captcha image

A password will be e-mailed to you.

Nie! To kolejny mit, który strasznie trudno wyplenić. Ale w przeciwieństwie do innych, źródła tego łatwo wytropić.

Cała histeria zaczęła się w 1993 roku, gdy w Nature, piśmie szanowanym i cenionym, ukazała się praca „Music and spatial task performance” (Muzyka i wyniki zadań przestrzennych). Opisano w niej, jak to dzieciom puszczano muzykę relaksacyjną, sonatę Mozarta lub kompletną ciszę. Potem proszono małych by rozwiązywali rozmaite zadania. Okazało się, że w jednym jedynym z nich ci, którzy słuchali Mozarta osiągnęli odrobinę lepsze wyniki – chodziło o cięcie poskładanej kartki nożyczkami i przewidywanie, jakie to da efekty.

Sprawa wybuchła, gdy ktoś w mediach wyśledził ten tekst i niezbyt mądrze wyciągnął z niego jeden tylko fragment. Od tego czasu zapanowało przekonanie, że puszczanie dzieciom muzyki poważnej podniesie ich inteligencję. Okazało się to doskonałym sposobem na zarabianie – każdy rodzic chce mieć inteligentne dziecko, więc chętnie kupi mu płytę z Mozartem. No i tysiące dzieci na całym świecie katowane są piękną skądinąd, acz nudną dla nich, muzyką.

Oczywiście sprawę zbadano – badania prowadzone przez Christophera Chabrisa i Kennetha M. Steele’a nie potwierdziły „efektu Mozarta”. Ale mit trwa, dzieci nudzą się przy muzyce, a rodzice mają poczucie dobrze spełnionego obowiązku.

Dla dociekliwych praca, która wywołała zamieszanie: http://bit.ly/ROFHkv
i ta, która obala cały mit: http://bit.ly/ROFP3m

Nie ma więcej wpisów