captcha image

A password will be e-mailed to you.

Fot. Crazy Nauka

Sprawdziłam – oszczędność jest zwyczajnie tańsza niż rozrzutność. I wcale nie wymaga tak wiele wysiłku. Mimo to jako społeczeństwo jesteśmy naprawdę rozrzutni: wyrzucamy jedzenie, nie chce nam się segregować odpadów, a w używaniu foliówek nie przeszkadza nam nawet to, że musimy za nie płacić. No i wierzymy w mity, które nas pod tym względem usprawiedliwiają. Dlatego zebrałam kilka porad, jak zmniejszyć marnotrawstwo w naszych domach.

Od jakiegoś czasu staram się Wam podpowiadać, jak uczynić życie bardziej przyjaznym dla planety. Nie tak dawno pisałam o tym, jak nie przykładać ręki do napędzania globalnego ocieplenia, teraz będę Was namawiać do oszczędności: jedzenia i surowców do recyklingu. Tak, wiem, brzmi to trochę jak cytat z podręcznika “Jak osiągnąć życiowy sukces w weekend”, ale wbrew pozorom najczęściej trzeba drobnych zmian, lekkiej modyfikacji codziennych przyzwyczajeń, żeby efekty miały wyraźne znaczenie dla otoczenia. Nawet, jeśli wydaje się Wam, że skutek jest niezauważalny (a uwierzcie mi, w 99 proc. przypadków nie jest), to chociaż pomyślcie o tym, że ma on przełożenie na Wasze oszczędności finansowe (!), no i pokazujecie w ten sposób swoim dzieciom czy sąsiadom, że istnieje inna droga niż marnowanie mnóstwa jedzenia i pławienie się w plastiku. A to zaprocentuje w przyszłości.

Kiedy zdecydowaliśmy się segregować śmieci u nas w domu, to największą naszą obawą było to, czy dzieci (dziś mające 11 i 8 lat) będą w stanie to robić. Tymczasem Lena i Adam błyskawicznie przyswoili sobie ten nowy zwyczaj, a gorzej było z nami, od lat przyzwyczajonymi do wygodnego wrzucania wszystkiego do jednego worka. Drugim problemem było to, że mieszkamy w domku jednorodzinnym, skąd odpady segregowane są odbierane co dwa tygodnie. A więc gdzie przez ten czas gromadzić plastiki, makulaturę i szkło? Kres bałaganowi położyło wygospodarowanie w kotłowni miejsca na większe pojemniki na sortowane śmieci. Tak więc to, co piszę, w dużej mierze wynika z naszych własnych doświadczeń. I naprawdę da się bez większego bólu przeprowadzić.

Do kotłowni wstawiliśmy dwa pojemniki – jeden na folię, plastik, kartony, makulaturę i metal, drugi na szkło. Fot. Crazy Nauka

Mit: wszystkie segregowane śmieci lądują w tej samej śmieciarce

Zacznę od jednego bardzo szkodliwego mitu, bo segregacja odpadów to jeden z filarów ograniczenia negatywnego wpływu, jaki wywieramy na środowisko. Każdy Polak wytwarza w ciągu roku przeciętnie około 300 kg śmieci, co daje około 12 mln ton odpadów rocznie w naszym kraju. Według danych GUS w 2015 roku do recyklingu w Polsce przeznaczono tylko 26,4 proc. ogólnej ilości odpadów komunalnych, podczas gdy aż 80 proc. z nich można by wykorzystać poprzez segregację.

Jednak kiedy już zabieramy się za segregację, od razu pojawia się demotywator: ktoś nam mówi, że i tak do jednej śmieciarki trafiają wszystkie wcześniej posegregowane przez nas śmieci, więc segregacja odpadów nie ma najmniejszego sensu. Dowód? Takie sytuacje były wielokrotnie obserwowane przez mieszkańców miejskich i podmiejskich osiedli.

Czy to prawda? I tak, i nie. Początki bywają trudne i tak właśnie było z segregacją odpadów w Polsce. Mogło się zdarzyć, że nierozumiejące idei segregacji firmy zajmujące się gospodarką odpadami chciały zaoszczędzić sobie pracy i zachodu i rzeczywiście wrzucały wszystko do jednej śmieciarki i na jedno wysypisko.

To się jednak zmieniło, bo za odbiór segregowanych odpadów mieszkańcy płacą teraz mniej niż za wywóz śmieci zmieszanych, więc ci, którzy je wywożą, nadrabiają straty, sprzedając surowce wtórne firmom zajmującym się recyklingiem. Co więcej, za składowanie zmieszanych odpadów komunalnych na wysypiskach trzeba słono płacić, więc w interesie firm zajmujących się ich wywozem jest postawienie na obrót śmieciami segregowanymi. Działalność firm wywożących odpady kontrolują urzędnicy miejskich i gminnych biur ochrony środowiska, którym można zgłosić podejrzenie mieszania śmieci w śmieciarkach.

Tylko że nie zawsze śmieciarka zbierająca jednocześnie różne rodzaje posegregowanych śmieci to zło. Otóż po ulicach wciąż jeżdżą starsze modele dwukomorowych pojazdów, w których śmieci – segregowane i niesegregowane – lądują w oddzielnych przegrodach, czego nie widać z zewnątrz.

Kiedy już zyskamy przekonanie, że śmieci warto segregować, bo to ma sens, jest tańsze i bardziej korzystne dla planety, to przejdźmy do szczegółowych rozwiązań.

Fot. Tomasz Sienicki/Wikimedia

Plastik – największe obciążenie dla środowiska

Co roku KAŻDY mieszkaniec Europy i Ameryki Północnej wytwarza średnio około 100 kg plastikowych śmieci, a wszyscy na świecie wytwarzamy ich ponad 340 mln ton.  

Największym problemem są torby i butelki plastikowe. Zacznijmy od torebek. Jak podaje Ministerstwo Środowiska, rocznie w Polsce zużywanych jest 11 mld foliówek, czyli od 250 do 300 toreb na mieszkańca przy średniej w UE – 198 według danych z 2014 roku (wyliczenia organizacji pozarządowych wskazują, że możemy zużywać nawet 460 foliówek rocznie na mieszkańca). Proces produkcji torebki foliowej trwa tylko jedną sekundę, używamy jej przez 25 minut, a rozkłada się ona przez 100-400 lat.

Z kolei torby biodegradowalne pochłaniają więcej energii w procesie produkcji, ale za to rozkładają się znacznie szybciej – od dwóch miesięcy do pięciu lat. Jednak część z nich – te, które wyprodukowano z użyciem skrobi – na wysypiskach rozsypuje się i jest roznoszona przez wiatr, wskutek czego trafia do gleby, wody i łańcucha pokarmowego. Aby rozłożyły się prawidłowo, muszą być wrzucane do pojemników z odpadami organicznymi (tam, gdzie trafiają też resztki żywności), a te na polskich podwórkach są rzadkością.

A co z butelkami plastikowymi? Rozkładają się od 100 do 1000 lat. Badanie przeprowadzone na zlecenie firmy SodaStream (producenta ekspresów do wody gazowanej) pokazuje, że aż 98 proc. Polaków kupuje napoje w plastikowych opakowaniach. Na jedną osobę przypada średnio osiem butelek w tygodniu, co miesięcznie daje wynik ok. 32 plastikowych odpadów.

Papier rozkłada się od sześciu tygodni do sześciu miesięcy, metal – od 10 do 200 lat. Szkło nie rozkłada się nigdy.

Kosze do segregacji z Ikei można ustawiać jedne na drugich. Istnieją też większe – o pojemności 60 litrów. Fot. IKEA

Mniej wyrzucać, więcej segregować – praktyczne porady

  • Butelki plastikowe starannie zgniataj i wyrzucaj do pojemników przeznaczonych na plastik po pozbawieniu ich korków. Korki zbieraj oddzielnie i przeznaczaj na cele charytatywne
  • Torebki foliowe (zwykłe) wrzucaj do koszy na odpady na tworzywa sztuczne, zaś te biodegradowalne – do pojemników na odpady organiczne
  • Jeśli masz w domu torby foliowe, używaj ich wielokrotnie. Wyprodukowanie foliówki jest tanie, a problem stanowi dopiero jej niewłaściwa utylizacja
  • Na zakupy wykorzystuj torby wielorazowego użytku – bawełniane lub jutowe – pamiętając przy tym, że ich wyprodukowanie stanowiło znacznie większy koszt dla środowiska niż wytworzenie jednej foliówki. Dlatego używaj ich jak najdłużej – najlepiej przez kilka lat, jak nasze babcie
  • Ostrożnie korzystaj z toreb papierowych – mimo że szybciej się rozkładają niż torby foliowe, to w procesie produkcji czy recyklingu generują wyższe koszty dla środowiska niż foliówki. Szczególnie uważaj na torby papierowe z plastikową powłoką, które mogą rozkładać się równie długo jak plastikowe
  • Metalowe puszki zgniataj przed wyrzuceniem
  • Ogranicz korzystanie z ręczników papierowych, a najlepiej całkiem z nich zrezygnuj. W przeciętnym europejskim domu ręczniki papierowe odpowiadają za powstawanie aż 50 kg odpadów rocznie!
  • Zorganizuj w kuchni estetyczną strefę segregacji odpadów. Przydatny tu może być oferowany przez IKEA modułowy system VARIERA, który można dowolnie zestawiać, w zależności od potrzeb. Aby się nie mylić, można pokrywki od pojemników oznaczyć naklejkami

Segregowane śmieci w koszach. Fot. IKEA

  • Jeśli masz wątpliwości co do higienicznej strony segregacji odpadów w domu, wykorzystaj łatwe w czyszczeniu kosze na odpady PLUGGIS z IKEA
  • Jeśli odpady segregowane z Twojego domu odbierane są co kilka tygodni, wygospodaruj na nie miejsce np. w kotłowni lub piwnicy. Mogą w tym pomóc 60-litrowe kosze GIGANTISK czy SORTERA lub mające różną pojemność kosze FILUR
  • Jeśli masz ogródek, wstaw do niego mały kompostownik, do którego będziesz wyrzucać mokre odpadki kuchenne. W innym przypadku wrzucaj je do pojemnika na odpady zmieszane
  • Papier to najłatwiejszy do przetworzenia surowiec wtórny. Tona makulatury pozwala uchronić przed ścięciem nawet 17 drzew
  • Szkło nadaje się do recyklingu w 100 proc. i można przetwarzać je w nieskończoność. Warto je segregować kolorystycznie, usuwając wcześniej metalowe i plastikowe nakrętki
  • Jeśli już kupujesz jedzenie w opakowaniu, wybieraj te wykonane z substancji biodegradowalnych (papier) lub nadających się do powtórnego przetworzenia (szkło lub aluminium). Unikaj produktów zafoliowanych
  • Elektrośmieci i baterie ZAWSZE oddawaj do specjalnych punktów (można je znaleźć m.in. w supermarketach czy marketach budowlanych). Jedna niewielka bateria jest w stanie skazić 1 m sześc. gleby i zatruć 400 l wody

Nie wyrzucaj jedzenia!

Badania pokazują, że około jednej trzeciej żywności produkowanej na świecie nie jest zjadana, ale trafia do śmieci. Jedzenie marnują sklepy i sieci dystrybucji (w Polsce stanowi to 7 mln ton rocznie) oraz my, konsumenci (2 mln ton), jak wynika z badania Millward Brown dla Federacji Polskich Banków Żywności. Przeciętny Polak wyrzuca średnio około 52 kg żywności rocznie, które jest warte około 900 zł. Najczęściej na śmietniku lądują wędliny, pieczywo, warzywa i owoce. Dlaczego? Przegapiamy termin przydatności do spożycia, robimy zbyt duże zakupy, za dużo sobie nakładamy na talerze i niewłaściwie przechowujemy jedzenie.

Terminy przydatności do spożycia chronią nas przed zjedzeniem zepsutej żywności, ale robią też wiele złego, bo po ich upływie odruchowo wyrzucamy do śmieci niekiedy całkiem dobre jedzenie. Od jakiegoś czasu sprawdzam każdy nieco przeterminowany serek czy jogurt przed pozbyciem się go i okazuje się, że większość z nich wciąż świetnie nadaje się do jedzenia! Dzieciom takich „niepewnych” posiłków nie serwuję, ale na własny użytek często na podstawie zapachu i smaku oceniam, czy dany produkt jest wciąż jadalny. Z takich działań wykluczam mięso i wędliny, ale te kupuję z kolei w bardzo małych porcjach, więc raczej się u nas nie marnują. Rzadko kiedy psują się u nas w domu warzywa, ale owoce – i owszem, zwłaszcza te sezonowe, jak truskawki, które nie zawsze zdążymy tego samego dnia zjeść. Tutaj z pomocą może przyjść zamrażanie.

Resztki jedzenia chowamy do pojemników na żywność. Większość z nich to pojemniki plastikowe. W szklanych z bambusową pokrywką trzymam m.in. owoce. Fot. Crazy Nauka

Jak więc marnować mniej jedzenia? Oto kilka praktycznych porad (więcej pisał o tym Piotrek w oddzielnym artykule):

  • Na zakupy chodź z listą zakupów i pełnym żołądkiem (na głodniaka kupisz więcej)
  • Produktów z nieco przekroczonym terminem ważności (nabiał, kasze, płatki itp.) nie wyrzucaj automatycznie do śmieci – sprawdź, być może wciąż świetnie nadają się do zjedzenia (nie postępuj tak z wędlinami i mięsem)
  • W lodówce trzymaj jedzenie w pojemnikach z oznaczeniem do przechowywania żywności – plastikowych lub szklanych. Duży wybór takich pojemników daje seria IKEA 365+: do przechowywania resztek posłużą mniejsze pojemniki z otworami wentylacyjnymi (nadające się też do mikrofalówki)
  • Aby lepiej kontrolować stan zapasów w lodówce, używaj szklanych pojemników na żywność (dają wgląd w to, co jest w środku). Świetnie się do tego nadają zwykłe słoiki czy wspomniane wyżej pojemniki z serii IKEA 365+, które mogą być wykorzystane również do piekarnika, bo są wykonane ze szkła żaroodpornego. Szkło, w przeciwieństwie do plastiku, nie zabarwi się też od np. buraków czy potraw z curry
  • Nie pakuj przechowywanych w lodówce warzyw w torebki foliowe lub szczelne pojemniki. Zmiana temperatury po dotarciu do domu sprzyja skraplaniu się wewnątrz wody, co powoduje łatwiejsze pleśnienie i gnicie. Lepiej przechowają się luźno ułożone w koszyku w lodówce (z wyjątkiem pomidorów, cebuli i ziemniaków, które źle znoszą pobyt w lodówce) lub w większych pojemnikach z serii IKEA 365+ z wyjmowaną kratką na dnie
  • Resztki z obiadu wykorzystaj jako lunch do pracy – do tego przydadzą się pojemniki z otworami wentylacyjnymi, nadające się do podgrzewania w mikrofalówce, np. KVANTITET z IKEA

Na torebce FÖRNYBAR można zapisać datę zamrożenia jedzenia. Fot. IKEA

Więcej sposobów na niemarnowanie jedzenia i cennych surowców wtórnych znajdziecie w poradniku IKEA o oszczędzaniu „Dla Ciebie. Dla domu. Dla planety”.

Nie ma więcej wpisów