Książka „Czarny koń. Energetyka jądrowa a zmiany klimatyczne” pomaga zrozumieć, dlaczego energetyka jądrowa jest teraz naszym najlepszym sojusznikiem w walce o klimat Ziemi. I że nie jest tak zła, jak ją malują. Wręcz przeciwnie – jest obecnie jednym z najczystszych i najbezpieczniejszych rodzajów energii, jakimi dysponuje ludzkość. Warto więc spojrzeć na nią łaskawym okiem zwłaszcza teraz, kiedy Rosja szantażuje nas dostawami gazu.
Artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z Wydawnictwem Dragon
Wciąż jeszcze możemy coś zrobić dla Ziemi, zanim będzie za późno. Rauli Partanen i Janne M. Korhonen, autorzy książki „Czarny koń. Energetyka jądrowa a zmiany klimatyczne”, przekonują, że pozbycie się uprzedzeń i możliwie szybkie wdrożenie energetyki jądrowej może pomóc ograniczyć skutki zmian klimatu, a jednocześnie utrzymać zużycie energii na podobnym poziomie do tego, który daje nam obecnie dobrobyt i wygodę. Otóż właśnie: nie przeszkody techniczne i nie pieniądze są główną przeszkodą dla wprowadzenia tej zmiany, tylko niechęć do technologii, która – mimo niezaprzeczalnych zalet – przez część ludzi niesłusznie uznawana jest za szkodliwą.
Mam jednak wrażenie, że – przynajmniej w Polsce – coraz więcej ludzi przekonuje się do energetyki jądrowej jako jednego z najważniejszych narzędzi w walce o klimat. To jest światełko w tunelu, a „Czarny koń” dorzuca rzeczowe argumenty przemawiające za tą technologią.
Dla kogo jest ta książka?
Do więc kogo skierowana jest ta książka? Przede wszystkim do osób nieprzekonanych albo nie do końca przekonanych do energetyki jądrowej jako lekarstwa na spowolnienie zmian klimatu. Równolegle – do tej grupy zwolenników atomu, którzy lubią wiedzieć więcej i poszukują logicznych argumentów oraz rzetelnych danych, żeby móc dyskutować o tym rozwiązaniu z jego przeciwnikami.
Uważam, że to bardzo wyważona w tonie książka. Autorzy rozwiewają wątpliwości dotyczące energetyki jądrowej, powołując się na rzetelne dane i logiczną argumentację. Do oponentów atomu podchodzą z szacunkiem, choć oczywiście jasno wskazują na szkodliwość tego typu poglądów – dla klimatu, Ziemi i ludzi.
Pokazują miejsce atomu w mogącym odmienić na plus naszą klimatyczną przyszłość miksie energetycznym, omawiając mocne strony i ograniczenia samej energetyki jądrowej, ale i alternatywnych źródeł energii. Analizują, dlaczego pomimo ogromnych możliwości atom ma tak złą prasę.
Kim są autorzy „Czarnego konia”?
Rauli Partanen jest analitykiem i doradcą w dziedzinie zmian klimatu i środowiska, systemów energetycznych i społeczeństwa oraz ich wzajemnych powiązań. Jest również współautorem wielu uznanych książek o tej tematyce. Z kolei dr Janne M. Korhonen kieruje projektem badawczym o nazwie Plan B na Uniwersytecie Lappeenranta-Lahti, skupiającym się na mechanizmach masowej produkcji czystych technologii. „Czarny koń” jest ich drugą wspólną książką.
Są to więc ludzie, którzy energetyką i apetytem ludzkości na to dobro zajmują się zawodowo od lat. Mają też naukowe podejście do zagadnienia i sprawnie korzystają z rzetelnych źródeł. Dla mnie to podstawa pisania na tematy tak trudne jak energetyka jądrowa.
Trudna prawda, łatwe mity
Jak zauważają autorzy, „poza organizmami modyfikowanymi genetycznie, które zdają się wieść prym w tej kategorii, energetyka jądrowa jest w skali świata najgorzej rozumianą technologią”.
Wielu ludziom wydaje się więc, że reaktory mogą wybuchać jak bomby, że spowodowały mnóstwo ofiar śmiertelnych, że przeznaczone dla nich paliwo można łatwo wykorzystywać do produkcji broni atomowej, a problem składowania odpadów promieniotwórczych przekreśla sensowność budowania elektrowni jądrowych.
To wszystko NIE jest prawdą i daje się zbić dzięki argumentom i danym naukowym. Jak chociażby to, że wszystkie awarie elektrowni jądrowych od początku ich istnienia – wliczając w to ewentualne długoterminowe skutki katastrofy w Czarnobylu – pochłonęły w najgorszym razie kilka tysięcy ofiar, zaś wydobycie i spalanie węgla – skutek emisji cząstek stałych – każdego roku tylko w Polsce zabija kilkadziesiąt tysięcy osób, zaś na świecie blisko milion ludzi.
Gorzej jest z wyjaśnieniem działania samych elektrowni jądrowych czy składowania pochodzących z nich odpadów. Tu już ogólnodostępne wyjaśnienia nie są proste i łatwo zrozumiałe. To otwiera drogę antynaukowym komunikatom, które – odwrotnie – są uproszczone i przez to zrozumiałe dla każdego. To dlatego właśnie ta druga narracja osiąga takie sukcesy. Ich przykładem może być np. to, że w pełni sprawne elektrownie jądrowe w Niemczech są obecnie zamykane właśnie dlatego, że grupa polityków uległa kiedyś antyatomowej kampanii i teraz – nawet wobec kryzysu związanego z dostawami rosyjskiego gazu – nie jest już w stanie się z tego wycofać.
Czego się dowiecie z tej książki?
Na podsumowanie wymienię więc pokrótce, czego możecie się spodziewać po lekturze „Czarnego konia”.
Ta książka w przystępny sposób wyjaśnia, jak działają elektrownie jądrowe, jaka jest ich historia, z jakimi wyzwaniami mierzą się dziś ich konstruktorzy i jakie koszty muszą brać pod uwagę inwestorzy.
Pokazuje też, dlaczego ta właśnie technologia jest tak bardzo nielubiana przez niektóre środowiska aktywistów – skądinąd tych, którzy na innych polach sensownie walczą o klimat i środowisko.
Dowiecie się z niej również tego, dlaczego na etapie przejściowym, a więc właśnie teraz, kiedy na gwałt potrzebujemy czystej energii do walki z ograniczeniem skali zmian klimatu, nie da się energetyki jądrowej po prostu zastąpić odnawialnymi źródłami energii (które wciąż nie są wystarczająco wydajne) czy spalaniem biomasy (które nie rozwiązuje problemów emisji CO2). Oraz dlaczego uzupełnianie miksu energetycznego gazem nie jest w żadnym wypadku rozwiązaniem przyjaznym klimatowi.
Autorzy „Czarnego konia” przyglądają się też głębiej roli energii i jej konsumpcji w nowoczesnym społeczeństwie i środowisku, pokazując możliwe scenariusze przyszłości w wariantach z atomem i bez niego. I to jest właśnie sednem tej książki: na konsumpcji taniej, łatwo dostępnej energii oparliśmy cały nasz dobrobyt i postęp technologiczny, dlatego nie potrafimy i nie chcemy porzucać spalania paliw kopalnych jako niedrogiej podstawy wygodnego życia.
Rozwiązaniem tego klinczu może być ów „czarny koń”, czyli atom, choć – jeśli ma nam się rzeczywiście przysłużyć, zanim będzie za późno – powinien być wdrażany jak najszybciej. Aby tak się stało, powinien być technologią powszechnie akceptowaną, a jedynym na to sposobem jest zdobycie rzetelnej wiedzy. I jej właśnie dostarcza ta książka.
Poczytajcie, wyróbcie sobie zdanie na ten temat. Ja po lekturze „Czarnego konia” czuję się zdecydowanie lepiej doinformowana.
You must be logged in to post a comment.