captcha image

A password will be e-mailed to you.

Ciekawe, co na wyniki tych badań powiedzą właściciele kotów ?

Zacznijmy od małego doświadczenia. Umieśćcie znajomych kociarzy oraz psiarzy w jednym pomieszczeniu i – niby to od niechcenia – zapytajcie, co jest „lepsze” – psy czy koty. Dajcie im pięć minut i obserwujcie, jak rzucają się sobie nawzajem do oczu. Możecie być prawie pewni, że kociarze powiedzą, iż psy są bezwolne i zachowują się niewolniczo, zaś psiarze stwierdzą, że koty są wredne i wcale nas nie lubią.

Jeśli o mnie chodzi to zawsze staram się rozdzielać miłośników jednych i drugich pupili, choćby z tego względu, że według mnie wszystkie zwierzęta są fascynujące i należy docenić wyjątkowe cechy każdego gatunku. Ale dlaczego w ogóle powstaje taki konflikt? Znajoma adoratorka psów odpowiedziała mi na to pytanie tak: „bo koty tak naprawdę nas nie lubią; one nas nie potrzebują”. Czy to prawda? Czy koty faktycznie nie darzą nas żadnym afektem? Przekonajmy się, co na ten temat ma do powiedzenia nauka.

Bezpieczna baza

Żeby odpowiedzieć na pytanie, czy ktoś nas lubi i potrzebuje, musimy się najpierw zastanowić, jak zdefiniować te dwa terminy i jak je przetestować. W kontekście ludzi interakcję opartą na potrzebie i zależności testowano najczęściej w odniesieniu do dzieci, ponieważ małe dzieci traktują swojego opiekuna (najczęściej – rodzica) jako tak zwaną „bezpieczną bazę”.

Już w latach 70. XX wieku psychologowie opracowali badanie, którego celem miało być określenie, w jaki sposób relacja zależności wygląda u danej pary dziecko-rodzic. Test ten, wprowadzony do psychologii przez Mary Ainsworth, nosi nazwę „obcej sytuacji” (Strange Situation) [1] i wygląda w następujący sposób: w pokoju zabaw, będącym jednocześnie pomieszczeniem testowym przebywa opiekun i dziecko (zwykle w wieku około 12-18 miesięcy). Spędzają czas na swobodnej zabawie. Po pewnym czasie opiekun wychodzi z pomieszczenia, a wchodzi do niego osoba obca dziecku, która próbuje zająć je zabawą i zachęcić do interakcji. Badacze rejestrują behawior dziecka, które w większości sytuacji zachowuje się następująco: kiedy opiekun wychodzi, dziecko płacze lub woła rodzica i raczkuje lub idzie w stronę drzwi. Zwykle nie chce bawić się z obcą osobą, a wszelkie próby nawiązania relacji wzmagają tylko objawy stresu. Wtedy opiekun wraca, dziecko jest brane na kolana lub kojone w inny sposób, co pozwala mu szybko odzyskać poczucie bezpieczeństwa i wrócić do zabawy [1].

Czy psy traktują nas jak „bezpieczną bazę”?

W 2013 roku badacze postanowili przeprowadzić analogiczne doświadczenie w odniesieniu do psów. I – co tu dużo mówić – okazało się, że psy, podobnie jak małe dzieci – traktują swoich opiekunów jak „bezpieczną bazę” [2]. Nie oznacza to oczywiście, że Wasz pies uważa Was za swojego rodzica. Chodzi raczej o to, że większość psów, które mają z właścicielami prawidłową relację i były w przeszłości dobrze traktowane, uważa swojego opiekuna za gwarant bezpieczeństwa oraz ochrony.

Czy człowiek jest „bezpieczną bazą” dla kota?

No, a jak sytuacja wygląda z kotami? Naturalnie, badacze również zadali sobie to pytanie i w 2015 roku przeprowadzili test Strange Situation również w odniesieniu do kotów. I co się okazało? Nie owijając w bawełnę, należy przyznać, że koty absolutnie nie uważają swoich właścicieli za „bezpieczną bazę” i nie zachowują się tak, jakby uważały człowieka za wyznacznik ochrony lub bezpieczeństwa [3].

Koty ufają przede wszystkim sobie

Zanim jednak wyciągniecie zbyt pochopne wnioski, zatrzymajmy się na chwilę przy wynikach tego eksperymentu. Zawsze, kiedy jakieś zachowanie zwierząt jest dla nas niejasne, warto zwrócić się ku przeszłości ewolucyjnej oraz ku biologii danego gatunku. Psy są zwierzętami społecznymi [4, 5, 6], które traktują stado (a w szczególności – jego przywódcę) jako czynnik niemal niezbędny do przetrwania. To właśnie relacje społeczne zapewniają psom ochronę i poczucie bezpieczeństwa.

A jak to jest z kotami? Dlaczego koty miałyby traktować kogokolwiek – poza sobą – jako gwarant bezpieczeństwa, skoro ich przeszłość ewolucyjna nie jest związana z funkcjonowaniem w stadzie [7]? Koty przywykły do samodzielnego zapewniania sobie ochrony: zwykle poprzez ucieczkę, mniej chętnie – poprzez walkę. Nie upatrują one w nikim swojego przywódcy i nie oczekują, że w sytuacji zagrożenia ktoś inny będzie je chronił. Są niedużymi drapieżnikami, co oznacza, że zawsze było coś, na co chętnie polowały, ale też nigdy nie brakowało czegoś, co chętnie zapolowałoby właśnie na nie.

Broń mnie!

Spróbujmy to wyjaśnić za pomocą pewnej analogii. Wyobraźcie sobie, że macie przyjaciela, z którym bardzo lubicie spędzać wspólnie czas. Nieważne, czy ten czas spędzacie na wspólnym graniu w planszówki, na sesji paintballa, czy po prostu – nad dwoma kuflami piwa. Ważne, że robicie to razem. Czy jeśli pewnego dnia nakrzyczy na Was zwierzchnik, wskoczycie swojemu przyjacielowi na kolana i powiecie: „broń mnie!”? Raczej nie, bo przyjaciel nie jest dla Was synonimem ochrony. Ale czy to znaczy, że go nie lubicie?

No to lubią nas, czy nie?

Jak więc sprawdzić i przetestować w łatwy sposób, czy lubicie swojego przyjaciela, czy nie? To proste, jeśli darzycie go dużą sympatią, będziecie przedkładali wspólne spędzanie z nim czasu nad inne aktywności. Z takiego samego założenia wyszli badacze, którzy w zeszłym roku przeprowadzili doświadczenie mające na celu raz na zawsze rozstrzygnąć – czy koty nas lubią. W tym celu zaproponowali badanym kotom cztery formy spędzania czasu:

  1. jedzenie,
  2. zabawa ulubioną zabawką,
  3. wąchanie ulubionego zapachu,
  4. wejście w interakcję z człowiekiem [9].

Okazało się, że około 2,5% kotów preferowało zajmowanie się przedmiotem o ciekawym zapachu, 10,5% najchętniej bawiło się zabawką, 37% zwróciło się ku jedzeniu, zaś 50% preferowało interakcję z człowiekiem. Badacze wyciągnęli z tego następujący wniosek: tak, koty nas lubią i to bardziej niż jedzenie, zabawki i ciekawe zapachy [9].

Co mi nie pasuje?

Opisane badanie dostarcza bardzo interesujących wniosków, ale muszę przyznać, że mam mu też co nieco do zarzucenia. Przede wszystkim, do badania zaproszono jedynie 38 osobników. Rozumiem, że testy behawioralne są bardzo trudne do przeprowadzenia, ale według mnie ta liczba powinna być większa szczególnie w przypadku kotów, ponieważ zwierzęta te mogą bardzo znacząco różnić się między sobą i posiadają niezwykle różnorodne temperamenty.

Zwróćcie też uwagę na pewien aspekt. Nawet preferencje tego samego osobnika mogą cechować się bardzo dużą zmiennością. Przełóżmy to na nasze podwórko: wyobraźcie sobie, że to Wam proponuje się do wyboru: spędzenie czasu z ulubionym przyjacielem, posiłek, ulubiony serial i na przykład spacer do lasu. Czy zawsze wybierzecie przyjaciela? A jeśli akurat jesteście strasznie głodni? Albo właśnie macie nastrój typowo samotniczy i po prostu chcecie spędzić czas sami ze sobą? Czy to, że nie polecicie do kumpla jak na skrzydłach znaczy, że go nie lubicie?

Takie zmienne, które mogą wpłynąć na wynik eksperymentu, zawsze pojawiają się w badaniach, ale autorzy starają się im przeciwdziałać właśnie poprzez włączenie do doświadczenia jak największej grupy badanej. Duża liczebność pozwala zmniejszyć prawdopodobieństwo błędu i sądzę, że te ciekawe badania należałoby przeprowadzić jeszcze raz, ale ze znacznie liczniejszą grupą.

Whatever works

Jak to więc w końcu jest z tymi kotami? Na pewno należy podkreślić, że przyjaźń, jaka łączy człowieka i kota, niewiele ma wspólnego z zależnością i koty po prostu nie traktują nas jak ostoję bezpieczeństwa. Myślę, że powinniśmy przełknąć dumę i im to „wybaczyć”. Przecież koty nie mają żadnego ewolucyjnego powodu, by traktować nas jak schronienie; nie taka bowiem była geneza naszej relacji. Nie można winić kangura, że chce skakać; psa – że pragnie szczekać, a kota – że jest niezależny.

Omówione przeze mnie badania – choć nie pozbawione wad – sugerują, że koty naprawdę nas lubią. Ale może też warto zastanowić się, dlaczego takie dowody są nam w ogóle potrzebne. Jeśli relacja ze zwierzęciem daje radość obu stronom, to czy nie lepiej odpuścić sobie dowody i – niczym allenowski Boris Yellnikoff – uznać po prostu: „whatever works”?

Bibliografia:

  1. Simpson, J. A., Collins, W. A., & Salvatore, J. E. (2011). The impact of early interpersonal experience on adult romantic relationship functioning: Recent findings from the Minnesota longitudinal study of risk and adaptation. Current Directions in Psychological Science, 20(6), 355-359.
  2. Gácsi, M., Maros, K., Sernkvist, S., Faragó, T., & Miklosi, A. (2013). Human analogue safe haven effect of the owner: behavioural and heart rate response to stressful social stimuli in dogs. PLoS One, 8(3), e58475.
  3. Potter, A., & Mills, D. S. (2015). Domestic cats (Felis silvestris catus) do not show signs of secure attachment to their owners. PloS one, 10(9), e0135109.
  4. Adler, C., Mackensen-Friedrichs, I., Franz, C., & Crailsheim, K. (2011). Social play behavior of group housed domestic dogs (canis familiaris). Journal of Veterinary Behavior: Clinical Applications and Research, 6(1), 98.
  5. Mersmann, D., Tomasello, M., Call, J., Kaminski, J., & Taborsky, M. (2011). Simple mechanisms can explain social learning in domestic dogs (Canis familiaris). Ethology, 117(8), 675-690.
  6. Ardalan, A., Kluetsch, C. F., Zhang, A. B., Erdogan, M., Uhlén, M., Houshmand, M., & Savolainen, P. (2011). Comprehensive study of mtDNA among Southwest Asian dogs contradicts independent domestication of wolf, but implies dog–wolf hybridization. Ecology and evolution, 1(3), 373-385.
  7. Kurushima, J. D. (2011). Genetic analysis of domestication patterns in the cat (Felis Catus): worldwide population structure, and human-mediated breeding patterns both modern and ancient. University of California, Davis.
  8. Shreve, K. R. V., Mehrkam, L. R., & Udell, M. A. (2017). Social interaction, food, scent or toys? A formal assessment of domestic pet and shelter cat (Felis silvestris catus) preferences. Behavioural processes, 141, 322-328.

 

Nie ma więcej wpisów