captcha image

A password will be e-mailed to you.

Sól himalajska nie jest wydobywana w Himalajach! Nie jest oczyszczana, dlatego mnóstwo w niej różnych mikroelementów, ale ich minimalne ilości nie mają niestety (a może i “stety”) żadnego wpływu na organizm. Soli himalajskiej nie joduje się (a jod jest niezbędny dla tarczycy i prawidłowego rozwoju płodu), w dodatku wieziona jest do nas przez pół świata, podczas gdy sól wydobywana w Kłodawie nie tylko jej nie ustępuje, ale pod pewnymi względami ją przewyższa.

Sól himalajska. Fot. Wilfredor/Wikimedia (CC BY-SA 4.0)

Soli himalajskiej wcale nie wydobywa się w Himalajach, tylko w oddalonej o ponad 300 km prowincji Pendżab w Pakistanie, głównie z kopalni Khewra. Od szczytu Everestu kopalnia ta jest oddalona o ponad 1400 km. Jej „himalajskość” jest więc dyskusyjna.

Jej atrakcyjne różowe zabarwienie to efekt obecności tlenku żelaza w złożach soli – nasza sól kłodawska też miewa taką barwę, kiedy jest nieoczyszczona. A różowy odcień jest lepiej widoczny w większych kryształkach soli, niż wtedy, kiedy jest ona mocno rozdrobniona, dlatego też najczęściej jest ona sprzedawana właśnie w “dużych kawałkach”. Wielkość kryształków soli może też wpływać na smak przyprawionych nią potraw (co wykazały badania prowadzone przez kanadyjskich naukowców, dostępne pod tym linkiem), z czego prawdopodobnie wynika to, że smak soli himalajskiej często bywa określany jako bardziej intensywny od smaku zwykłej soli kuchennej, np. tej wydobywanej w Kłodawie, która nosi nazwę soli cechsztyńskiej (jest wydobywana ze złóż o nazwie Cechsztyn).

Mnóstwo mikroelementów – ale w ilościach śladowych

Tymczasem skład chemiczny obu rodzajów soli różni się tylko w niewielkim stopniu. Sól himalajska zawiera 97-98 proc. chlorku sodu, kłodawska – od 94 do 97,5 proc. Sól himalajska w odróżnieniu od soli kuchennej, w tym kłodawskiej, nie jest czyszczona, dlatego zawiera aż do 84 mikroelementów. Choć brzmi to dumnie, w rzeczywistości ponad połowa tych pierwiastków znajduje się w ilości tak małej, że zastosowana w badaniu metoda pomiarowa nie była w stanie określić ich zawartości. To ilości śladowe i bez znaczenia w odniesieniu do zapotrzebowania organizmu i tych niewielkich ilości soli, jakie można spożyć bez uszczerbku dla zdrowia. Według WHO limit dziennego spożycia sodu powinien wynosić 5 g, czyli ok. 1 łyżeczki dziennie. W nadmiarze sód może stać się przyczyną wielu chorób, w tym przyczynić się do powstania nadciśnienia tętniczego czy zaburzeń pracy nerek albo prowadzić do zawału serca czy udaru mózgu.

Tak więc zawartość poszczególnych mikroelementów w składzie soli himalajskiej (w 5 g tej soli znajduje się ok. 5 mg potasu, 10 mg wapnia czy 0,2 mg żelaza), mimo że wyższa niż w soli kuchennej, to i tak jest zbyt niska, by mogło to mieć jakikolwiek wpływ na nasze zdrowie. Odpowiedniej ilości mikroelementów może natomiast dostarczyć zbilansowana, zróżnicowana dieta. Nie trzeba więc poszukiwać „magicznych” sposobów, by spożywać wszystkie składniki pokarmowe – wystarczy po prostu odpowiednio się odżywiać. No, ale to przecież jest dużo mniej atrakcyjne i bardziej skomplikowane niż posypywanie posiłków różowymi kryształkami.

Sól himalajska na ogół nie jest również rafinowana i mieszana ze środkami zapobiegającymi zbrylaniu, takimi jak glinokrzemian sodu lub węglan magnezu, zawiera więc mniej dodatków niż zwykła sól kuchenna. W tym miejscu podkreślam, że „wzbogacana” sól kuchenna zawiera śladowe ilości tych dodatków, które nie wpływają w żaden sposób na ludzkie zdrowie.

Warto też zwrócić uwagę na ślad węglowy takiej soli. Transportowanie jej na odległość kilku tysięcy kilometrów nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia poza sztucznie nakręconym popytem na “naturalną” i “zdrową” sól.

Sól niejodowana

Największa różnica pomiędzy solą z Pakistanu i tą z Polski polega na tym, że sól kłodawska (i inne rodzaje soli kuchennej) są wzbogacane o jod, a sól himalajska – ze względu na chęć zachowania jej w naturalnej postaci – nie. Owszem, zawiera niewielkie ilości jodu, ale nie na tyle duże, by zaspokoić nasze zapotrzebowanie na ten pierwiastek.

I to jest problem, bo w naszym regionie świata pożywienie i woda nie dostarczają nam wystarczających ilości jodu – ważnego mikroelementu, niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Nasze dobowe zapotrzebowanie na ten pierwiastek wynosi około 200 mikrogramów, a jego niedobór może mieć poważne konsekwencje, na przykład powodować zaburzenia w wydzielaniu hormonów tarczycy i problemy w rozwoju płodu. Oddzielny artykuł na temat konieczności jodowania soli napisał nasz kolega dr Michał Krupiński z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie. Tak więc całkowite zastąpienie jodowanej soli kuchennej niejodowaną solą himalajską może mieć przykre konsekwencje zdrowotne.

Czy zatem sól himalajska ma jakieś inne nadzwyczajne właściwości dla zdrowia, jakie się jej niekiedy przypisuje? Nie potwierdziły tego żadne rzetelne badania publikowane w recenzowanych czasopismach naukowych. Warto jednak zauważyć, że na liście 84 mikroelementów obecnych w soli himalajskiej znajdują się również pierwiastki radioaktywne, takie jak rad, uran czy polon, a także uznawany za truciznę tal czy ołów. Tu jednak znowu trzeba podkreślić, że są to ilości śladowe, które pozostają bez większego wpływu na organizm.

Jednak jeśli ktoś wierzy, że śladowe ilości „dobrych” minerałów w himalajskiej soli morskiej są dla niego korzystne, to dlaczego nie miałby uważać, że śladowe ilości trucizn i pierwiastków radioaktywnych są dla niego niekorzystne?

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów