Nic tak nie usypia, jak porządne spicie się. Wie o tym każdy – jak nie z autopsji, to z obserwacji. Ale z tym poalkoholowym snem sprawa nie jest taka prosta.
Irshaad Ebrahim z Londyńskiego Centrum Snu zbadał przeanalizowawszy 20 wcześniejszych prac dotyczących picia i spania. Stwierdził, że niezależnie od ilości wypitego alkoholu skraca on czas potrzebny na zaśnięcie – stąd słynne pozy i fantazyjne miejsca, w których rozpoczyna się alkoholowy sen. Równocześnie pogłębia sen, ale… tylko przez pierwsza połowę nocy.
Druga połówka snu jest gorsza – śpimy płycej, jesteśmy bardziej podatni na wybudzenie oraz, co ciekawe, na lunatykowanie. Dodatkowo alkohol osłabia ruchy gałek ocznych podczas fazy REM – tej, w której doświadczamy marzeń sennych.
Czyli najpierw człowieka ścina, potem wybudza, a dodatkowo można się załapać na łażenie przez sen.
You must be logged in to post a comment.