captcha image

A password will be e-mailed to you.
Fot. laviniabodea/Flickr

Fot. laviniabodea/Flickr

Ze strachu otwieramy szeroko oczy. To jeden z podstawowych odruchów – jest wyraźnie widoczny już u noworodków, pojawia się też np. u małp. Czemu właściwie służy?

Naukowcy badali to zjawisko z różnych punktów widzenia. Najbardziej przemawia do mnie wytłumaczenie przedstawione w 2004 roku na łamach pisma „Science” przez Paula Whalena, specjalistę w dziedzinie badań nad mózgiem, pracującego obecnie w Dartmouth College w USA.

To on wskazał oczy jako główny element mimiki związanej z odczuwaniem strachu. Oczywiście mamy tutaj również inne składowe, jak grymas ust, podniesienie brwi czy rozchylenie płatków nosa. Tym niemniej oczy są najważniejszym sygnałem mówiącym o tym, że się boimy.

Oczy rozszerzają nam się ze strachu, ukazując większą powierzchnię białek, niż to ma zazwyczaj miejsce. Ten sygnał aktywuje ciało migdałowate, obszar mózgu odpowiedzialny – najogólniej rzecz ujmując – za negatywne emocje, agresję oraz reakcje obronne. To ono pobudza układ współczulny, prowadząc do mobilizacji ustroju. Kiedy więc otwieramy szeroko oczy ze strachu, wspieramy reakcję fizjologiczną: „walcz lub uciekaj” (której głównym sprawcą jest gwałtowny wyrzut adrenaliny). Mechanizm ten przygotowuje nasz organizm do decydującej rozgrywki, m.in. rozszerzając oskrzela, kurcząc mięśnie zwieracza czy pobudzając metabolizm serca.

Mózg dużo silniej reaguje na oczy rozszerzone strachem (z lewej) niż na zwężone oczy wyrażające zadowolenie (z prawej). Źródło: Science

Mózg dużo silniej reaguje na oczy rozszerzone strachem (z lewej) niż na zwężone oczy wyrażające zadowolenie (z prawej). Źródło: Science

Co ciekawe, reakcję na łyskające białka mamy tak silnie wdrukowaną w naszą naturę, że wystarczy sam widok czyichś rozszerzonych strachem oczu, by i u nas pojawiła się reakcja „walcz lub uciekaj”. Sprawdziła to kanadyjska badaczka Lisa Feldman Barrett, która urządziła wraz ze swoimi studentami coś na kształt tunelu strachu. Poustawiała tam przebranych za szkielety statystów, z których jeden łyskał białkami w rozszerzonych oczach, szukając kontaktu wzrokowego z odwiedzającymi tunel gośćmi. A ci ostatni na ten widok błyskawicznie zaczynali się bać.

To by się zgadzało z wynikami badań prowadzonych w 2013 roku przez naukowców z University of Toronto pod kierunkiem Daniela Lee. Dowodzi on, że rozszerzone ze strachu oczy to nasze przystosowanie do życia w stadzie, a konkretnie – bardzo silny bodziec ostrzegający innych. Nie musimy przy tym wydawać dźwięku, który mógłby nas zdradzić, wystarczy ruch powiek. Jednocześnie odsłonięcie całych tęczówek w otoczce białek ułatwia innym członkom grupy określenie, w którym dokładnie kierunku patrzymy, a więc skąd pochodzi zagrożenie.

Badacze uważają też, że szeroko otwarte oczy pozwalają również na powiększenie pola widzenia, zwłaszcza peryferyjnego, co w oczywisty sposób ułatwia lepiej dostrzec zagrożenie.

Kto by pomyślał, że oczy tyle mogą zdziałać.

 

Nie ma więcej wpisów