captcha image

A password will be e-mailed to you.
Jak się płacze w kosmosie?

Jak się płacze w kosmosie?

Jak się płacze, myje zęby czy… wyżyma w kosmosie? Tak, wiemy – pewnie nie jest to problem, który budzi Was w środku nocy i nie pozwala zasnąć do rana. I choć same zagadnienia są całkiem ciekawe, to prawdziwie fascynujące stają się, gdy przedstawia je pułkownik Chris Hadfield – dowódca 35. i członek 34. załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Pana pułkownika Chrisa Hadfielda śledzimy od dawna – jego fanpage na Facebooku ma już prawie 170 000 fanów, a często wrzucane zdjęcia robią wielką karierę.

No ale do rzeczy. Na początek przebój ostatnich dni – czy w kosmosie da się płakać? Oczywiście problemem nie jest tu sam kosmos, tylko stan mikrograwitacji. Łzy wydostaną się z kanalików łzowych, ale zamiast wzruszająco spływać po policzkach, utworzą dziwaczną megakroplę przylepioną do policzka. Zresztą zobaczcie sami:

Na szczęście astronauci nieczęsto chlipią, więc ten – cokolwiek krępujący – widok to coś wyjątkowego. Ale nieważkość ze wszystkiego jest w stanie zrobić parodię. Choćby z mycia rąk. Bo człowiek na co dzień tego sobie nie uświadamia, ale cała koncepcja mycia rąk opiera się na odpowiednio działającej grawitacji. Co robić, jeśli woda nie leci z kranu, nie spływa po dłoniach i nie znika grzecznie w odpływie? Naukowcy pracujący dla NASA dali jakoś radę:

Gdyby ktoś zastanawiał się, jak astronauci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej mogą ubrudzić sobie ręce, to odpowiedź znajdzie w następnym filmie. Tym razem Chris Hadfield robi sobie kanapkę z masłem orzechowym i miodem. Tak, czasy gdy w kosmosie jadło się liofilizowane paskudztwa, pociągając z tubek zhomogenizowane pasty, minęły bezpowrotnie. O wódce transportowanej na stację Mir krążą legendy i można podejrzewać, że jest w nich trochę więcej niż ziarno prawdy.

Kanapka pułkownika Hadfielda jest zupełnie niewinna, choć niezupełnie zwyczajna. A wszystko przez chleb. To, że szybko czerstwieje, to tylko niedogodność. Jednak w mikrograwitacji mógłby być po prostu niebezpieczny. Wszystko przez wszechobecne żeglujące w powietrzu okruchy. Na szczęście i na to znalazł się sposób:

Po takiej “kanapce” wypadałoby umyć zęby. Nic prostszego? He he – nie w kosmosie. Niby szczotka i pasta są takie, jak na Ziemi, ale cała procedura mycia zębów okazuje się kryć sporo niespodzianek:

Na koniec eksperyment, który Chris Hadfield wykonał na zamówienie uczniów jednej z (ziemskich) szkół. Zadanie wydaje się banalnie proste – wycisnąć na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej mokrą szmatkę. Oczywiście, jak to zwykle w takich warunkach, efekt jest kompletnie zaskakujący. Naszym zdaniem to jeden z najlepszych filmów, jakie zrobił Hadfield.

Nie ma więcej wpisów