captcha image

A password will be e-mailed to you.

Najnowsze badania polskich naukowców dowiodły, że wilki nie roznoszą ASF po swoim terytorium. Przeciwnie – pomagają zwalczać tę groźną chorobę.

Afrykański pomór świń (ASF – African Swine Fever) to choroba, która budzi wiele emocji. Nic dziwnego – chociaż niegroźna dla człowieka, może powodować ogromne straty gospodarcze, a wskutek nierozważnego działania – również przyrodnicze. Dlaczego? Ponieważ im szybsze rozprzestrzenianie się tej choroby, tym więcej pomysłów na zrywne, chaotyczne działania. Prawdopodobnie kojarzycie pomysł sprzed dwóch lat, który miał polegać na tym, by ograniczyć rozprzestrzenianie się ASF poprzez masowe polowania na dziki. Chociaż naukowcy bili na alarm, przekonując, że takie działania są nie tylko niszczycielskie dla przyrody, ale też nieskuteczne, pomysły na eradykację choroby poprzez redukowanie dzikiej fauny co jakiś czas odżywają.

Jednym z najniebezpieczniejszych z nich był pomysł ograniczania rozprzestrzeniania się ASF poprzez polowania na wilki, które rzekomo mają się przyczyniać do roznoszenia wirusów na dużych areałach swoich terytoriów (z szacunku dla zagadnienia nie podam linków do artykułów, w których nawołuje się do takich rozwiązań). I choć przyrodnicy od dawna twierdzili, że taki sposób transmisji jest wielce nieprawdopodobny, dopiero najnowsze badania potwierdziły ich wcześniejsze stanowisko.

Dlaczego polskie świniowate padają na afrykański pomór?

Chyba każdy zetknął się chociaż pobieżnie ze skrótowcem „ASF” – swego czasu media prześcigały się bowiem w doniesieniach na temat tej choroby. Ale o co w zasadzie z nią chodzi, czemu tak bardzo się nią przejmujemy, skoro nie dotyczy człowieka i, w zasadzie, co jakiś afrykański pomór robi w naszym kraju? No to lecimy – szybciutko i po kolei.

Afrykański pomór świń wywołany jest przez wirusa ASFV, który pochodzi z subsaharyjskiej Afryki i tam występuje naturalnie, zajmując rezerwuary dzikich świniowatych, takich jak guźce [1]. Do Europy wirus ten dotarł poprzez Półwysep Iberyjski, gdzie został zdiagnozowany po raz pierwszy w latach 50. XX wieku. Szybko rozprzestrzenił się po innych krajach, wywołując duże straty w hodowlach trzody chlewnej, której śmiertelność po zakażeniu sięga niemal 100 procent.

Kilka dekad temu Europa potraktowała wirusa bardzo poważnie i wdrożyła tak zaawansowane programy eradykacyjne i bioasekuracyjne, że na początku lat 90. kryzys ASF można już było uznać za zakończony. Niestety, po kilkunastu latach spokoju ASFV zaatakował nasz kontynent od drugiej strony: w 2007 roku pojawił się na Kaukazie, a potem szybko przeskoczył do Rosji, na Ukrainę i Białoruś. Stąd – około roku 2014 – dostał się do Polski [2].

To właśnie ta trasa wirusa jest odpowiedzialna za to, że w naszym kraju ASF zaczął się intensywnie rozprzestrzeniać przede wszystkim na wschodzie, a wiele starań, które możecie kojarzyć z ostatnich lat, sprowadzało się do tego, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ASFV na regiony zachodnie, gdzie znajduje się dużo intensywnych hodowli trzody chlewnej – głównego gospodarza wirusa.

Co ma wilk do świni?

Jak wspomniałam, ASFV jest wirusem, który infekuje tylko zwierzęta świniowate, czyli w naszym kraju przede wszystkim świnię domową oraz dzika. Dlaczego więc w historię dotyczącą afrykańskiego pomoru świń zostały wplątane wilki? Cóż, po pierwsze, zwierzęta te nie mają najlepszego PR-u i przyrodnicy zmagają się z tym problemem od lat.

Te ważne przyrodniczo drapieżniki są bardzo chętnie i powszechnie demonizowane w mediach, co nie przysparza im sympatii. Każde podejście wilka w pobliże ludzkich siedzib, każda bytność poza głębokim lasem przedstawiana jest jak element demonicznego wilczego planu, by zaatakować człowieka lub jego zwierzęta. Żeby nie było, że przesadzam, przytoczę kilka autentycznych tytułów artykułów z prasy codziennej:

„Ataki wilków w Bieszczadach. Ludzie się boją”,

„Wilki zaatakowały w lesie robotników. Obronili się piłami”,

„Wilki podchodzą pod zagrody i atakują bydło”.

W podobnym nastroju utrzymane były koncepcje, jakoby wilki przyczyniały się do rozprzestrzeniania się ASF. Pomysł kręcił się wokół tego, że wilk atakuje zainfekowanego dzika, zjada jego tkanki, a następnie roznosi wirusy wraz ze swoimi odchodami po całym terytorium.

Przypuszczenia te od początku były przez badaczy uznawane za nieprawdopodobne, ale dopiero teraz zostały ostatecznie obalone: kilka dni temu w czasopiśmie „Viruses” ukazała się publikacja polskich badaczy z Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Gdańskiego, która dowodzi, że wilki nie tylko nie przyczyniają się do rozprzestrzeniania ASFV, ale też stanowią ważny czynnik ograniczający transmisję infekcji [3].

Nauka kontra wirus

Wirus afrykańskiego pomoru świń ma kilka cech, które czynią go groźnym przeciwnikiem. Przede wszystkim – jest bardzo oporny na działanie czynników środowiskowych. Dowiedziono, że w zwłokach padłego z powodu infekcji zwierzęcia może pozostawać aktywny jeszcze przez wiele dni – na przykład, w śledzionie martwego dzika zachowuje infekcyjność przez 280 dni [4]. To oznacza, że najbardziej niepożądaną epidemiologicznie sytuacją byłoby pozostawienie wszystkich zwłok padłych zwierząt (a do śmierci dochodzi bardzo szybko, bo średnio w 3 tygodnie po zakażeniu [5]) bez ingerencji.

Dużo korzystniejsze jest, gdy tkanki zainfekowanego dzika zostaną spożyte przez drapieżnika, który zatrzyma łańcuch infekcyjny [3]. Gorzej by było, gdyby się okazało, że mięsożerca, spożywając zainfekowane mięso, sam również roznosi chorobę dalej. Taką możliwość wykluczyli jednak w swojej najnowszej pracy polscy badacze. Jak tego dokonali? Dzięki współpracy, interdyscyplinarności i połączeniu bardzo różnych metod badawczych – zarówno tych tradycyjnych (jak tropienie), jak i bardzo nowoczesnych (badania molekularne).

Jak zbadać wilka?

W pierwszej kolejności badacze musieli potwierdzić, że polskie wilki w ogóle jedzą dziki. Z wcześniejszych analiz (pochodzących z 2011 roku) wynikało, iż drapieżniki te chętnie polują na kuzynów świń, a także nie gardzą ich padliną. W efekcie, tkanki dzika mają stanowić od 23 do aż 43 procent biomasy spożywanych ofiar wilków [6].

Z prowadzonych wcześniej badań wynikało również, że jeśli dziki nie są masowo wybijane, wilki chętnie traktują je jako jeden z najważniejszych składowych diety i rezygnują z nich tylko wtedy, gdy dochodzi do licznych odstrzałów tych świniowatych. Wtedy – jak pokazują wcześniejsze badania prowadzone na terenie północno-wschodniej Białorusi – drapieżniki przerzucają się na inne ofiary, takie jak sarny i jelenie [7].

Aby ustalić, czy wilki mogą sprzyjać przenoszeniu wirusa ASFV, naukowcy rozważnie zaplanowali proces badawczy. Po pierwsze, musieli wybrać do badań te drapieżniki, które zasiedlają obszary, na jakich występuje ASF. Wybór padł na dwa osobniki: M1, który żyje wraz ze swoim stadem na terenie Roztoczańskiego Parku Narodowego oraz M2, który jest Mazurem wiodącym na chwilę obecną samotniczy tryb życia. M2 wykaraskał się wcześniej ze sporych problemów: w grudniu 2020 roku został złapany w kłusownicze sidła i oddzielił się od stada. Wymagał leczenia i rehabilitacji, które zakończyły się w lutym 2021, kiedy to wilk został uwolniony. Jak do tej pory, nie powrócił do rodziny, ale ma się dobrze i jest skutecznym myśliwym [3].

Na Rycinie 1 możecie zobaczyć zasięg występowania ASF u dzików (żółte kropki) oraz terytoria badanych wilków (czerwone kwadraty oznaczone „1” oraz „2”).

Rycina 1. Występowanie ASF w populacji polskich dzików na początku prowadzonych badań (2018 r.) oraz pod koniec badań (2021 r.); Źródło: Szewczyk, M., Łepek, K., Nowak, S., Witek, M., Bajcarczyk, A., Kurek, K., … & Szewczyk, B. (2021). Evaluation of the Presence of ASFV in Wolf Feces Collected from Areas in Poland with ASFV Persistence. Viruses, 13(10), 2062.

Natomiast, na Rycinie 2 zobaczycie dokładniej wyznaczone terytoria osobnika M1 oraz M2.

Rycina 2. Mapa analizowanego przez badaczy obszaru: czerwone kropki – odchody wilków, w których znaleziono szczątki dzików, żółte kropki – odchody wilków, w których nie znaleziono szczątków dzików, fioletowy czworokąt – szczątki dzików, fioletowy wielokąt – terytoria wilków – 100 procent odczytów (objaśnienie w tekście), granatowy wielokąt – terytoria wilków – 95 odczytów, pomarańczowy wielokąt – terytoria wilków – 50 procent odczytów; Źródło: Szewczyk, M., Łepek, K., Nowak, S., Witek, M., Bajcarczyk, A., Kurek, K., … & Szewczyk, B. (2021). Evaluation of the Presence of ASFV in Wolf Feces Collected from Areas in Poland with ASFV Persistence. Viruses, 13(10), 2062.

Taki zasięg terytorialny określa się na podstawie wielu odczytów telemetrycznych (w przypadku M1 było to 608 odczytów lokalizacyjnych, a w przypadku M2 – 1201 odczytów lokalizacyjnych). Kolorowe wielokąty widoczne na rycinie wskazują, dokąd sięga teren wilka, przy czym kolejne barwy wielokątów starają się określić z jak największą dokładnością, gdzie najczęściej można się spodziewać danego osobnika. 100 procent odczytów mieści się w fioletowym wielokącie, 95 procent odczytów mieści się w granatowym wielokącie, a 50 procent – w pomarańczowym wielokącie, który stanowi prawdopodobnie centrum terytorium wilka.

Poza ustaleniem, na jakim obszarze występuje ASF oraz jakie wilki posiadają terytoria wchodzące w skład tego obszaru, badacze analizowali odchody wilków znalezione w różnych lokalizacjach w obrębie całego kraju. Lokalizacje te zaznaczono na mapie punktami czerwonymi (gdy w wydalinach były obecne szczątki dzików) oraz pomarańczowymi (gdy szczątki dzików były w nich nieobecne).

Dodatkowo, badacze poszukiwali szczątków dzików upolowanych przez wilki M1 i M2 lub jedzonych przez nie padlin (w jednym i drugim przypadku naukowcy byli w stanie stwierdzić, że dzik posłużył wilkowi za posiłek, ponieważ jego zwłoki oraz okolica żerowania nosiły typowe ślady bytności wilka) [3].

Dysponując powyższymi danymi wejściowymi, badacze byli w stanie ustalić:

  • gdzie żyją i polują wilki M1 i M2 (dane telemetryczne),
  • czy wilki – te oraz inne mieszkające w naszym kraju – żywią się dzikami (odpowiedź: tak – dane pozyskane z odchodów),
  • czy dziki, na które polują M1 i M2, są zainfekowane ASF (odpowiedź: tak – dane z tkanek padłych dzików z terytoriów M1 i M2).

Po uzyskaniu odpowiedzi na powyższe pytania, badaczom pozostało już tylko jedno. Ustalić, czy wilki, które posilają się zainfekowanymi dzikami, wydalają wirusa wraz z odchodami, a co za tym idzie – czy przyczyniają się do roznoszenia tego patogenu. Czyli – mówiąc kolokwialnie – czy wirus ASFV, który „wchodzi” do wilka pyskiem, „wychodzi” z niego odbytem.

I właśnie na tym etapie zastosowano najnowocześniejsze metody badawcze wykorzystujące narzędzia biologii molekularnej, której efekty możecie zobaczyć na Rycinie 3.

Rycina 3. Wyniki elektroforezy w żelu agarozowym: wolf scats – próbki pozyskane z odchodów wilka, wild boar tissues – próbki pozyskane z tkanek dzików, ctrl+  – próba dodatnia, ctrl- – próba ujemna, M – „miarka” – objaśnienia w tekście; Źródło: Szewczyk, M., Łepek, K., Nowak, S., Witek, M., Bajcarczyk, A., Kurek, K., … & Szewczyk, B. (2021). Evaluation of the Presence of ASFV in Wolf Feces Collected from Areas in Poland with ASFV Persistence. Viruses, 13(10), 2062.

Co tutaj widać? Są to wyniki uzyskane po elektroforezie w żelu agarozowym. A po polsku? Zaznaczone numery oznaczają kolejne próbki, które poddano analizie. Podobnie jak numery foteli w kinie, tak i tutaj – numeracja ma pokazać, w którym miejscu „siedziały” poszczególne próbki. Wszystkie „fotele” rozsadzono w rzędach: rzędy oznaczone wolf scats reprezentują te „siedziska”, w których usadzono próbki materiału genetycznego pobrane z wilczych odchodów, natomiast rzędy wild boar tissues reprezentują „fotele”, w których posadzono próbki pozyskane z tkanek dzików, którymi pożywiały się wilki.

Na tropie wirusa

Aby zidentyfikować obecność wirusa ASFV, badacze musieli wybrać jakiś jego charakterystyczny fragment – coś, po czym z łatwością go rozpoznają. Wybór padł na fragment genu VP72, który ma długość 257 par zasad azotowych. Na Rycinie 3 możecie zobaczyć „fotel”, w którym siedzi próba dodatnia, oznaczona ctrl+. Przewędrowała ona przez żel agarozowy i zatrzymała się dokładnie w tym miejscu, w którym na rycinie zaznaczono 257 par zasad. Jeśli jakiekolwiek inne próbki – w innych „fotelach” – zatrzymają się w tym samym miejscu, będzie to oznaczało, że w danej próbie znaleziono ten właśnie, poszukiwany fragment – znak rozpoznawczy wirusa ASFV.

Możecie zobaczyć, że w „fotelach” należących do wszystkich dzików poza dzikiem numer 22 znajduje się charakterystyczny fragment o długości 257 par zasad. To oznacza, że wszystkie zbadane dziki, poza jednym, były zainfekowane ASF.

Tego samego fragmentu nie można natomiast znaleźć w żadnym „fotelu” należącym do wilków. To oznacza, że w ich odchodach nie znaleziono poszukiwanego wirusa. Poza „fotelami” należącymi do dzików, wilków, próby dodatniej oraz próby negatywnej (ctrl-), na odczycie możecie też zobaczyć miejsca oznaczone M. Reprezentują one nic innego, jak rodzaj miarki, która pokazuje, w którym miejscu przebiega granica produktów o długości, odpowiednio: 100 par zasad, 200 par zasad i 300 par zasad.

Prosta złożoność i koniec pomówień

Badanie przeprowadzone przez polskich uczonych cechuje się piękną prostotą, a zarazem złożonością działań. Z jednej strony – badacze sprawdzili po prostu, czy wirus ASFV przechodzi przez układ pokarmowy wilków. Z drugiej strony – połączyli ze sobą bardzo wiele metod, które pozornie są z innej bajki. Należy tu więc docenić zarówno warsztat pracy, jak i pomysłowość.

Wszystko to nie miałoby jednak tak wielkiej wartości, gdyby nie uzyskane wyniki, które w tym wypadku są nie tylko bardzo wartościowe poznawczo, ale też niezwykle przydatne, praktyczne. Z przeprowadzonej analizy wynikło bowiem, że pomawianie wilków o roznoszenie ASF po swoim terytorium to zarzut bardzo niesprawiedliwy, ponieważ drapieżniki te nie tylko infekcji nie roznoszą, ale też – spożywając zainfekowane dziki – niszczą patogen, zmniejszają czas jego bytności w ekosystemie i tym samym – przyczyniają się do eradykacji choroby.

Bibliografia:

  1. Jori, F., Vial, L., Penrith, M. L., Pérez-Sánchez, R., Etter, E., Albina, E., … & Roger, F. (2013). Review of the sylvatic cycle of African swine fever in sub-Saharan Africa and the Indian ocean. Virus research, 173(1), 212-227.
  2. Śmietanka, K., Woźniakowski, G., Kozak, E., Niemczuk, K., Frączyk, M., Bocian, Ł., … & Pejsak, Z. (2016). African swine fever epidemic, Poland, 2014–2015. Emerging infectious diseases, 22(7), 1201.
  3. Szewczyk, M., Łepek, K., Nowak, S., Witek, M., Bajcarczyk, A., Kurek, K., … & Szewczyk, B. (2021). Evaluation of the Presence of ASFV in Wolf Feces Collected from Areas in Poland with ASFV Persistence. Viruses, 13(10), 2062.
  4. Costard, S., Mur, L., Lubroth, J., Sanchez-Vizcaino, J. M., & Pfeiffer, D. U. (2013). Epidemiology of African swine fever virus. Virus research, 173(1), 191-197.
  5. Halasa, T., Bøtner, A., Mortensen, S., Christensen, H., Toft, N., & Boklund, A. (2016). Control of African swine fever epidemics in industrialized swine populations. Veterinary microbiology, 197, 142-150.
  6. Nowak, S., Mysłajek, R. W., Kłosińska, A., & Gabryś, G. (2011). Diet and prey selection of wolves (Canis lupus) recolonising Western and Central Poland. Mammalian Biology, 76(6), 709-715.
  7. Klich, D., Yanuta, G., Sobczuk, M., & Balcerak, M. (2021). Indirect Effect of African Swine Fever on the Diet Composition of the Gray Wolf Canis lupus—A Case Study in Belarus. Animals, 11(6), 1758.

Nie ma więcej wpisów