captcha image

A password will be e-mailed to you.

Tę książkę czyta się jak historię Indiany Jonesa opowiedzianą przez sąsiada Pablo Escobara.

„Dzikie życie” i jeszcze ten podtytuł „Przygody biologa ewolucyjnego” – jakie macie skojarzenia? Wydaje się oczywiste, że ta książka mówi o dzikiej przyrodzie badanej przez szacownego naukowca. Tymczasem tytułowa dzikość odnosi się przede wszystkim do samej osoby autora i jego zwariowanej biografii. I zapewniam Was, że nie ma w tym ani grama przesady. To dlatego zdecydowałam się zrecenzować tę książkę i jeszcze załatwiłam u wydawcy 40-proc. rabat na nią, żebyście mogli ją taniej kupić (link do rabatu znajdziecie pod tekstem).

Człowiek, który zaskakuje

Robert Trivers to ikona biologii ewolucyjnej, twórca pojęcia altruizmu odwzajemnionego oraz teorii inwestycji rodzicielskiej, która mówi o tym, że płeć, która więcej inwestuje w potomstwo, jest bardziej wybredna w doborze partnera. Oba te terminy to absolutna klasyka socjobiologii, oczywista dla każdego, kto choć liznął tej dziedziny. A Trivers to postać posągowa stawiana w jednym rzędzie m.in. ze słynnym Richardem Dawkinsem.

To jednocześnie najbardziej zaskakująca osobowość w świecie nauki, z jaką się zetknęłam. „Nazwać Roberta Triversa uznanym biologiem to niedomówienie podobne do nazwania Richarda Feynmana popularnym profesorem fizyki” – napisał magazyn „Psychology Today”. Feynman zasłynął jako charyzmatyczny wykładowca i… seryjny uwodziciel. Z kolei w „Dzikim życiu” poznajemy prawdziwą naturę Triversa: błyskotliwego obserwatora, rozerotyzowanego gawędziarza i nonkonformisty co i rusz pakującego się w kłopoty z prawem i współbliźnimi. Tu nie ma owijania w bawełnę, bo też 72-letni biolog (dziś ma 75 lat) traktuje tę książkę trochę jak spowiedź. A ma się z czego spowiadać.

Historia zaczyna się statecznie, od podróży małego Roberta z rodziną po świecie. Potem następuje lekkie uniesienie brwi, kiedy dowiadujemy się, że nasz bohater zajmował się m.in. astronomią, psychologią, studiował na Harvardzie matematykę oraz… prawo. Po tych wszystkich zwrotach akcji wyznaje, że wreszcie odnalazł swój „intelektualny dom”, czyli biologię ewolucyjną. Uff. A potem, moi Państwo, nasz naukowiec jedzie na Jamajkę i dopiero wtedy można szeroko otworzyć oczy ze zdumienia, bo w tym miejscu zaczyna się opowieść kryminalna. A w nią wplatają się przełomy w biologii ewolucyjnej.

Zabójstwa, marihuana i więzienie

Jamajka, karaibski raj Rastafarian, jest krajem o jednym z najwyższych wskaźników zabójstw na świecie. Kingston, jej stolica, należy od najniebezpieczniejszych miast na globie, a przemoc jest tam powszechna jak u nas gołębie na ulicach. W 2005 roku odsetek zabójstw wyniósł tam 1674 na 100 tys. mieszkańców. Duuużo.

I nie myślcie sobie, że te statystyki ominęły otoczenie znamienitego naukowca. Gdzie tam! Trivers pojechał na Jamajkę badać jaszczurki, a potem wsiąkł w ten kraj na dobre. Kupił tam dom, pojął za żonę czarną jamajską piękność i zadomowił się na tyle, żeby stać się członkiem miejscowej społeczności.

Z dobrodziejstwem inwentarza wsiąkł też w miejscowe kroniki kryminalne, stając się konsumentem marihuany, celem napadów z bronią w ręku, świadkiem bądź obserwatorem kilku zabójstw (w tym śmierci Petera Tosha, rastafariańskiego muzyka wcześniej grającego w zespole z Bobem Marleyem) oraz ofiarą policyjnych szykan, które zaprowadziły go nawet do miejscowego więzienia.

Nie zdradzam zbyt wiele, bo zapowiedzi tych wydarzeń ukazują się już na samym początku książki, a Trivers opisuje je z rozbrajającą szczerością i nie przebierając w słowach. Co ciekawe, pobyt w jamajskim więzieniu nie był pierwszym zetknięciem biologa z ośrodkiem penitencjarnym. Mówiłam, że z pana naukowca jest niezłe ziółko?

A gdzie tu nauka?

Biologia ewolucyjna towarzyszy każdemu krokowi Roberta Triversa, choć pewnie bardziej precyzyjnie byłoby powiedzieć, że to ona kieruje jego losami. To badania naukowe zaprowadziły go m.in. do afrykańskiego ośrodka Jane Goodall, do Arktyki, Afryki i w końcu na Jamajkę. Z jednej strony, oficjalnie, badał tam różne gatunki zwierząt (szympansy, karibu, likaony czy jaszczurki), z drugiej strony, jego bystrym obserwacjom nie umknęły też zachowania ludzi.

Kiedy zmarła ukochana przez Jane Goodall szympansica, badaczka długo nie chciała jej pogrzebać i nie zgodziła się na jej autopsję, mimo że z naukowego punktu widzenia sekcja zwłok byłaby bardzo na miejscu. Myśli Triversa pobiegły w stronę reakcji na ciało zmarłego, obserwowanych nie tylko u ludzi chcących jak najdłużej zatrzymać nietkniętego bliskiego przy sobie, ale też u niektórych gatunków zwierząt. Jane zachowała się jak matka szympansica, która trzyma w objęciach swoje maleństwo jeszcze długo po jego śmierci.

Skąd się biorą takie zachowania? I jak właściwie powinniśmy wnioskować o naturze różnych zjawisk społecznych: od zwierzęcia do człowieka, co było dominującym stylem na przełomie lat 60. i 70.? Czy może odwrotnie? Trivers poszedł tą drugą ścieżką, zasugerowaną mu przez jego mentora Billa Drury’ego. „Jeśli […] interesuje cię teoria społeczna oparta o dobór naturalny, czy nie jest często lepiej zacząć od siebie, a potem przenieść argumentację na inne stworzenia? Właśnie to zrobiłem w moim pierwszym artykule naukowym dotyczącym altruizmu wzajemnego”.

Biolog rewolucjonista

Tym podejściem Trivers zrewolucjonizował biologię ewolucyjną. Zaobserwował, że przyjaciele są nam często bliżsi niż krewni, a stoi za tym relacja oparta na powszechnej dla naszego gatunku formie zależności: jeśli ja pomogę komuś teraz, to gdy ja będę potrzebować pomocy, on pomoże mnie. Ci, którzy radzą sobie sami i nie spodziewają się sytuacji, w której mogliby potrzebować pomocy, nie są skłonni do altruizmu. Nie opłaca się też pomagać egoiście. Wnioskując o tym na podstawie swoich własnych doświadczeń, Trivers odważył się odnieść tę obserwację do wszelkich innych form życia, łącznie z bakteriami. I pasowało! Podobnie uczynił z mechanizmem samooszukiwania się, który w rozbujałej formie obserwował u samego siebie.

W oparciu o te nowatorskie obserwacje na początku lat 70. Trivers napisał pięć przełomowych artykułów. Dotyczyły nie tylko altruizmu, ale też m.in. teorii społecznej opartej na zasadach doboru naturalnego, inwestycji rodzicielskich i doboru płciowego czy konfliktu rodzice-dzieci. To absolutne fundamenty naszej dzisiejszej wiedzy na ten temat.

Jak więc widzicie, można w jednej książce zawrzeć opis napaści przez nożowników w zaułkach Kingston oraz podwalin teorii altruizmu odwzajemnionego. U Roberta Triversa takie zestawienie jest zupełnie naturalne. Wciąż nie mogę się zdecydować, czy traktować go jako szalonego ekscentryka, czy zadufanego w sobie bufona. Myślę, że jest po trosze jednym i drugim, i nie próbuje tego ukryć. Myślę, że mało który inny autor zdołałby to przekazać z takim wdziękiem.

Jeśli zachęciłam Was do przeczytania tej książki, to możecie ją kupić – zarówno w formie papierowej, jak i e-booka – z 40-procentowym rabatem (od ceny okładkowej) specjalnie dla czytelników Crazy Nauki 🙂 Po kliknięciu w link wejdziecie na stronę z ceną wraz z przewidzianym rabatem.

„Dzikie życie. Przygody biologa ewolucyjnego”

Autor: Robert Trivers

Wydawca: Copernicus Center Press

Nie ma więcej wpisów