Czy pokrzywy parzą dlatego, że „wstrzykują” nam coś pod skórę? Czy może nas czymś „polewają”? Sprawdziłam to.

Dziś rano, biegając, mijałam kępę pokrzyw wyższą niż ja i aż się wzdrygnęłam na myśl o tym, jakbym się poczuła, gdybym w nie wpadła. Postanowiłam więc sprawdzić, jaką bronią dysponują.
W Polsce mamy pospolicie występujące dwa rodzime gatunki pokrzyw: pokrzywę zwyczajną (Urtica dioica) i niższą od niej pokrzywę żegawkę (Urtica urens). Pokrzywy wykształciły bardzo skuteczny system obrony przed roślinożercami.
W przypadku widocznych na powyższym zdjęciu pokrzyw zwyczajnych (na które natykam się najczęściej) wygląda to tak, że ich łodygi i spodnią stronę liści pokrywają ok. 2-milimetrowe włoski kłująco-parzące (które widać na zdjęciu drugim). Są to nasycone krzemionką struktury o rurkowatym kształcie, puste w środku, zakończone łatwo odłamującym się czubkiem. Czubek odłamuje się np. wtedy, kiedy ocieramy się o te rośliny, a reszta ostrego jak igła włoska wbija się w naskórek.

Żrąca broń pokrzyw
Wówczas z wnętrza włoska wydobywa się odrobina płynu drażniącego (zaledwie ok. czterech dziesięciotysięcznych miligrama), który działa na powierzchniową warstwę komórek skóry.
Płyn jest naprawdę żrący. W jego skład wchodzą: kwas mrówkowy, histamina i acetylocholina (źródło w komentarzu).
Kwas mrówkowy, jak nazwa wskazuje, występuje również w jadzie mrówek. Wykazuje działanie żrące i drażniące skórę, wywołując jej oparzenia. Histamina to substancja wspomagająca reakcję alergiczną i stan zapalny. Dzięki będącej neuroprzekaźnikiem acetylocholinie te wrażenia odbierane są mocniej i efektywniej.
Wskutek zaaplikowania takiej mieszanki na skórze pojawia się miejscowy stan zapalny, zaczerwienienie i drobne bąble, a podrażnienie zakończeń nerwowych wywołuje pieczenie i ból. Czas trwania tych objawów zależy od tego, jak silnie nasza skóra była wystawiona na działanie pokrzywowego płynu drażniącego. Zazwyczaj znika po 10 minutach.
A co, jeśli nie chce ustąpić? Wówczas warto najpierw przemyć skórę wodą z mydłem (żeby pozbyć się wbitych w naskórek pokrzywowych włosków). Potem można ewentualnie posmarować podrażnione miejsce preparatem o działaniu przeciwhistaminowym albo zastosować okład z gazy nasączonej zimną wodą.
Czy poparzenie się pokrzywami jest zdrowe?
Babcie mówiły, że poparzenie pokrzywami pomaga na reumatyzm. Czy rzeczywiście?

Zapytałam o to lekarza Bartosza Fiałka, specjalistę reumatologii, popularyzatora wiedzy medycznej, zastępcę dyrektora do spraw medycznych w Samodzielnym Publicznym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Płońsku.
Oto, co mi odpowiedział:
“W naukowej literaturze przedstawia się to raczej jako ciekawostkę – pokrzywy mają zdolności przeciwzapalne, przez co w przeszłości uważało się, że faktyczne mogą mieć wpływ (minimalny) na poprawę stanu stawów w przebiegu reumatoidalnego zapalenia stawów. Jednak to nie były badania randomizowane oraz próba była bardzo mała (im mniejsza próba, tym wyniki bardziej niewiarygodne, bo łatwiej o przedziały skrajne), dlatego w literaturze naukowej, która wskazuje algorytmy postępowania zgodne z aktualną wiedzą medyczną, pokrzywa nie występuje jako forma terapii reumatoidalnego zapalenia stawów.
Czyli najkrócej: nie ma dowodów naukowych o wystarczającej sile i jakości, żeby wprowadzić pokrzywę jako jedną z form (nawet dodatkowych/uzupełniających) w terapii reumatoidalnego zapalenia stawów. A jak się jej nie stosuje, to znaczy, że nie jest wystarczająco skuteczna”.
Smaczne pokrzywy
Pokrzywy nie zwalczają reumatyzmu, ale są bardzo smaczne. Kiedy wczesnym latem są jeszcze młode i delikatne, wówczas warto włożyć grube, solidne rękawice, zerwać spory pęk tych roślin i przyrządzić sobie z nich pyszne pokrzywowe chrupki (pokrzywy przestają parzyć, kiedy zwiędną lub zostaną poddane obróbce cieplnej).
Ja korzystam z bardzo fajnego przepisu z książki „Kuchnia Słowian” Hanny i Pawła Lisów:
Pokrzywy należy opłukać, posiekać, oprószyć odrobiną mąki i solą, ewentualnie skropić jeszcze wodą, zmieszać w kleistą masę, następnie nakładać łyżką w formie placuszków na rozgrzany olej i smażyć na złocisty kolor. Podawać z sosem czosnkowym. Mniam!
Nie jesteśmy portalem. To blog tworzony przez dwie osoby – Olę i Piotra (a ten tekst napisałam ja, Ola). Jeśli mój tekst Ci się spodobał, do czegoś się przydał lub coś wyjaśnił – to świetnie. Wkładamy w nasze materiały dużo pracy starając się, by były rzetelne i jasne. Jeśli chcesz, możesz w zamian podarować nam wirtualną kawę. Będzie nam bardzo miło. Dziękujemy 🙂
You must be logged in to post a comment.