captcha image

A password will be e-mailed to you.

Za chwilę pewnie pod choinką znajdziecie nowe telefony, tablety, może laptopy. Dlatego przygotowaliśmy krótki poradnik jak od samego początku zadbać o ich akumulatory.

Baterię, jak widać, da się zrobić choćby z ziemniaków…

To, że w ogniwo elektryczne można zamienić choćby ziemniak, jabłko czy cytrynę, nie oznacza, że równie oczywiste jest prawidłowe użytkowanie baterii. W naszej świadomości krąży wiele, oczywistych „prawd”, które są mitami, a uwagi, jakie usłyszycie nawet z ust sprzedawców bardzo często je powielają. Dlatego napisałem kilka sprawdzonych porad, które być może okażą się dla Was nowe.

MIT: Nowe urządzenie musimy ładować przez całą noc po wyjęciu z pudełka

Dziś takie zalecenia można uznać za mit ,o ile sprzęt, który kupiliśmy wyposażony jest w „nowoczesną” baterię litowo-jonową czy litowo-polimerową. A taką właśnie znajdziemy w smartfonach, tabletach, laptopach. Innymi słowy: chcecie ładować przez całą noc czy cały dzień? Proszę bardzo, nie ma problemu o ile weźmiecie do serca kolejne punkty. Nowe urządzenie powinniśmy jedynie doładować “do pełna”.
Jeśli jednak kupiliście urządzenie z baterią niklowo-kadmową (NiCd) albo niklowo-manganowo-wodorkową (NiMH) to powinniście ją przygotować do dalszej pracy, ładując przez 14-16 godzin. Informację o typie baterii znajdziecie albo na niej samej, albo w instrukcji urządzenia.

Nie czekaj, aż telefon się sam wyłączy

Często Wam się zdarza doprowadzić telefon albo tablet do całkowitego wyładowania? Jeśli tak to mam złą wiadomość. Według danych, jakie podaje portal Battery University wynika, że rozładowywanie baterii do zera zdecydowanie skraca jej żywotność. W tym konkretnym przykładzie jest mowa o 350 cyklach, czyli naładowaniu od 0 do 100%. Wystarczy, że zaczniemy ładować akumulator zanim poziom jego naładowania spadnie poniżej 50%, a możemy liczyć na wydłużenie ich działania do 1200 – 1500 cykli. Samsung dla swoich telefonów zaleca by nie schodzić niżej niż 20%.

Wniosek jaki płynie z tych statystyk jest taki, że płytkie rozładowanie (do 50-60%) jest lepsze niż pełne, ponieważ mniej obciążają akumulator, co podnosi jego żywotność. Jak ognia powinniśmy unikać kompletnego wyczerpania baterii. Dlatego również jeśli nie będziemy dłuższy czas korzystać z jakiegoś urządzenia, zamiast je rozładowywać naładujmy baterię do 40-60% i tak zostawmy.

Do pełna, aż po korek? Lepiej nieco mniej!

Wykres pokazuje tzw. Dynamic Stress Test, czyli zależność żywotności baterii od tego kiedy ją odłączamy i podłączamy do ładowarki.  (ilustracja: ResearchGate)

Z danych przywoływanych przez naukowców z University of Washington i ETH Zurich wynika, że dla akumulatorów najlepsze jest zarówno unikanie ich całkowitego rozładowania, jak i ich ładowania do pełna. Okazuje się, że największą żywotność badane ogniwa wykazywały, gdy ładowane i rozładowywane była w przedziałach 75 – 45% i 75 – 65%. 

Odłącz, kiedy będzie 100%? Lepiej tak, ale niekoniecznie.

Choć bateriom litowo-jonowym nie grozi przeładowanie – chyba, że mówimy o ogniwach, np. 18650 bez wbudowanego zabezpieczenia  – to jednak lepiej nie zostawiać ich na długie godziny podłączonego do ładowarki urządzenia, które jest naładowane. Dlaczego? Sami porównajcie temperaturę naładowanego do 100% telefonu, który jest podłączony z takim, który podłączony nie jest i wyciągnijcie wnioski. Poza tym baterie  czasami jednak wybuchają, o czym już niedawno pisałem i lepiej nie kusić losu.

Taką podłogę po nocnym wybuchu baterii w telefonie mają teraz moi znajomi.

Raz na miesiąc można, a nawet trzeba

Choć nie zaleca się rozładowywania telefony, to raz na 1-3 miesiące należy pozwolić wyładować się bateriom do ok. 5%, a następnie naładować je do pełna. Taka procedura potrzebna jest do skalibrowania elektroniki urządzenia, żeby mogło prawidłowo podawać poprawny czas pracy na akumulatorze.

Unikaj przegrzewania

Baterie litowo-jonowe nie lubią ekstremalnych temperatur. Przegrzewanie skraca żywotność ogniw, ale w skrajnym przypadku prowadzi nawet do eksplozji. Dlatego unikajcie zostawiania ich zarówno w pełnym słońcu, jaki i zimnych pomieszczeniach. Temperatura wzrasta także podczas ładowania akumulatorów (zwróćcie uwagę na ładowarki bezprzewodowe i tryb szybkiego ładowania), to dlatego nie zaleca się równoczesnego ładowania np. notebooka i grania na nim w obciążające gry, które zmuszają wiatraki do pełnych obrotów. Wtedy lepiej odłączyć kabel zasilający.

Zadbaj o dobry kabel i zasilacz

Wydawać by się mogło, że do ładowania wystarczy połączyć kablem ładowarkę z telefonem. Właściwie tak, problem w tym, że kabel (a właściwie grubość jego żył) może okazać się najsłabszym ogniwem tego zestawu. Nieraz przekonałem się, że zmiana kabla znacząco skracała czas ładowania telefonu. W domowych warunkach trudno to jest niestety sprawdzić, poza oczywiście eksperymentowaniem. Pomocna może okazać się też aplikacja taka jak Ampere, ale ostateczne wyroki dać może miernik np. taki jak ten na zdjęciu.

Moje doświadczenie mówi też, że oszczędzanie na oryginalnym zasilaczu może zakończyć się naprawą płyty głównej (700 zł) i uszkodzeniem innego sprzętu (800 zł) podłączonego do komputera przez USB. Czym różni się chińska podróbka od dobrego zasilacza (nie koniecznie musi być to sprzęt tego samego producenta, który zrobił telefon) zobaczycie na blogu Kena Shirriffa.

Nie powinno się również żonglować ładowarkami do telefonów nawet jeśli wszystkie są oryginalne. To co mają one wspólne to złącze USB i wyjściowe napięcie 5V. Mogą się jednak różnić maksymalnym prądem ładowania. Jeśli ten będzie mały np. 800 mA to ładowanie będzie trwać dłużej, a w przypadku niektórych tabletów może okazać się niewystarczający w przypadku równoczesnego ładowania i użytkowania urządzenia.

Jeśli potrzebujecie więcej informacji proponuję zacząć od bardzo dobrze przygotowanej tabeli na stronie Battery University.

*Crazy Nauka ma świadomość czym jest ogniwo, akumulator oraz bateria. Jednak ze względu na powszechne stosowanie tej ostatniej nazwy to jej głównie używamy w tekście.

Nie ma więcej wpisów