captcha image

A password will be e-mailed to you.

Całowanie ma swój cel i nie jest nim… przyjemność. No i ma wiele wspólnego z wąchaniem brudnego podkoszulka…

  1. Jak smakujesz?

Po co się całować? Też mi pytanie – wiadomo, po co! Ale z biologicznego punktu widzenia całowanie ma zupełnie inny sens niż ten, który większość z nas dostrzega. Chodzi o to, żeby nam SMAKOWAŁO. Bo jeśli nie smakuje, to znaczy, że nie jesteśmy sobie pisani i (prawie) nic tego nie zmieni. Zabrzmiało trochę jak cytat z Paulo Coelho? Niesłusznie.

Być może część z Was sobie pomyślała, że w takiej sytuacji związek osoby palącej z niepalącą byłby z góry skazany na niepowodzenie. Ale wcale nie musi, bo chodzi tu o substancje, które w rzeczywistości nie mają żadnego smaku – zawarte w ślinie białka MHC, czyli białka zgodności tkankowej. Białka te kodują geny, które odpowiadają za odporność, czyli odpowiedź immunologiczną organizmu na zarazki.

A co to ma wspólnego z całowaniem? Badania pokazały, że w im bardziej różniące się zestawy białek MHC wyposażony jest każdy z partnerów, tym większą odporność daje to ich przyszłym/potencjalnym… dzieciom. Czy więc będzie to zaskoczeniem dla Was, że również lepiej smakują nam pocałunki z tymi partnerami, którzy bardziej różnią się od nas pod kątem zestawu białek MHC?

Podstępna biologia wabi nas więc w swoje sidła i do całowania dokłada cały ten kontekst odpornych dzieci mogących urodzić się nam w przyszłości, o którym to kontekście nikt przy zdrowych zmysłach nie myśli, kiedy całuje się z kimś pierwszy raz. A to właśnie ten pierwszy pocałunek w dużej mierze decyduje o tym, czy będzie następny i czy znajomość może przerodzić się w związek. Nieźle to zakręcone.

Fot. Valeria C★Preisler/Flickr

  1. Nie tylko smak, ale i zapach

To, co odbywa się podczas pocałunku w kontekście zawartych w ślinie białek zgodności tkankowej, równolegle zachodzi również na poziomie zapachów.

W ludzkim pocie znajdują się metabolity hormonów płciowych, z których wytwarzane są wciąż słabo przebadane (zwłaszcza u ludzi), bezwonne substancje nazywane ogólnie feromonami. Są one wychwytywane przez narząd nosowo-lemieszowy, niezwykle czuły „odbiornik” znajdujący w naszych nosach. Wychwytując atrakcyjne dla nas feromony, wskazuje tych partnerów, z którymi możemy mieć kiedyś odporne dzieci… A ja znów o tym samym!

Ale sami się przekonajcie, że coś w tym jest. Świadczy o tym klasyczny już „test brudnego podkoszulka”, który przeprowadzono blisko 20 lat temu w szwajcarskim Uniwersytecie w Bernie. W ramach tego eksperymentu panie miały po zapachu wskazywać najbardziej atrakcyjnych właścicieli przepoconych T-shirtów. A miało to dowieść, czy u kobiet, podobnie jak u samic myszy, wybór padnie na mężczyznę, którego zestaw białek MHC jest możliwie jak najbardziej różny od ich własnego.

A wyglądało to tak, że panom biorącym udział w badaniu rozdano identyczne podkoszulki i zalecono noszenie ich przez cały dzień z wykluczeniem jakichkolwiek dezodorantów. Potem, nie widząc właścicieli brudnych podkoszulków, uczestniczki eksperymentu miały po zapachu wskazać najbardziej ponętnie pachnącego mężczyznę. I zgodnie z przewidywaniami panie, kierując się wyłącznie nosem, wybierały tych spośród panów, których zestaw białek zgodności tkankowej mocno różnił się od ich własnego.

Ale nie wszystkie kobiety podjęły właśnie taki wybór. Te zażywające pigułki antykoncepcyjne konsekwentnie wybierały mężczyzn bardzo podobnych do nich samych pod kątem zgodności tkankowej. To, zdaniem naukowców, może rodzić problemy m.in. z płodnością już po odstawieniu pigułek, kiedy para zechce mieć dziecko i musi się starać o nie miesiącami.

  1. Nie wszyscy się całują

Pocałunek francuski jest, wydawałoby się, powszechnym obyczajem na naszym globie. Tymczasem okazuje się, że ponad połowa społeczeństw na świecie pocałunków unika lub wręcz się nimi… brzydzi. Badania przeprowadzone w 2015 roku przez naukowców z University of Nevada i Indiana University pokazały, że spośród 168 społeczeństw z różnych regionów Ziemi ten sposób okazywania sobie namiętności uznaje zaledwie 46 proc. W ogóle nie całują się mieszkańcy Ameryki Środkowej, subsaharyjskiej Afryki, Nowej Gwinei czy Amazonii.

A skąd to przekonanie, że zetknięcie się ust jest powszechnym na świecie wyrazem miłości? Winny jest temu nasz europocentryczny punkt widzenia.

  1. Wymieńmy między sobą… bakterie

To prawdopodobnie ostatnia rzecz, o której chcesz myśleć, całując kogoś. Mimo to… takie badania powstały i trzeba stawić im czoła. Naukowcy z Holenderskiej Organizacji na Rzecz Stosowanych Badań Naukowych (TNO) odkryli, że podczas francuskiego pocałunku w ciągu zaledwie 10 sekund z ust do ust przedostaje się nawet do 80 mln bakterii. Pary, które całują się dziewięć razy dziennie, mają z tego powodu niemal identyczny skład flory bakteryjnej w jamach ustnych.

Badania nad całowaniem prowadzone były z udziałem 21 par, które zostały starannie wypytane o to, jak często obdarzają się pocałunkami i jak długo one trwają. Następnie badacze pobrali wymazy z ust ochotników, by sprawdzić, jakie mikroorganizmy bytują w ich ślinie. Analizy pozwoliły ustalić, że pary całujące się często – około 9 razy dziennie – mają niemal identyczną mikroflorę bakteryjną w jamie ustnej.

Aby ustalić, jak wiele bakterii ludzie wymieniają między sobą podczas pocałunku, naukowcy przeprowadzili doświadczenie. Jeden z partnerów dostał do wypicia napój probiotyczny zawierający bakterie z rodzaju Lactobacillus i Bifidobacteria. Pocałunek sprawił, że do ust drugiej osoby przeniknęła cała masa mikroorganizmów. Uśredniając – około 80 mln bakterii w ciągu 10 sekund!

Wcześniejsze badania przeprowadzone przez naukowców z University of Leeds wykazały, że całowanie się zwiększa odporność kobiet w ciąży na wirus cytomegalii, który nie szkodzi dorosłym, może jednak być groźny dla nienarodzonego dziecka.

Oczywiście poprzez pocałunki mogą też przenosić się drobnoustroje chorobotwórcze. Tą drogą można podłapać m.in. gronkowca złocistego czy wirusy, w tym wirus grypy, Epsteina-Barr (wywołuje mononukleozę) czy HSV (czyli wirus opryszczki)… Ale czy świadomość tego kiedykolwiek odwiodła kogoś od całowania się?

  1. Skąd się wzięły pocałunki?

Naukowcy uważają, że całowanie się pojawiło się jako wariacja na temat… karmienia dzieci przez matki przeżutym uprzednio pokarmem. A fuj! Tyle że wielu biologów ewolucyjnych uważa, iż obie te czynności mają ze sobą wiele wspólnego. Dlaczego? Obydwie wystawiają nas na zwiększony kontakt z drobnoustrojami u drugiej osoby, dzięki czemu wzmacniają naszą odporność na choroby. Ech, ta odporność przy temacie pocałunków wraca jak bumerang.

  1. Całują się również zwierzęta

Fot. Tambako The Jaguar/Flickr

Całowanie się jest uznawane przez małpy naczelne za element okazywania sobie czułości. Całusy rozdają sobie m.in. szympansy oraz bonobo, a te ostatnie potrafią niekiedy nawet dać sobie całusa z języczkiem. Za formę dawania sobie pocałunków niektórzy badacze uznają lizanie się po pyskach przez psy i wilki czy pocieranie się dziobami przez ptaki – papugi czy krukowate. Lwy morskie dotykają się pyskami przez długie godziny, a słonie mało subtelnie wpychają trąby do pysków swoich wybranek – to byłby raczej pocałunek nos-usta, prawda? 😉

 

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów