To jedno z pytań pojawiających się najczęściej w komentarzach na naszym Facebooku. Odpowiadam na nie na podstawie informacji m.in. z Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz amerykańskich Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC).
[EDIT 06.04.2020] Uwaga! CDC zmieniło zalecenia na temat noszenia masek! Chodzi o maseczki domowej roboty, zakładane przed wyjściem do sklepu czy na pocztę.
Przeczytajcie też: Koronawirus: fakty, mity i dezinformacja
Niestety, noszenie maseczki nie zabezpiecza przed zarażeniem się chorobą COVID-19 wywoływaną przez koronawirusa SARS-CoV-2. Powód? Standardowe maseczki chirurgiczne nie zostały zaprojektowane do tego, by skutecznie blokować obiekty tak małe jak wirusy. Dodatkowym problemem jest to, że maseczki chirurgiczne nie przylegają dokładnie do twarzy, a ludzie, którzy je noszą, często robią to niezgodnie z instrukcją obsługi.
Maseczka chirurgiczna może natomiast pomóc ograniczyć (ale nie zablokować!) rozprzestrzenianie wirusa przez osobę z objawami choroby. Tak więc, według zaleceń WHO, powinni je nosić ludzie mający kaszel i katar – maska jest dość skuteczna w zatrzymywaniu kropelek śliny i innych wydzielin chorego. Oczywiście należy pamiętać o tym, że nie jest to w żadnym wypadku pełne zabezpieczenie i że noszenie maski wymaga szczególnej ostrożności, w tym mycia i odkażania rąk tuż przed włożeniem i po zdjęciu maski, jak również pilnowania okresu jej przydatności do użycia.
Istnieją również droższe maski medyczne, nazywane respiratorami, które są wyposażone w specjalne filtry nieprzepuszczające większości cząstek stałych i pyłów. Należą do nich maski z europejskimi certyfikatami FFP2 i FFP3, a także maski z certyfikatami N95 i N99 wydawanymi przez amerykański Narodowy Instytut Bezpieczeństwa i Higieny Pracy – NIOSH. Są one bardzo skuteczne w filtracji obiektów o średnicy powyżej 0,3 mikrometra (czyli 300 nanometrów). Obejmuje to cząstki stałe (w tym pyły PM2,5 o średnicy 2,5 mikrometra) oraz bakterie, przykładowo prątki gruźlicy (Mycobacterium tuberculosis), których rozmiar to 2-4 mikrometry. Tymczasem średnica koronawirusa SARS-CoV-2 jest mniejsza i wynosi 0,12 mikrometra (czyli 120-160 nanometrów).
Czy mimo to respiratory z certyfikatami FFP2, FFP3, N95 i N99 mogą chronić przed wirusami?
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków twierdzi, że tak, choć nie jest to ochrona całkowita. Dodaje również, że respiratory N95 powinny być zarezerwowane wyłącznie do użytku personelu medycznego. Warunkiem wysokiej ochrony przed wirusami jest prawidłowe dopasowanie respiratora do twarzy i restrykcyjne przestrzeganie zasad jego użytkowania.
Jednak to, czy respiratory N95 są rzeczywiście skuteczniejsze od zwykłych maseczek chirurgicznych w zapobieganiu rozprzestrzeniania się wirusów, pozostaje sprawą nie do końca rozstrzygniętą. Istnieją bowiem badania prowadzone pod kątem rozprzestrzeniania się grypy (wirusa o rozmiarze 0,08-0,12 mikrometra) wśród pracowników służby zdrowia. Wyniki zostały opublikowane w 2019 roku w piśmie „Journal of the American Medical Association” (JAMA). Porównanie respiratorów N95 i zwykłych maseczek chirurgicznych (prawidłowo używanych) nie wykazało znaczących różnic w skuteczności obu typów masek w zapobieganiu grypie lub innym wirusowym chorobom układu oddechowego – oba typy były DOŚĆ skuteczne, ale nie zabezpieczały całkowicie przed infekcją.
Agencje zajmujące się ochroną zdrowia podkreślają, że noszenie maseczki daje niektórym osobom fałszywe poczucie bezpieczeństwa, co może nawet zwiększyć ryzyko zarażenia się chorobą. Dlatego tak ważne jest, aby postawić na inne sprawdzone sposoby zapobiegania zarażeniu, a więc restrykcyjnie przestrzeganie zasad higieny, w tym przede wszystkim mycie i odkażanie rąk.
Pytacie w komentarzach, dlaczego zwykli ludzie (niebędący personelem medycznym) mają nie nosić maseczek, skoro mogą one (w dużym stopniu) uchronić przed zarażeniem pracowników służby zdrowia. Problem polega na tym, że nosząc maseczki, trzeba mieć naprawdę dużą wiedzę medyczną i restrykcyjnie przestrzegać procedur higienicznych. To znaczy: wiedzieć, że dotknięcie maseczki w okolicach ust nieodkażonymi rękami może pozbawić maskę właściwości filtrujących. Że nieostrożne zdjęcie maski “na chwilę” robi dokładnie to samo. Że założenie maski nieodkażonymi rękami zwiększa ryzyko zakażenia. Że maseczki muszą być wymieniane niezwykle często: niektóre nawet co kilkanaście minut itd.
Większość ludzi niebędących lekarzami czy pielęgniarzami, niestety, nie jest w stanie ogarnąć WSZYSTKICH tych restrykcji i nosząc maseczki, bardziej sobie szkodzi, niż gdyby maseczek nie nosiło, co skutkuje zwiększeniem ryzyka zakażenia. To dlatego WHO i wszystkie agencje zajmujące się zdrowiem nie zalecają noszenia masek przez osoby spoza personelu medycznego (poza szczególnymi przypadkami wymienionymi powyżej).
Za decyzją WHO o tym, by zwykli ludzie nie stosowali maseczek, stoi również to, że personel medyczny bardziej potrzebuje masek niż ludzie, którzy powinni chronić się przed chorobą, przede wszystkim izolując się od niej w domach i przestrzegając zasad higieny. To brutalna prawda, tym niemniej w czasach kryzysowych społeczeństwo powinno starać się zrozumieć to, że jeśli zabraknie masek dla personelu medycznego, to nie będzie komu opiekować się chorymi w szpitalach. A to może nieść dramatyczne skutki dla każdego z nas.
Podsumowując. Według zaleceń WHO, ECDC i CDC oprócz personelu medycznego maseczki chirurgiczne powinny nosić wyłącznie osoby z widocznymi objawami choroby (kaszel, katar) oraz osoby opiekujące się w domu chorymi na COVID-19. Cała reszta powinna unikać zarażenia, pozostając w domach i przestrzegając zasad higieny.
Przeczytajcie też: Koronawirus: fakty, mity i dezinformacja
You must be logged in to post a comment.