captcha image

A password will be e-mailed to you.
Fot. Crazy Nauka

KRÓTKIE RECENZJE dobrych książek popularnonaukowych: „Nauka o klimacie”, „Kwantechizm”, „Co na to lekarz?”, „Książka o wodzie”. „Dlaczego motyl zjada muchę?”, „Pióra”.  

Tutaj macie pierwszą część moich gwiazdkowych polecanek książkowych. Część drugą znajdziecie pod tym linkiem. A tu znajdziecie CAAAŁY nasz dział z recenzjami książek.

Nauka o klimacie

Marcin Popkiewicz, Aleksandra Kardaś, Szymon Malinowski

Ta książka to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się klimatem Ziemi, a zwłaszcza zachodzącym właśnie globalnym ociepleniem. Jej autorzy – Marcin Popkiewicz, dr Aleksandra Kardaś i prof. Szymon Malinowski – są redaktorami portalu „Nauka o klimacie”. Dr Kardaś i prof. Malinowski są fizykami atmosfery, a Marcin Popkiewicz specjalizuje się w tematyce klimatologii i wpływu energetyki na środowisko. Ich supermocą jest również to, że świetnie potrafią popularyzować swoją wiedzę. Wraz z Piotrem wysoko ją cenimy i często gościmy autorów „Nauki o klimacie” w naszej audycji „Homo Science” w TOK FM.

Jak nietrudno zgadnąć, książka „Nauka o klimacie” wgryza się w skomplikowane zagadnienia klimatyczne, obalając mity narosłe wokół tego tematu. Robi to na poziomie podręcznika akademickiego, ale utrzymuje przy tym przystępną formę, do jakiej przyzwyczaiły mnie artykuły w portalu „Nauka o klimacie”. Klarowny, zrozumiały język, mnóstwo przykładów, wykresów i grafik czynią z niej pozycję przystępną, choć skłamałabym, gdybym powiedziała, że to lektura dla każdego. To przede wszystkim tytuł dla osób zainteresowanych zmianą klimatu i chcących uporządkować swoją wiedzę na ten temat.

Z jednak drugiej strony, tej liczącej ponad 540 stron książki nie trzeba od razu czytać od deski do deski – warto ją mieć na półce, by móc stale weryfikować płynące z mediów informacje o klimacie. A tym ostatnim często daleko do rzetelności. Można być pewnym, że „Nauka o klimacie” to najrzetelniejsze ze źródeł.

Kwantechizm, czyli klatka na ludzi

Andrzej Dragan

Czy uwierzycie mi, jeśli powiem, że książka o fizyce kwantowej może być przystępna i zabawna? Oczywiście nie mówimy tu o spłycaniu tematu ani o infantylizmie, tylko o solidnym kawałku popularnonaukowej książki, której autorem jest uznany fizyk kwantowy, prof. Andrzej Dragan. To kolejny z naszych ulubionych rozmówców, a na pewno ulubiony fizyk kwantowy. Ze swadą godną słynnego Richarda Feynmana potrafi opowiadać zarówno o zawiłościach splątania kwantowego, dylatacji czasu czy fizyce czarnych dziur, jak i swoich eksperymentach z hipnozą, brakiem snu i śladem zapachowym mrówek. Jeśli lubicie podążać tropem szalonych – w sensie pozytywnym – umysłów, to macie ku temu świetną okazję, bo czytanie Dragana jest jak przejażdżka roller coasterem, ale na znacznie bardziej ambitnych warunkach.

Bo też autor specjalizuje się w tematyce, która do łatwych nie należy. Powiedzmy sobie szczerze: to jedna z najtrudniejszych dziedzin wiedzy. Dragan z lubością cytuje słynnych fizyków, którzy zetknęli się z fizyką kwantową w początkach jej kariery. Najbardziej znamienne słowa wypowiedział Hendrik Kramers: „Teoria kwantów przypomina niektóre zwycięstwa: śmiejemy się przez dwa miesiące, a potem płaczemy przez długie lata”.

Na szczęście w „Kwantechizmie” proces zapoznawania się z kwantami nie jest bolesny. Sypiąc prostymi przykładami, Dragan cierpliwie tłumaczy, o co chodzi z teorią kwantową i teorią względności. Robi dygresje, podśmiewa się z filozofów i wtrąca wątki osobiste, dzięki czemu daje odpocząć mózgom z dużym prawdopodobieństwem nienawykłym do obcowania z tak zaawansowaną fizyką. Kiedy jednak dochodzi do naprawdę skomplikowanych zagadnień, a więc do kwantowej superpozycji, ostrzega lojalnie: „trzeba teraz przestać żuć gumę i przez najbliższe cztery strony zmarszczyć czoło”. OK, czujemy się ostrzeżeni. A potem znów idzie gładko.

Nie zapomnijmy też o drugiej części tytułu: „czyli klatka na ludzi”. Bo tak naprawdę w tej książce przeglądamy się my sami, z naszymi bezpiecznymi przekonaniami o stabilności i stałości otaczającego nas świata. Po tej lekturze przestaniecie odczuwać to ciepłe bezpieczeństwo, ale za to poczujecie się mądrzejsi. I za to pokochacie Dragana.

Co na to lekarz? Mity przenoszone drogą szeptaną

Łukasz Durajski

Łukasz Durajski to lekarz medycyny, który zasłynął w mediach społecznościowych jako prowadzący profil „Doktorek Radzi”. Teraz prowadzi nie tylko profile na Instagramie i Facebooku oraz bloga, ale też program „Pogromcy medycznych mitów” w TVN. I robi naprawdę solidną robotę na rzecz szerzenia rzetelnej wiedzy o zdrowiu. Moim zdaniem jest to jeden z najskuteczniejszych sposobów walki z okołonaukowymi mitami, jaki może zadziałać w naszych internetowych czasach.

Bo też medycyna obrosła prawdziwymi Himalajami tych mitów. Szerzy się moda np. na nieszczepienie dzieci, leczenie chorób wodą utlenioną czy „lewoskrętną” witaminą C, wpychanie ciecierzycy do ran, stosowanie przeróżnych detoksów i diet-cud grożących niedoborem składników odżywczych. My w naszej książce „Fakt, nie mit” zajęliśmy się mitami dotyczącymi szczepień czy skuteczności homeopatii, ale szerzej na medycynie się nie skupialiśmy.

Łukasz Durajski ogarnia te wszystkie zagadnienia medyczne, co do których internauci mają najwięcej wątpliwości. I naprawdę warto się dowiedzieć, co na temat szczepień czy suplementów diety ma do powiedzenia lekarz medycyny, a nie szemrani internetowi znachorzy. Zwłaszcza że Durajski robi to w sposób superprosty i przejrzysty – taki, jaki dominuje u niego na blogu. Spodziewajcie się więc wiedzy podanej w punktach i tabelach, co na pewno docenią ci liczni zabiegani, którzy na szybko poszukują odpowiedzi na konkretne pytania. Tam je znajdą.

Książka o wodzie

Aleksandra Kardaś

Najprostszy opis tej książki zawiera się w jej tytule: to książka o wodzie. A woda to chyba najbardziej niezwykła substancja na naszej planecie. Zastanawiacie się pewnie, co jest w niej niezwykłego? Choćby to, że w dużej mierze dzięki niej osiągnęliśmy sukces cywilizacyjny. I że na Ziemi woda występuje w aż trzech stanach skupienia: stałym, ciekłym i gazowym – i współistnieją one ze sobą w typowych ziemskich temperaturach, co jest ewenementem w przyrodzie! To dopiero początek długiej listy wyjątkowych właściwości wody, wśród których znajduje się wyjątkowo duże napięcie powierzchniowe, dziwaczna rozszerzalność cieplna czy fakt, iż lód pływa po wodzie, co ma kolosalne konsekwencje dla organizmów wodnych.

Gwarantem tego, że książka jest napisana zajmująco i rzetelnie, jest osoba jej autorki – dr Aleksandry Kardaś, fizyczki atmosfery współtworzącej nasz ulubiony portal „Nauka o klimacie”. Zgodnie ze specjalizacją autorki „Książka o wodzie” poświęca sporo miejsca roli tej cieczy w procesach zachodzących w atmosferze, jednak temat ten nie dominuje, bo dostajemy również rozległą opowieść o roli wody w rozwoju życia na Ziemi (i nie tylko), o rzekach, oceanach, lodowcach, lądolodach i lodzie morskim oraz o tym, jak woda wsparła rozwój technologiczny ludzkości.

Zastanawiacie się nad tym ostatnim? Gdyby nie maszyny parowe, nie mielibyśmy rewolucji przemysłowej, z jej parowcami, parowozami, maszynami tkackimi czy elektrowniami. Tak, elektrowniami! Nie każdy to wie, ale we współczesnych elektrowniach, również jądrowych, maszyny parowe wciąż mają się świetnie: energia z paliwa jest wykorzystywana do podgrzewania i odparowywania wody, a gorąca para napędza turbiny, dzięki którym wytwarzany jest prąd elektryczny.

„Książkę o wodzie” czyta się lekko i sprawnie. Nawet nie poczujecie, że właśnie wchłonęliście ogromną porcję naukowej wiedzy.

Dlaczego motyl zjada muchę? Ewolucyjne opowieści o motylach i ćmach

Krzysztof Pabis

Kilka lat temu oglądałam w telewizji fascynujący dokument o motylach monarchach przemierzających około 3000 km z Meksyku do Ameryki Północnej i z powrotem. Miliony tych przepięknych owadów, by przezimować, zajmują nawet po kilka hektarów lasu, który nagle zmienia barwę z zielonej na pomarańczową. Motyle obsiadają drzewa, których gałęzie niekiedy łamią się pod ich ciężarem. Wiosną owady ruszają na północ, z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Najdziwniejsze jest to, że motyle zwykle odbywają podróż tylko w jedną stronę i giną, a do pierwotnych siedlisk wraca ich potomstwo.

Zagadkę tych dziwnych migracji tłumaczy w swojej książce prof. Krzysztof Pabis, zoolog i entomolog z Uniwersytetu Łódzkiego. Opowiada o strategii ewolucyjnej, która w niesprzyjających warunkach pozwala zwiększyć szanse potomstwa motyli na przetrwanie w odległych geograficznie rejonach. Migracje to niejedyna supermoc monarchów. Ich gąsienice żerują na trujących roślinach zawierających kardenolidy, dzięki którym owady stają się gorzkie, a ich zjedzenie może wywołać wymioty u ptaków.

Oczywiście Pabis opowiada nie tylko o monarchach, ale również o wielu, wielu innych gatunkach motyli. W jego książce znajdziecie też historie m.in. motyli nielotów, które utraciły skrzydła, ale w zamian uzyskały coś nie mniej cennego – większą płodność; motyli od 5000 lat żyjących w niewoli i dostarczających ludziom jedwab, a także motyli z upodobaniem atakujących nasze szafy i spiżarnie, nazywanych pogardliwie molami. Dodajmy tylko, że w naszym kraju żyje ponad trzy tysiące gatunków motyli!

Książka jest napisana przystępnie i ciekawie. Nie nudzi nadmiernie skomplikowanymi opisami, mimo że podaje naprawdę dużo specjalistycznych szczegółów. Jedyna jej wada to bardzo mały druk, który męczy wzrok. Warto jednak pokonać tę przeszkodę, bo ten tytuł zdecydowanie na to zasługuje.

Pióra. Ewolucja cudu natury

Thor Hanson

Thora Hansona uwielbiam za jego książkę „Triumf nasion. Jak ziarna, pestki i orzechy podbiły królestwo roślin i zmieniły naszą cywilizację”, która była dla mnie odkryciem 2017 roku. Trochę trudno Wam sobie wyobrazić, jak można być zafascynowanym książką o nasionach? Otóż można, bo Hanson jest po prostu genialny. W „Triumfie nasion” krok po kroku pokazywał, jak ogromne znaczenie ma informacja genetyczna i zapas pożywienia zamknięty w jednej małej łupince nasionka.

Teraz, w „Piórach”, udowadnia, że niepozorne – na pierwszy rzut oka – pióra to jeden z najdoskonalszych wytworów ewolucji, dający ptakom unikalną zdolność podniebnych akrobacji, zapewniający idealną ochronę zarówno na mrozie, jak i w upale, a i nam samym, ludziom, przynoszący ogromne korzyści. Opowieści Hansona czyta się z zapartym tchem jak historie detektywistyczne z elementami narracji przygodowej godnej „Indiana Jones”.

Autor jest biologiem terenowym podróżującym w egzotyczne zakątki świata i pomagającym w nich chronić zagrożone gatunki, np. goryle w Ugandzie czy niedźwiedzie brunatne na Alasce. Podróżując, kolekcjonuje wrażenia i doświadczenia. Sam przyznaje, że jego zainteresowanie piórami rozbudziły sępy, które obserwował podczas wyjazdu naukowego do Kenii.

W zasadzie zaczęło się od tego, że podziwiał BRAK piór u sępów w strategicznych obszarach ich ciał, które mogłyby się pobrudzić padliną podczas posiłku. Te łyse obszary poprawiają też termoregulację – to dlatego w dzień sępy wyciągają szyje, a w nocy chowają je w puchowy kołnierz. Traf chciał, że jakiś czas później to właśnie sęp (a właściwie sępnik) zgubił pióro, które wylądowało u stóp Hansona. I naukowiec dobrze wykorzystał ten zbieg okoliczności, który ktoś inny, bardziej przesądny, nazwałby zrządzeniem losu.

Dzięki temu na łamach swojej najnowszej książki Hanson odbywa fascynującą podróż w czasie – od archeopteryksa, przez opierzone dinozaury ku współczesnym ptakom – i przestrzeni: od Niemiec, przez Mandżurię, Falklandy po Australię. Pokazuje fascynujące przystosowania, jakie wykształcili nasi opierzeni bracia mniejsi. Tropi inspiracje zaczerpnięte od nich przez ludzi, którzy wykorzystywali te cuda natury do tworzenia coraz doskonalszych statków powietrznych, ozdób, strzał czy narzędzi pisarskich. Przytłaczające jest to, jak wiele zawdzięczamy ptakom i ich piórom i jak rzadko o tym myślimy. A mamy wobec nich spory dług.

Sami więc widzicie, że „Pióra” to książka nie tylko dostarczająca wiedzy, nie tylko wciągająca, ale też skłaniająca do głębszej refleksji nad naszą rolą w świecie, na którym przyszło nam żyć. To bardzo, ale to bardzo wartościowa lektura.

Nie ma więcej wpisów