captcha image

A password will be e-mailed to you.

Większość osób, które znam ma problem ze skarpetkami. Układanie ich w pary to paskudna, lecz konieczna robota. Jak się okazało można robić to dobrze lub źle. Teraz nie popełniam kilku błędów. Dzięki dobrze dobranym algorytmom.

„Algorytmy. Kiedy mniej myśleć”. Brzmi jak prowokacja. Czytam o tych algorytmach i wewnątrz mnie walczą dwa podejścia. Z jednej strony potrzeba wolności, niechęć do narzucania sobie ograniczeń. Z drugiej – nieodparte wrażenie, że wiele rzeczy mógłbym zrobić szybciej, sprawniej i lepiej, gdybym jednak tę moją wolność nagiął do sensownych zasad.

No właśnie, co to są sensowne zasady? Książka „Algorytmy. Kiedy mniej myśleć” Toma Griffithsa i Briana Christiana pokazała mi rzecz, o której nie miałem pojęcia. Okazuje się, że wiele z decyzji, zwłaszcza tych, których podjęcie wiąże się z niepewnością i wątpliwościami, zostało opracowanych matematycznie. Tak, wiem jak to brzmi. Ale zobaczcie sami.

37!

Jeśli ktoś czytał „Autostopem przez galaktykę” to wie, że odpowiedź na Wielkie pytanie o życie, wszechświat i całą resztę brzmi ponoć 42. Otóż to nieprawda! Ta odpowiedź to 37%!

Ale po kolei. Wyobraź sobie, że musisz coś wybrać. Na przykład mieszkanie (tym przykładem posługuje się autor książki, ale wybór może dotyczyć czegoś zupełnie innego – choćby wyboru życiowego partnera). Popyt na mieszkania jest bardzo duży, więc masz tylko jedną szansą dla każdego lokalu. Jeśli po obejrzeniu go nie decydujesz się na zakup, to ta okazja już przepada. Mieszkań do obejrzenia jest sporo, ale czasu nie masz nieskończenie wiele, więc narasta frustracja: kiedy przerwać oglądanie i wybrać mieszkanie?

W matematyce to zagadnienie znane jest od dawna i nosi nazwę problemu optymalnego stopowania. I, jak się okazuje, znaleziono jego najlepsze rozwiązanie. To właśnie owo 37%. Na początku chodzisz oglądać mieszkania – tylko oglądać, zdecydowanie bez kupowania. Ale po upływie 37% czasu, jaki przeznaczyłeś na poszukiwania, następuje radykalna zmiana strategii – kupujesz pierwsze mieszkanie, które będzie lepsze od dotychczas oglądanych. Nie czekasz z nadzieją, że może pokaże się coś JESZCZE lepszego.

Skąd bierze się owo 37%? W sumie to logiczne. W książce wyjaśnia się to na przykładzie tzw. „problemu wyboru sekretarki”, jak nazwano ten problem jeszcze w latach 60. Swoją drogą to cudowny przykład tego, jak zmieniła się kultura – wtedy oczywiste było przedstawienie takiego zagadnienia jako problemu szefa, który wybiera i przebiera w dziesiątkach kandydatek na jego sekretarki.

Próbowałem sam opisać, skąd się wzięło 37%, ale powiem szczerze – nie udało mi się zrobić tego lepiej, niż autorom „Algorytmów”. Po prostu przeczytajcie ich wyjaśnienie:

„W sytuacji pojedynczego zgłoszenia rozwiązanie problemu jest trywialne – składasz ofertę zatrudnienia! Przy dwóch kandydatkach masz prawdopodobieństwo 50/50 bez względu na to, co zrobisz. Możesz zatrudnić pierwszą (która jest jednocześnie najlepszą w pierwszej połowie puli) albo ją odrzucić i z konieczności zatrudnić drugą (która jest najlepsza w drugiej połowie puli).

Dodajmy trzecią aplikantkę i nagle sprawy nabierają rumieńców. Prawdopodobieństwo dokonania dobrego wyboru losowego wynosi jedną trzecią, czyli 33%. Przy dwóch kandydatkach nie mogliśmy uzyskać lepszego wyniku niż losowy, a czy możemy go mieć przy trzech? Okazuje się, że tak i że wszystko sprowadza się do tego, jak postąpimy z drugą. Gdy rozmawiamy z pierwszą, nie dysponujemy żadnymi informacjami – zawsze kandydatka ta będzie najlepsza z dotychczasowych. Gdy rozmawiamy z trzecią, nie mamy swobody ruchu – musimy złożyć jej ofertę, skoro odrzuciliśmy wszystkie poprzednie. Gdy jednak rozmawiamy z drugą, mamy po trochu tego i tamtego: możemy ocenić, czy jest lepsza czy gorsza od pierwszej, oraz mamy swobodę wyboru: zatrudnić ją lub odrzucić. Co dzieje się, kiedy zatrudniamy ją, jeśli jest lepsza, albo odrzucamy, jeśli jest gorsza? Okazuje się, że to optymalna strategia, gdy mamy do czynienia z trzema zgłoszeniami; dzięki temu podejściu można uzyskać równie dobry wynik w wyborze z trzech, jaki uzyskuje się w wyborze z dwóch, czyli trafiając na najlepszą kandydaturę dokładnie w połowie przypadków.

Rozpisanie tych scenariuszy dla czterech kandydatek podpowiada, że i tym razem powinniśmy zacząć nasz skok od drugiej. Przy pięciu nie powinniśmy tego robić przed trzecią.

W miarę jak pula się rozrasta, granica między oglądaniem a skokiem lokuje się w 37% puli, co daje nam regułę 37%: przesłuchaj pierwsze 37% kandydatek, nie wybierając żadnej, a potem bądź gotów zdecydować się na pierwszą, która okaże się lepsza od wszystkich widzianych do tej pory.”

Gdy lepiej jest wiedzieć niż myśleć

Dla mnie wciąż wielkim odkryciem dokonanym dzięki „Algorytmom” pozostaje to, jak wiele życiowych sytuacji już zostało wyjaśnionych i rozwiązanych. I jak wiele z nich próbujemy sami rozwiązywać wyważając dawno już otwarte drzwi.

Jeśli ktoś sądzi, że taka matematyka to jakieś oderwane od realiów teoretyzowanie, to spieszę zapewnić, że nic podobnego. Matematycy zauważyli (prowadząc eksperymenty na żywych ludziach, a jakże!), że zwykle nie doczekuje się do optymalnych 37% i decyzje podejmuje około 31. procenta. Dlaczego? Bo życie to nie teoria! W końcu przez cały czas poszukiwania (sekretarki, mieszkania czy czegokolwiek) odczuwa się brak tego, czego szukamy. Dochodzi więc niecierpliwość i ogólne poczucie marnowania czasu. Ale 31% to całkiem blisko 37% – wystarczy jeszcze trochę na siłę się wstrzymać i… już!

Książka „Algorytmy – kiedy mniej myśleć” pełna jest znakomitych przykładów tego, kiedy zamiast (jak sam tytuł wskazuje) MYŚLEĆ lepiej WIEDZIEĆ. Znać lifehacki czyli sprytne sposoby na rozwiązywanie codziennych problemów – to po prostu ułatwia życie. Tom Griffiths i Brian Christian zajmują się w swojej książce mnóstwem zagadnień: podpowiadają, jak dobierać, a jak nie, skarpetki (jedną z odpowiedzi jest częstsze robienie prań, bo im więcej do sortowania, tym mniej jest ono efektywne), jak wygrać w pokera mając najgorsze z możliwych kart, jak usadzić gości na weselu tak, by nie umarli z nudów ani nie pokłócili się na śmierć i życie.

Tę książkę można czytać na dwa sposoby. Pierwszy to poszukiwanie gotowych rozwiązań codziennych problemów. A nuż już ktoś od dawna wie, jak to najlepiej robić i możemy oszczędzić czas i siły. Drugi to zagłębianie się w historię i szczegóły tego, jak dochodzono do optymalnych rozwiązań oraz jak fatalnie można wtopić nie znając tych rozwiązań. Polecam najpierw szybko przejrzeć „Algorytmy” i wyłowić z nich to, co dla nas najbardziej przydatne, a potem oddać się przyjemności grzebania w wiedzy.

Gdybyście mieli ochotę trochę usprawnić swoje życie, to możecie to zrobić wyjątkowo niewielkim kosztem. „Algorytmy. Kiedy mniej myśleć” od dziś do 23 lutego możecie kupić z rabatem 40% od ceny detalicznej czyli za 26,94 zł. Dodatkowo możecie dostać darmową wysyłkę przy wyborze przedpłaty i Paczki w Ruchu.

By kupić książkę w naszej promocji, idźcie pod ten adres: http://dadada.pl/algorytmy-kiedy-mniej-myslec-christian-brian-griffiths-tom,p491211 i przy zakupie podajcie kod rabatowy CRAZYNAUKA.  

 

Algorytmy. Kiedy mniej myśleć

Tom Griffiths i Brian Christian

wydawnictwo: Feeria

2018

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie ma więcej wpisów