody
  • kilogram pomidorów „kosztuje” 214 litrów wody
  • kilogram ziemniaków to aż 900 litrów wody
  • pół litra piwa zużywa 150 litrów wody
  • bawełniana koszulka (i to bez nadruku) to cena aż 2700 litów wody.

źródło danych 1, 2

Przykłady można długo ciągnąć. Oczywiście nie zamierzam rezygnować z kawy (to by dopiero było…), pomidorów ani ziemniaków. OK, piwo ostatnio odstawiłem, ale nie z troski o wodę, a o sylwetkę. Skoro jednak (nomen omen) nie wpłynę na „ukrytą wodę” zawartą w produktach, to może chociaż coś oszczędzę w codziennym życiu?

Tu sprawa okazała się łatwiejsza. Bardzo wiele rzeczy, które robimy na co dzień można zmienić. Choćby odrobinę – jak to zakręcanie wody przy myciu zębów. Ale to tylko przykład. Znowu pogrzebałem trochę i wyciągnąłem kilka przykładów:

  • Kąpiel w wannie to 85-100 litrów, 5-minutowy prysznic – 25 litrów. (no, od czasu do czasu kąpieli sobie nie odmówię)
  • Zmywanie ręczne to 50-80 litrów. Zmywanie w nowoczesnej zmywarce – 25-30 litrów.
  • Spuszczanie w toalecie wody „na maxa” to 13 litrów. Spuszczanie mniejszym przyciskiem to 5 litrów.

Zmiana 5 kąpieli i dwóch pryszniców w tygodniu na dwie kąpiele i 5 pryszniców to oszczędność 180 litrów tygodniowo i ponad 9000 litrów rocznie. Korzyć finansowa – około 200 zł rocznie, dodatkowo można mieć satysfakcję, że poprawiliśmy nieco sytuację wodną Polski.

Ale po co oszczędzać wodę?

No właśnie – czy jest sens bawić się w oszczędzanie w kraju, który leży w strefie umiarkowanej, ma 440 km morskiej linii brzegowej i kilka potężnych rzek? Okazuje się, że tak – Polska ma rezerwy wodne takie, jak… Egipt. I trzykrotnie niższe, niż większość krajów Unii Europejskiej. Jak nam się to udało zrobić? Cóż – lata pracy. Po pierwsze niewłaściwie i niepotrzebne osuszanie bagien, które obniżyło poziom wód gruntowych. Po drugie zanieczyszczenie – co z tego, że woda jest, skoro nie nadaje się do picia nawet dla zwierząt? Po trzecie zmiany klimatyczne – w zimie jest mało śniegu, w lecie pada niewiele deszczu. Efekt? Stale jesteśmy na granicy niedoboru wody, wystarczy suche lato (a takie ostatnio mamy), by pojawiło się ryzyko kłopotów z dostępem do wody. Najpierw dla przemysłu, potem dla mieszkańców.

Co możemy robić, by równocześnie zaoszczędzić na wodzie i pomóc Polsce? Oto nasze propozycje:

1. Myj się z sensem.

Ogranicz kąpiele w wannie.

Skróć czas brania prysznica do 5-6 minut.

Kup baterię łazienkową oszczędzającą wodę. Miesza ona wodę z powietrzem tak, by zachować odpowiednie ciśnienie, a jednocześnie oszczędzić nawet 50 proc. wody. Inną funkcją jest „zimny start” – zaraz po uniesieniu dźwigni baterii do góry leje się zimna woda. Często to wystarczy, a oszczędzasz nie lejąc ciepłej.

Rozplanuj łazienkę z głową. Przemyśl jej rozkład tak, by ograniczyć zbędne czynności, podczas których lecieć będzie woda. Choćby pod prysznicem – jeśli stawiasz szampon czy żel na podłodze, za każdym razem musisz się schylać. Nie dość, że to niewygodne, to marnujesz czas i wodę. I nie musisz wiercić dziur w kafelkach – półeczki można umocować na przyssawkach lub powiesić na uchwycie prysznica. Zadbaj, by wszystko było pod ręką.

Umieszczaj prysznic nisko. Dlaczego? To proste – ciepła woda spadając ku twojemu ciału bardzo szybko stygnie – to efekt parowania. Im wyżej wisi prysznic tym cieplejszą wodę musisz do niego doprowadzić, by do twojego ciała doleciała taka, jaką lubisz.

Korzystaj z kubeczka do płukania zębów. Ma on pojemność ok. 200 ml, to wystarczy. Jeśli nabierasz wodę z kranu w dłonie, zużyjesz około 5 razy więcej wody.

2. Zmywaj z sensem

Tu sprawa jest prosta – zmywarka oszczędza wodę. Co więcej oszczędza też mnóstwo czasu – wkładanie i wyjmowanie naczyń zajmuje go znacznie mniej, niż zmywanie ręczne i ewentualne wycieranie. Jaka to różnica? Wyliczenia z bloga „Jak oszczędzać pieniądze” pokazują, że zmywarka daje ponaddwukrotną oszczędność. Jej zakup (zależnie od ceny sprzętu) amortyzuje się zwykle po około 2-3 latach.

Jeśli nie masz możliwości czy chęci instalować zmywarki, zrób jedną prostą rzecz – napuszczaj wody do zlewu zatykając go. Tak możesz oszczędzić połowę lub więcej wody. Bieżąca jest potrzebna do spłukiwania, do zmywania wystarczy stojąca w zlewie. Dobrym rozwiązaniem może być miska do zmywania wstawiana do zlewu. Dzięki temu można podzielić komorę na dwie części – w jednej zmywać, w drugiej płukać naczynia. Taka miska przyda się też przy myciu warzyw, obieraniu czy odlewaniu makaronu. No a wodę – na przykład po myciu warzyw bez detergentów – wykorzystujemy dalej do podlewania roślin w domu.

No i koniecznie kup kran z perlatorem – mieszanie strumienia wody z powietrzem daje oszczędności rzędu 40 proc. Przy zmywaniu i płukaniu naczyń to duża różnica.

3. Pij z sensem

Lata doświadczeń nauczyły nas, że woda z kranu jest paskudna. Herbata z niej smakowała jak pomyje, zapach nie kojarzył się z niczym, co można byłoby wypić. Ale czasy się zmieniły, zmieniła się i woda. W ostatnich latach w Polsce zainwestowano gigantyczne pieniądze w poprawę jakości wody kranowej i dziś w bardzo wielu miejscach jest ona często lepsza i zdrowsza od tej z butelek.

Jeśli nie masz pewności, czy twoja kranówka jest dobra, skontaktuj się z lokalną stacją sanitarno-epidemiologiczną. Informacje o jakości wody posiada też firma, która ci ją dostarcza.

Dlaczego warto pić wodę z kranu?

– bo jest tania – litr kosztuje zwykle mniej, niż pół grosza. Oszczędności idą w setki złotych

– bo jest zdrowa i czysta

– bo nie zanieczyszczamy środowiska kupując kolejne plastikowe butelki

– bo jeśli przynosisz wodę ze studni, to niemal na pewno twoje pojemniki nie są wystarczająco czyste

Jeśli w upalne dni zależy ci na zimnej wodzie, możesz zawsze wrzucić do niej kilka kostek lodu lub trzymać zapas w karafce wstawionej w drzwi lodówki.

I jeszcze jeden zwyczaj pokutujący od dawna – gotowanie pełnego czajnika wody. 20 lat temu, gdy królowały czajniki stawiane na gazie, woda gotowała się długo i warto było mieć jakiś zapas już przegotowanej. Dziś to bez sensu – wodę na herbatę mamy w minutę czy dwie. Gotujmy więc tyle, ile potrzebujemy pilnując tylko, by nalewać do czajnika niezbędne minimum.

4. Podlewaj z sensem

Choć na razie podlewanie ogródka nam nie grozi, już za trzy miesiące zaczniemy lać wodę na naszą cenną trawę, kwiaty i zioła. Tak dla porządku – minuta podlewania wężem ogrodowym to około 10 litów wody. U sąsiadów podpatrzyliśmy fajne rozwiązanie. Otóż w ziemię wkopali przemysłowy baniak na wodę o pojemności 1000 litrów, do którego prowadzi odpływ z rynny. Wystarczy mała pompka by mieć za darmo deszczówkę do podlewania ogrodu.

Ale wiadomo, że nie wszędzie da się zrobić taką instalację. Sprawę można częściowo rozwiązać inaczej. Ot choćby miski. Zostaw je na zewnątrz, nawet na balkonie, tak by spływała do nich deszczówka. Każde 5 czy 10 litrów darmowej wody się przyda!

Używaj konewek. Te śliczne, nieco staromodne, ogrodowe pojemniki pozwalają podlewać precyzyjnie i bez strat wody. No i nie wypłukują roślin z ziemi.

Pomyśl o miniszklarniach. Zajmują niewiele więcej miejsca niż doniczki, a pozwalają uprawiać rośliny w bardzo dobrych dla nich warunkach. No i oczywiście oszczędzają wodę, bo szklarnia zatrzymuje wilgoć. A podlewanie? Choćby wodą pozostałą po umyciu warzyw w misce.

Sporo konkretnych, praktycznych rad dotyczących oszczędzania wody i innych sposobów na to, by nasz dom był przyjazny dla planety znajdziecie na specjalnej stronie IKEA.

Po tym, jak nasze dzieci porządnie mnie obsztorcowały zacząłem myśleć o wodzie wokół mnie. Mam poczucie, że robię coś sensownego i dobrego. Ale też wiem, że nagrodą będą niższe rachunki do zapłacenia. Tyle wygrać… 🙂

 

Tekst jest elementem współpracy z firmą IKEA. Partner nie miał wpływu na treść ani opinie, które wyrażamy.

Nie ma więcej wpisów