Tak, w Polsce mamy wulkany. Wygasłe, ale są ich całe setki. W dodatku wciąż łatwe do rozpoznania. Dotarliśmy do kilku z nich w ramach naszych Crazy Wypraw.
Zanim przyjechaliśmy na Dolny Śląsk, byliśmy przekonani, że w Polsce istniało, owszem, kilka wulkanów, a najważniejszym z nich była Ślęża. Tymczasem Ślęża wcale wulkanem nie była (mimo stożkowatego kształtu zbudowana jest ze skał niewulkanicznych), a wygasłych wulkanów mamy u stóp Sudetów całą masę! Łatwo znaleźć je też po drugiej stronie gór – w Czechach.
Kraina Wygasłych Wulkanów na Pogórzu Kaczawskim mieści się w trójkącie między miastami Jelenia Góra, Jawor i Złotoryja. Przed milionami lat była to iście piekielna kraina – w jej krajobrazie dominowały setki dymiących stożków wulkanicznych.
Dziś śląskie wulkany łączy 85-km Szlak Wygasłych Wulkanów. Brzmi dumnie, jednak nie oznacza – jak to sobie wyobrażaliśmy – oznakowanej trasy z drogowskazami i tablicami informacyjnymi. Tablice, owszem, stoją u stóp objętych ochroną wulkanów, ale drogowskazów na śląskich drogach jest jak na lekarstwo. Gdyby nie opisy typu „Za przejazdem kolejowym w prawo na leśny parking i stamtąd szlakiem zielonym”, które znalazłam na stronie pensjonatu Villa Greta, do większości wulkanów w ogóle nie zdołalibyśmy trafić. Dlatego stworzyliśmy dla Was mapkę tych miejsc, które odwiedziliśmy. A są warte zobaczenia!
Jak stare są śląskie wulkany?
Wulkany na Pogórzu Kaczawskim to pozostałości trzech najważniejszych okresów aktywności wulkanicznej:
- Ok. 500 mln lat temu – z tego okresu pochodzą najstarsze skały budujące Pogórze Kaczawskie
- Ok. 250 mln lat temu – powstały wówczas m.in. słynne Organy Wielisławskie, które odwiedziliśmy i o których piszę poniżej
- Ok. 20-15 mln lat temu – wtedy utworzyło się większość śląskich wulkanów, w tym Organy Myśliborskie, Czartowska Skała, Wilcza Góra (czyli Wilkołak) i Ostrzyca.
Jakie części wulkanów zachowały się do dzisiaj?
Niektóre dawne wulkany to po prostu wzniesienia o kształcie stożków wulkanicznych (jak Ostrzyca). Inne wskutek erozji zatraciły dawne kształty, ale ich prawdziwą naturę odkryły dopiero kamieniołomy – wyjątkowo liczne w tym rejonie i w większości na szczęście już nieczynne. Wydobywający skały górnicy w wielu miejscach dokopali się do najtwardszej części wulkanu – neku, czyli pozostałości komina wypełnionego zastygłą, najczęściej bazaltową magmą.
Skąd te słupy?
Najciekawsze jest to, że magma, stygnąc i krzepnąc w kominie, utworzyła charakterystyczne słupy. Wypływając na powierzchnię, miała temperaturę ok. 1000 st. C, ale stykając się z chłodniejszym podłożem, przechodziła w stan stały – działo się to jednak na długo przed tym, zanim magma ostygła. Stygnąc, traciła objętość, co powodowało pękanie skały.
Działające tutaj siły powodowały powstawanie sześciokątnych słupów, co jest regułą przy równomiernym stygnięciu (przy zaburzeniach przekrój słupów może różnić się od sześciokątnego). Słupy ułożone są prostopadle do powierzchni, która ochładzała magmę.
I właśnie te przedziwnie wyglądające słupy zrobiły na nas największe wrażenie.
Wielkie Organy Wielisławskie
Na temat Organów Wielisławskich gotowi jesteśmy śpiewać peany, bo to czysta poezja form wysmażonych w piekle wulkanicznego komina około 250 mln lat temu. Odsłonił je nieczynny już kamieniołom w zboczu góry Wielisławki, nad rzeką Kaczawą. Widać tu jak na dłoni słupy (nazywane organami), ale wyjątkowo utworzone nie z bazaltu, tylko z ryolitu – skały wylewnej o składzie i pochodzeniu podobnym granitu, jednak o zupełnie innej strukturze. Organy dobrze widać z drogi nr 328. Mają rdzawe zabarwienie wskutek domieszki związków żelaza.
Małe Organy Myśliborskie
Zrobiły na mnie nie mniejsze wrażenie niż Organy Wielisławskie. Aby się do nich dostać, trzeba wejść szlakiem czerwonym od strony wsi Myślibórz na wzgórze Rataj (350 m n.p.m.), gdzie w wyrobisku dawnego kamieniołomu powstała prześliczna kotlinka – jedną z jej ścian tworzą właśnie Małe Organy Myśliborskie. To fragment liczącego około 18-15 mln lat bazaltowego neka wulkanicznego z wyraźnie zaznaczonymi słupami. Piękne miejsce!
Czartowska Skała
Łatwo do niej trafić, bo widać ją z szosy nr 365. Ot, pośrodku pól wznosi się wzgórze o wysokości 468 m n.p.m. zwieńczone nagimi skałami. To świetny punkt widokowy, z którego świetnie widać m.in. Karkonosze. Wulkan działał w tym miejscu jakieś 20 mln lat temu. Bazaltowe skały odsłonił kamieniołom (od dawna już nieczynny) . Wyraźnie widać kilkunastometrowe słupy o średnicy ok. 20 cm.
Ostrzyca
Góra mająca 501 m n.p.m. nazywana jest śląską Fudżijamą. Jest chyba najbardziej klasycznym stożkiem wulkanicznym, jaki można sobie wyobrazić. Świetnie widać to z odległości kilku kilometrów. Na wierzchołku wzniesienia (z którego roztacza się ponoć bajeczny widok na przepiękną okolicę) stworzono rezerwat, który obejmuje unikatowe w Polsce gołoborza bazaltowe.
Wilcza Góra (Wilkołak)
Wilcza Góra nas mocno rozczarowała. Znajduje się tuż pod Złotoryją, a na stronach promujących to miasto reklamowana jest jako jedna z największych jego atrakcji, a tymczasem w ogóle nie oznaczono dojazdu do niej i trzeba naprawdę dużo dobrej woli, żeby do niej trafić. Nas zwabiły informacje o unikatowej róży bazaltowej, w którą ułożyły się słupy wulkanu aktywnego przed 15,5 mln lat.
Po róży ani śladu, a obszar chroniony rozciąga się tylko po jednej stronie wzgórza, w dodatku tej mniej atrakcyjnej i ze skałami mocno porośniętymi zielenią. Drugą stronę wzgórza opanował czynny kamieniołom, do którego wstęp jest zabroniony, a tablice już z daleka ostrzegają, żeby się tam nie zbliżać w czasie wysadzania skał. Mimo że w wielu miejscach można znaleźć informacje o atrakcyjności tego miejsca, nie jest ono warte odwiedzin.
Zamek Grodziec
Warto za to odwiedzić zamek Grodziec położony na wygasłym wulkanie – stromym bazaltowym wzgórzu o wysokości 389 m n.p.m. Warownię wybudowano tu w XII wieku na zlecenie Bolesława Wysokiego z linii Piastów. Od tego czasu wielokrotnie zmieniała wygląd. Warto zwiedzić wnętrza, krużganki i bastiony zamku.
Zamek Trosky
To również zamek położony na wygasłym wulkanie, ale daleko poza Pogórzem Kaczawskim, bo w Czechach. Tam, w dzisiejszym Czeskim Raju (krainie niesamowitych formacji skalnych i „skalnym miast”), przed 16 mln lat działał dziwny wulkan z dwoma karterami. Na ich bazaltowych pozostałościach (nekach) w XIV wieku miejscowy szlachcic nakazał ustawić dwie wieże: wyższą Pannę (57 m) i niższą Babę (47 m). Skały pod wieżami połączono 15-metrowym murem, tworząc dziedziniec niesamowitego zamku. Warownia góruje nad okolicą – stoi na wzgórzu o wysokości 514 metrów n.p.m.
Jeśli czytaliście “Bożych bojowników” Sapkowskiego, to właśnie w tym zamku rozgrywają się sceny z udziałem Reynevana oraz Otto de Bergowa i Rupiliusa Ślązaka. Jeśli będziecie w Czechach, Trosky to punkt obowiązkowy!
You must be logged in to post a comment.