captcha image

A password will be e-mailed to you.

Niedawno zmarł prof. Philip Zimbardo, który zasłynął jednym z najbardziej znanych badań z zakresu psychologii społecznej. Stanfordzki eksperyment więzienny – bo o nim mowa – jest jednak coraz częściej uznawany za rodzaj akademickiego reality show, aniżeli za poprawne naukowo badanie. Dlaczego?

Uczestnicy eksperymentu więziennego na Uniwersytecie Stanforda, fot. PrisonExp.org. Prof. Philip Zimbardo, fot. TEDxROMA / Flickr (CC BY-NC-ND 2.0)

16 sierpnia 1971 roku w piwnicy Wydziału Psychologii Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii tkwił zamknięty w szafie 22-letni Douglas Korpi. Ubrany był w długą białą koszulę z numerem 8612. Kopał wściekle w drzwi, wrzeszcząc: “Jezu Chryste, płonę od środka! [..] Chcę wyjść! To wszystko jest popieprzone! Nie wytrzymam kolejnej nocy!”. 

To ten moment zadecydował o tym, że stanfordzki eksperyment więzienny stał się najbardziej znanym badaniem psychologicznym wszech czasów, a prowadzący go Philip Zimbardo jednym z najsłynniejszych psychologów społecznych. 

Eksperyment więzienny wykazał, że zwykli ludzie są w stanie znęcać się psychicznie i fizycznie nad innymi, jeśli stworzy im się do tego sprzyjające warunki. 

Głośno zrobiło się o tym w 2004 roku, kiedy odkryto piekło irackich więźniów Abu Ghraib, których torturowali amerykańscy strażnicy i strażniczki, stosując wiele tych samych metod co “strażnicy” z eksperymentu stanfordzkiego. 

Drugie z najsłynniejszych badań psychologicznych, eksperyment Milgrama, opisałam w oddzielnym artykule – ale cierpliwości, wrócę jeszcze do niego tutaj. Możecie też posłuchać odcinka Podcastu Crazy Nauki na ten temat:

Prof. Zimbardo właśnie zmarł, a dyskusja o eksperymencie więziennym rozgorzała na nowo. Zwłaszcza że nie udało się powtórzyć tego badania, a trzeba podkreślić, że możliwość replikacji przez inne zespoły naukowców jest jednym z podstawowych wymogów nauki opartej na dowodach. Co więcej, wyniki eksperymentu więziennego zostały zakwestionowane jako zmanipulowane, a wyciągnięte z nich wnioski jako wybiórcze. 

Bo ta historia wcale nie jest taka prosta, jak ją przedstawiano. W 1971 roku Zimbardo zwerbował do udziału w eksperymencie ponad 20 studentów, którzy zgodzili się za wynagrodzeniem odegrać losowo przydzielone role więźniów i strażników w zainscenizowanym “więzieniu”. Do tego celu zostały zaadaptowane piwnice na Uniwersytecie Stanforda. Każdy z uczestników badania mógł w każdej chwili opuścić “więzienie”, co też kilku uczyniło.

Niedługo po rozpoczęciu eksperymentu „strażnicy” zaczęli źle traktować „więźniów”. Poniżali ich psychicznie: wkładali im na głowy worki, przetrzymywali bez ubrań, pozbawiali jedzenia oraz materaców i kocy, limitowali korzystanie z toalety, zamykali w szafie-izolatce, nakazywali robienie pompek itd. Okrucieństwo “strażników” było zaskakujące, bo wcześniej żaden test osobowości nie wykazał u nich takich tendencji. W miarę trwania badania dopuszczali się coraz bardziej bezwzględnych praktyk. 

Wobec “więźniów”, którzy próbowali się buntować, stosowano też manipulacje psychologiczne, które nastawiały ich przeciwko sobie. Kilku “więźniów” doznało załamania emocjonalnego. Pierwszym, który załamał się już po 36 godzinach trwania eksperymentu, był wspomniany na początku Douglas Korpi. Zimbardo przerwał eksperyment po sześciu dniach po interwencji swojej narzeczonej, psycholożki Christiny Maslach, która odwiedziła “więzienie” i przeraziła się brutalnością “strażników”.

Wg naukowców zachowania miały sugerować, że zło w ludziach jest wywoływane przez okoliczności, w jakich się znajdują. Zimbardo wnioskował, że zwyczajne osoby, wrzucone w sytuację, w której mają władzę nad innymi, zaczynają tej władzy nadużywać. A ci, którzy znaleźli się w poczuciu bezsilności i poddania czyjejś władzy, stosunkowo łatwo się jej podporządkowują. Na bazie swoich obserwacji Zimbardo stworzył termin “efekt Lucyfera”, który ma opisywać jedną z najmroczniejszych cech ludzkiej natury. 

Tymczasem po latach wyszły na jaw okoliczności, które każą podważyć te wnioski. Wcześniej niepublikowane nagrania Zimbardo i wywiadów z uczestnikami eksperymentu pokazały, że “strażnicy” zostali wcześniej przez badaczy przeszkoleni: otrzymali szczegółowe instrukcje, aby traktowali “więźniów” z bezwzględnością i okrucieństwem. Nagrania wskazują też na to, że “strażnicy” znali wyniki, jakie Zimbardo chciał osiągnąć, i starali się temu sprostać, żeby przypodobać się prowadzącemu badania. O ironio, wygląda na to, że uczestnicy eksperymentu więziennego ulegli posłuszeństwu wobec autorytetu – a tego dotyczył wcześniejszy eksperyment prowadzony przez Milgrama.

Okazało się też, że najbardziej pamiętny moment eksperymentu – “więzień” krzyczący w szale: „Płonę od środka!” – był w istocie przedstawieniem, odegranym po nieudanej symulacji bólu brzucha. Korpi przyznał później, że zaraz po zakończeniu dwutygodniowego eksperymentu miał zdawać egzaminy, do których chciał się przygotować w “więzieniu”. Kiedy odmówiono mu dostępu do książek, odegrał swój histeryczny wybuch, by móc wrócić do nauki. Zimbardo utrzymywał, że późniejsze stwierdzenie Korpiego było zmyśleniem, a jego wybuch w trakcie eksperymentu nie był symulowany.

Zastrzeżenia etyczne, wywieranie nacisku na brutalność “strażników” i prawdopodobieństwo manipulowania wynikami sprawiły, że obecnie stanfordzki eksperyment więzienny coraz częściej uznawany jest bardziej za rodzaj akademickiego reality show niż za poprawne naukowo badanie.

Źródła, z których korzystałam:

https://www.vox.com/2018/6/13/17449118/stanford-prison-experiment-fraud-psychology-replication

https://gen.medium.com/the-lifespan-of-a-lie-d869212b1f62

https://www.insidehighered.com/news/2018/06/20/new-stanford-prison-experiment-revelations-question-findings

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wi%C4%99zienie_Abu_Ghurajb

https://en.wikipedia.org/wiki/Stanford_prison_experiment


Nie jesteśmy portalem. To blog tworzony przez dwie osoby – Olę i Piotra (a ten tekst napisałam ja, czyli Ola). Jeśli mój tekst Ci się spodobał, do czegoś się przydał lub coś wyjaśnił – to świetnie. Wkładamy w nasze materiały dużo pracy, starając się, by były rzetelne i zrozumiałe. Jeśli chcesz, możesz w zamian podarować nam wirtualną kawę. Będzie nam bardzo miło. Dziękujemy 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Nie ma więcej wpisów