captcha image

A password will be e-mailed to you.
Orson Welles podczas audycji "Wojna światów"

Orson Welles podczas audycji “Wojna światów”

Dokładnie 75 lat temu, 30 października 1938 roku Marsjanie zaatakowali Ziemię. A przynajmniej tak sądziło kilkaset tysięcy osób, które tego niedzielnego wieczoru wysłuchały bodaj najsłynniejszej audycji radiowej – „Wojny światów” przygotowanej przez Orsona Wellesa.

Trwające 62 minuty radiowe przedstawienie było przygotowane niezwykle pomysłowo. Cała opowieść zaczyna się niczym zwykła transmisja z sali koncertowej. Po krótkim czasie zostaje ona na chwilę przerwana komunikatem radiowym mówiącym o pewnej ciekawej obserwacji. Oto naukowcy dostrzegli na powierzchni Marsa coś na kształt wybuchów. Po chwili wraca muzyka, ale wkrótce znowu zostaje przerwana kolejnymi komunikatami, rozmowami z astronomami i wieściami o zbliżaniu się do Ziemi jakichś obiektów.

Co było dalej wie każdy, kto zetknął się z oryginalną „Wojną światów” H. G. Wellsa opublikowaną w 1898 roku albo przynajmniej widział film Stevena Spielberga sprzed 8 lat. Mamy więc lądowanie marsjańskich statków na Ziemi, budzące grozę wydostawanie się przybyszów na zewnątrz i wreszcie wściekły atak na Ziemian.

Panika i ucieczka

W audycji Wellesa było to wszystko oddane niesamowicie pomysłowo. W dwóch trzecich programu porzucono stylistykę przerywających koncert komunikatów i rozpoczęto pełną transmisję z dramatycznych wydarzeń. Jest połączenie z pilotem samolotu, który zbliża się do statków obcych i nagle milknie, są dramatyczne relacje reportera.

Całość była tak dobrze zrobiona, że ludzie po prostu uwierzyli, że to dzieje się naprawdę. Nie wiadomo, jaki dokładnie był zasięg audycji i ilu ludzi dało się nabrać. Szacunki mówią nawet o 1,7 milionie osób, które uwierzyły i 1,2 miliona przerażonych. Bardziej prawdopodobne wydają się jednak liczby w granicach kilkuset tysięcy. Wiadomo, że przez cały wieczór linie telefoniczne policji były zajęte, a przynajmniej w kilkudziesięciu miejscach grupy osób panicznie uciekały ulicami.

Szacunki są tym trudniejsze, że następnego dnia prasa wręcz nie posiadała się z oburzenia. New York Times umieścił informacje o „Wojnie światów” na głównym miejscu spychając obok np. wiadomości o Żydach uciekających z Niemiec do Polski. Wyolbrzymianie skali zdarzeń przez gazety wynikało z ówczesnego przekonania, że radio stanowi bezpośrednią konkurencję dla papieru, a Welles dał prasie doskonałą okazje do ataku na nowe medium.

New York Times z artykułem o "Wojnie światów"

New York Times z artykułem o “Wojnie światów”

Jak to możliwe?

Dlaczego ludzie tak masowo uwierzyli w radiowe przedstawienie teatralne? Na pewno znaczenie miały wojenne nastroje – na niespełna rok przed wybuchem wojny z Europy płynęły niepokojące wieści. Często były one ogłaszane właśnie w tej formule, którą Welles tak sprytnie wykorzystał – przerywano nimi normalny program radiowy. W owych czasach ludzie nie byli przyzwyczajeni do rozmaitych medialnych zabiegów i doskonale przygotowane przestawienia zmyliło ich kompletnie. Program nie był przerywany reklamami, co również dodało mu wiarygodności.

Wiele osób włączyło się do słuchania audycji w 12-15 jej minucie, gdy na innym kanale właśnie zakończył się popularny program. Ci słuchacze ominęli początek „Wojny światów” gdzie mówiono o tym, że jest to radiowe przedstawienie. Orson Welles prawdopodobnie doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że tak właśnie będzie i zaplanował swoje słuchowisko w ten sposób, by w tym czasie akcja przybrała dramatyczny obrót.

Tak było 75 lat temu. Dziś pewnie nie dałoby się już przygotować tak małymi środkami tak skutecznej mistyfikacji. Ale warto posłuchać, jak Orson Welles, wówczas mający zaledwie 23 lata nabrał tysiące ludzi. Program nie brzmi dziś już tak groźnie, ale świetna narracja i niesamowite efekty dźwiękowe nadal budzą podziw. Gdyby ktoś pytał, to dźwięk otwieranego włazu do statku obcych uzyskano odkręcając zardzewiałą nakrętkę…

Warto posłuchać…

 

Nie ma więcej wpisów