captcha image

A password will be e-mailed to you.

W USA aż 78% kierowców boi się samochodów autonomicznych, które już niebawem mają zapełnić ulice. Co tak naprawdę leży u podstaw tych obaw?

Nad autonomicznymi autami pracują praktycznie wszyscy wielcy motoryzacji i internetu. Testy prowadzą Intel, Google, BMW, General Motors czy Chrysler, by wymienić tylko kilka najbardziej wpływowych firm. Problem w tym, że – jak pokazuje najnowszy raport American Automobile Association (AAA) – wciąż boimy się obecności takich samochodów na naszych ulicach.

Boimy się, ale…

Badania na reprezentatywnej grupie respondentów co prawda zostały przeprowadzone w USA, ale zdają się prezentować pewien ogólnoświatowy trend. Amerykanie – a bardziej precyzyjnie tamtejsi kierowcy – mimo świadomości tego, że autonomiczne samochody będą bezpieczniejsze, bardziej efektywne niż ich prowadzone przez człowieka odpowiedniki, wciąż mają obawy. Napisałem “wciąż”, bo wynik tegorocznego raportu pokrywa się z tym przeprowadzonym rok wcześniej. Mimo 12 miesięcy różnicy dzielącej obydwie ankiety, nadal 75% badanych boi się, a tylko 10% respondentów deklaruje, że będzie czuło się bezpieczniej, gdy na ulicach zaczną poruszać się samodzielne pojazdy.

Z drugiej strony badanie AAA pokazuje, że 59% amerykańskich kierowców z chęcią chciałoby mieć pojazdy wyposażone w nowoczesne technologie. Z chęcią zobaczyliby w swoim nowym samochodzie system automatycznego hamowania pozwalający unikać zderzeń czy asystenta pasa ruchu, który przejmuje prowadzenie, gdy zaczynamy zjeżdżać na przeciwną nitkę drogi. Nie budzą ich obaw nawet rozwiązania automatycznego parkowania. Pokazuje to wyraźnie, że jesteśmy gotowi na przyjęcie autonomicznych technologii, ale nie radzimy sobie z oddaniem jej pełnej kontroli nad samochodem.

Ponad 3/4 Amerykanów obawia się pojazdów autonomicznych (grafika: AAA)

Nie wiem, na ile strach badanych wynika z dylematów natury filozoficznej. Czy ktoś z nich zaprzątał sobie głowę rozważaniami na temat tego, kogo powinien ocalić myślący pojazd, kiedy będzie musiał wybierać pomiędzy dzieckiem a osobą starszą. Ale rozumiem, że trudno jest nam bezkrytycznie uwierzyć, że sztuczna inteligencja jest w stanie bezbłędnie odróżnić wózek z dzieckiem od wózka wypełnionego tylko zakupami. Zasadniczo trudno zaufać czemuś, czego się nie zna.

Polacy bardziej optymistyczni

Okazuje się, że Polacy są zdecydowanie bardziej pozytywnie nastawieni do samochodów autonomicznych niż Amerykanie. Jak wynika z ankiety ThinkGoodMobility przeprowadzonej w 2016 roku przez Goodyeara i London School of Economics and Political Science, jesteśmy jedną z trzech badanych nacji, gdzie więcej osób (35%) odpowiedziało, że czułoby się bezpieczniej, gdyby na drogach pojawiły się samojezdne pojazdy. Obawy przez nowym typem pojazdów ma 27% respondentów, a dla 49% badanych nie ma znaczenie, że będą poruszać się obok samojezdnych samochodów. Tylko 29% naszych rodaków w ogóle nie wierzy w to, że polskiej drogi będą dzielić ludzie z maszynami.

Strach przed nieoswojonym

Nigdy jeszcze nie jechałem autonomicznym samochodem, ale już działanie asystenta parkowania sprawia, że pierwsze spotkanie z tą technologią budzi trudną do opisania obawę. Jednak, kiedy z takiego udogodnienia korzystamy trzeci czy dziesiąty już raz, przestajemy o nim myśleć, a zaczynamy odczuwać płynące z tego korzyści.

Dokładnie takim tropem poszli eksperci z zespołu badawczego do spraw User Experience Intela, którzy postanowili sprawdzić, skąd u 78% Amerykanów biorą się lęki związane z pojazdami autonomicznymi.

Naukowcy przeprowadzili eksperyment z udziałem osób, które nigdy wcześniej nie miały kontaktu z tego typu samochodami. Zostały one zaproszone na przejażdżkę samojezdnym autem po to, by w zamian opowiedziały o tym, co czuły podczas jazdy taksówką przyszłości. Uczestnicy oceniali wrażenia z zamawiania samochodu, rozpoczęcia podróży, dokonywania zmian trasy w trakcie podróży, obsługi sytuacji awaryjnych oraz zatrzymania i opuszczania pojazdu.

Głównym celem badania była obserwacja zaufania do maszyny i zrozumienia działania interfejsów człowiek-maszyna, które pozwalają na interakcję pasażera z autem (wyświetlacze, ekrany dotykowe, sygnały głosowe).

Podczas eksperymentu okazało się, że już sama możliwość odbycia takiej przejażdżki znacząco redukowała pierwotny lęk przed nieznanym. Wszyscy pasażerowie po osobistym i czynnym zapoznaniu się z wywołującą lęk technologią stwierdzili, że autonomiczne pojazdy są bezpieczniejszym środkiem transportu.

Dużo jest do zrobienia

Przy okazji okazało się, że oprócz dalszych prac na poziomie informatycznym przed twórcami autonomicznych samochodów stoi do rozwiązania kilka problemów, które pojawiają się, kiedy zajmują w nich miejsca pasażerowie.

Już wcześniej wspomniałem, że świadomość, iż pojazdy samojezdne będą bezpieczniejsze, ponieważ eliminują ludzkie błędy i podejmują szybciej decyzje niż ludzie, nie przekłada się na poprawę zaufania do nich. Uczestnicy badania Intela jako główną przyczynę takiego stanu rzeczy wskazywali brak ludzkiego osądu w samochodzie, potrzebnego w przypadku nietypowych sytuacji.
Innym problemem była kwestia braku kogoś, kto ponosiłby odpowiedzialność, np. za dzieci, które miałby odwozić do szkoły samochód przyszłości. Z jednej strony chodzi tu o fizyczny brak osoby, której można by przypisać winę, ale nie tylko. Ta sytuacja ma też wymiar bardziej trywialny: kto w samochodzie zwróci dzieciom uwagę, kiedy zaczną dokazywać?

Większość uczestników badania zaufanie do auta zdobywała stopniowo. Gdy zaczęli się czuć pewnie i bezpiecznie, uciążliwe stały się dla nich niektóre rozbrzmiewające w samochodzie alerty i komunikaty. Pomimo że przypomnienia o bezpieczeństwie i informacje kontekstowe są przydatne, nie chcieli być rozpraszani zbyt wieloma informacjami.

Do tego dochodzą jeszcze odczucia, które zna chyba każdy kierowca zmuszony do podróży na miejscu pasażera. Nie wiem jak wy, ale ja łapię się na tym, że zerkam wtedy na lusterko, wychylam się przy dołączaniu się do ruchu i wciąż analizuję: taksówkarz za bardzo ściął zakręt, o… jedzie za wolno, a teraz bez sensu daje gaz do dechy.

Podobne odczucia mieli uczestnicy badania Intela, ale w przypadku maszyny sprawa była bardziej skomplikowana, bo pasażerowie nie mogą – przynajmniej na razie – powiedzieć jej: „Nie trzęś tak!”. W testowym samochodzie już autonomiczny ruch kierownicy powodował ich dyskomfort. Pojawiło się nawet pytanie, czy nie lepiej by było w ogóle jej się pozbyć.

Zresztą sama komunikacja z samochodem też była dla badanych problematyczna. Denerwowała ich zbyt duża liczba komunikatów, alertów, które niepotrzebnie zwracały ich uwagę na cały proces jazdy, zamiast np. dać im czas na oglądanie filmów czy czytanie gazety.
Nie do końca również dla nich było oczywiste, że samochód można zapytać o pogodę albo powiedzieć mu, że zmieniliśmy zdanie i chcemy jechać na drugi koniec miasta – choć przecież pojazd oprócz używania migających kontrolek odzywał się do pasażerów ludzkim głosem.

To tylko główne obserwacje zebrane podczas eksperymentu Intela. Ta najważniejsza pokazuje wyraźnie, że nową technologię trzeba będzie najpierw oswoić. Nie wystarczy tutaj tylko sama wiedza wyniesiona z telewizji czy mediów społecznościowych, ale bardzo istotną rolę w zmianie naszego stosunku do maszyn sterowanych przez sztuczną inteligencję musi odegrać nasze osobiste doświadczenie ich w praktyce. W sumie… ja nie miałbym nic przeciwko temu, żeby pojechać BMW bez kierowcy.

Źródła: Intel, AAA, Newsrm.tvThinkGoodMobiliy; zdjęcie otwierające: Intel

Tekst jest elementem współpracy z firmą Intel. Partner nie miał wpływu na treść ani opinie, które wyrażamy.

Nie ma więcej wpisów