captcha image

A password will be e-mailed to you.

Efekt autorytetu oznacza naszą skłonność do przyznawania racji osobom, które uważamy za autorytety. Drugim tego przejawem jest przejawianie większej uległości i posłuszeństwa względem nich niż względem osób, które uważamy za równe sobie lub tak samo kompetentne.

Wynika to z naszej skłonności do stosowania skrótów myślowych, zwłaszcza w obliczu nadmiaru informacji do analizy. Zamiast więc starać się weryfikować te informacje, łatwiej nam polegać na tym, co mówią nam na ten temat autorytety.

Powołanie się na autorytet wzmacnia naszą pozycję w dyskusji, bo drugiej stronie prawdopodobnie niezręcznie będzie go kwestionować (żeby nie wyjść na zarozumialca albo ignoranta).

Do błędu poznawczego dochodzi, gdy osoba przywoływana jako autorytet:

  • Faktycznie nie jest w danej dziedzinie autorytetem;
  • Jest autorytetem w danej dziedzinie, ale albo myli się, albo kłamie w kwestii, w której jest przywoływana;
  • Nie powiedziała tego, co jej się przypisuje – jej wizerunek został wykorzystany przez twórców fake newsów.

Zobaczcie to na przykładzie:

Autorytet, który zwodzi na manowce

Mamy tendencję do nieanalizowania słuszności opinii wyrażanych przez autorytety i podejmowanych przez nie decyzji.

Skrajny skutek takiej postawy pokazał słynny kontrowersyjny eksperyment psychologiczny Stanleya Milgrama, przeprowadzony w latach 1961-1962. W ramach tego eksperymentu osoba odgrywająca naukowy autorytet (zawodowy aktor ubrany w fartuch laboratoryjny) bez większego wysiłku nakłaniała badanych do świadomego zadawania cierpienia innym uczestnikom eksperymentu (będącym również aktorami) poprzez aplikowanie im rzekomych wstrząsów elektrycznych jako kary za popełniane pomyłki pamięciowe. Jedynie zadający karę, czyli rzekome wstrząsy, nie byli aktorami. Wyniki były szokujące, bo okazało się, że najsilniejszy ze wstrząsów zaaplikowało aż 65 proc. badanych, a 80 proc. uczestników eksperymentu kontynuowało wstrząsy mimo tego, że rzekomo rażony prądem człowiek wołał o pomoc i wydawał głośne okrzyki bólu.

Z kolei eksperyment psychologiczny przeprowadzony przez Solomona Ascha w 1955 roku potwierdził, że osoby o wysokim statusie mogą niewielkim nakładem sił nakłonić uczestników badania do przyjęcia wniosku w sposób oczywisty fałszywego, mimo że badani byli w stanie wyraźnie dostrzec, że ich odpowiedzi były nieprawidłowe. Asch prosił ochotników, którzy zgłosili się do jego eksperymentu, aby przyjrzeli się trzem liniom (A, B, C) i zadecydowali, do której z nich najbardziej podobny jest odcinek narysowany na obrazku po lewej stronie:

Rys. Fred the Oyster (CC BY-SA 4.0)

Jednym z głośnych przykładów odwołania do autorytetu w nauce było przyjęcie przez środowisko naukowe za obowiązujące wyników badań przeprowadzonych w 1923 roku przez znanego amerykańskiego zoologa Theophilusa Paintera. Naukowiec ten stwierdził, na podstawie ubogich danych i sprzecznych obserwacji, że ludzie mają 24 pary chromosomów. Od tamtego czasu do 1956 roku inni naukowcy propagowali ten „fakt” w oparciu o autorytet Paintera, pomimo kolejnych wyliczeń, które wskazywały na poprawną liczbę 23.

Polecam Wam też pozostałe części naszego cyklu o heurystykach i błędach poznawczych:

O efekcie potwierdzenia

O złudzeniu ponadprzeciętności

O dostępności umysłowej (czyli dlaczego bardziej boimy się wypadków lotniczych niż samochodowych)

O pozornych korelacjach, czyli widzeniu związków tam, gdzie ich nie ma


Nie jesteśmy portalem. To blog tworzony przez dwie osoby – Olę i Piotra (a ten tekst napisałam ja, Ola). Jeśli mój tekst Ci się spodobał, do czegoś się przydał lub coś wyjaśnił – to świetnie. Wkładamy w nasze materiały dużo pracy starając się, by były rzetelne i jasne. Jeśli chcesz, możesz w zamian podarować nam wirtualną kawę. Będzie nam bardzo miło. Dziękujemy 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Nie ma więcej wpisów