captcha image

A password will be e-mailed to you.

Do 2100 roku średnia roczna temperatura w Polsce wzrośnie albo o 1,3°C, albo o ponad 3°C – tak wskazują dwa scenariusze klimatyczne prezentowane w nowym raporcie IOŚ – PIB. To, który z nich się zrealizuje, zależy od tego, czy ludzkość przyhamuje emisję gazów cieplarnianych, czy nie. W tej drugiej opcji czeka nas katastrofa klimatyczna. Świat na razie podąża właśnie tą drugą ścieżką.

Źródło: IOŚ-PIB

COVID-19 odciągnął naszą uwagę od zmiany klimatu. Tyle że globalne ocieplenie nie poczeka, aż uporamy się z pandemią. I jest dla nas zagrożeniem setki razy większym niż wirus, z którym się teraz zmagamy.

Eksperci z Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego (IOŚ-PIB) na podstawie wyników modeli klimatycznych opracowali dwa scenariusze rozwoju ocieplenia klimatu w Polsce. W ten sposób powstał bardzo ciekawy, a zarazem niepokojący raport pt. „Zmiany temperatury i opadu na obszarze Polski w warunkach przyszłego klimatu do roku 2100”.

Wreszcie mamy dokładne informacje o miejscu, w którym żyjemy, a nie uśrednione dane na temat tego, co wydarzy się w kontekście zmian klimatu na całym świecie. Szczegółowe, rozpisane na poszczególne lata dane wraz z wykresami i projekcjami dla każdego powiatu w Polsce zostały zebrane w bazie wiedzy Klimada 2.0, którą gorąco polecam wszystkim zainteresowanym.

Dwa scenariusze ocieplenia

I niestety, z danych prezentowanych w raporcie wynika, że do końca tego stulecia w najbardziej optymistycznej wersji – w której świat podejmuje zdecydowane kroki, by ograniczyć tempo ocieplenia – musimy się liczyć ze wzrostem średniej rocznej temperatury o 1,3°C. Natomiast w drugiej wersji wydarzeń, w sytuacji „business as usual”- czyli nic się nie zmienia: nadal rośnie zużycie energii i spalanie paliw kopalnych, nie wdrażamy czystych źródeł energii czy technologii wyłapujących dwutlenek węgla z powietrza – średnie temperatury w Polsce do 2100 roku wzrosną o ponad 3°C.

Źródło: IOŚ-PIB

Te dwie wersje wydarzeń, które wzięli pod uwagę eksperci z IOŚ-PIB, to zaakceptowane przez Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu (IPCC) scenariusze RCP (Representative Concentration Pathways) dotyczące zmian koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze. Istnieją cztery takie scenariusze dla klimatu całej Ziemi, zaś nasi eksperci stworzyli dla Polski analizy dotyczące dwóch ścieżek: RCP4.5 oraz RCP8.5. Pierwsza z nich zakłada spowolnienie tempa wzrostu emisji CO2, tak by jego stężenie nie przekroczyło poziomu 540 ppm w 2100 roku. Drugi scenariusz przewiduje wzrost stężeń CO2 do 940 ppm do końca tego stulecia.

Wydawać by się mogło, że 1°C czy 3°C to niewiele. Czyżby? Warto wiedzieć, że podczas ostatniego zlodowacenia, kiedy to lodowiec pokrywał znaczną część obszaru dzisiejszej Polski, średnia roczna temperatura na Ziemi była niższa zaledwie o… 6°C od tej w XIX i XX wieku. Aby następnie podnieść się o 1°C, potrzebowała aż 1000-1500 lat, czyli 10 razy więcej niż obecnie.

Nie będziemy drugą Hiszpanią

Co zatem zwiastują wyższe średnie temperatury roczne w Polsce, i to osiągnięte w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat? Oznaczają ogromne zmiany dla klimatu naszego kraju, wszelkich organizmów żywych, a wśród nich i dla nas, ludzi.

Przede wszystkim więcej będzie dni upalnych. Według scenariusza optymistycznego (tego zakładającego wzrost temperatur o 1,3°C) do końca tego stulecia, w ciągu roku takich dni byłoby w Polsce o 2-6 więcej niż obecnie. Według scenariusza pesymistycznego ich liczba wzrosłaby o 3-8. Spadłaby jednocześnie liczba dni z przymrozkami i mrozem: w wersji pierwszej o 16-18, w drugiej – o 22-28. To by oznaczało, że będziemy musieli przywyknąć do ciepłych zim takich jak np. na przełomie 2019/2020 roku.  

Źródło: IOŚ-PIB

Ocieplenie klimatu w Polsce oznacza również to, że wzrośnie nam suma opadów: w wersji pierwszej o 20-50 mm rocznie, w wersji drugiej – o 40 -70 mm rocznie. Wydawać by się mogło, że to dobrze, bo przecież Polska od lat boryka się z suszą. Tyle że wyższe temperatury przyspieszą tempo parowania wody, co nawet przy nieznacznie większych opadach może prowadzić do częstszych suszy. Ponadto, znacznie częściej niż obecnie będą pojawiać się opady nawalne, a to oznacza z kolei, że ulewne deszcze będą prowadzić do powodzi błyskawicznych, zwłaszcza w miastach, gdzie nadmiary wody nie są w stanie odpływać wystarczająco szybko.

Czasem czytam w komentarzach pod moimi artykułami, że dzięki ociepleniu klimatu Polska wreszcie stanie się drugą Hiszpanią, z palmami i cyprysami. Niestety, nie tak to będzie wyglądać. Tu bardziej przygrzeje, tam bardziej przymrozi (ale jednak częściej przygrzeje), tu powódź, tam nawałnica, a tam susza. I tak stopniowo, coraz częściej, będą nas nawiedzać ekstremalne zjawiska pogodowe.

Postępujące zmiany klimatu spowodują, że Morze Bałtyckie stanie się martwą strefą, a z cieplejszych regionów przybędą do nas nowe choroby i gatunki inwazyjne, znikną zaś rodzime gatunki, takie jak sosna, świerk czy brzoza, które zajmują dziś większość powierzchni polskich lasów. Wraz z nimi znikną setki gatunków roślin, grzybów i zwierząt.

To tylko niektóre ze zmian, które nas czekają. A rekordowe tempo, w jakim zmiany klimatu zachodzą, sprawia, że mamy ekstremalnie mało czasu na przygotowanie się do nich. 

I co z tym można zrobić?

Często pytacie, dlaczego piszę o zmianie klimatu, skoro – jak się wydaje – nic nie można z tym zrobić. To nieprawda, że nie można. Badania i ankiety prowadzone wśród Polaków wyraźnie wskazują na to, że znaczącą przeszkodą w przeciwdziałaniu zmianom klimatu i adaptacji do nich jest niska świadomość tych zagrożeń. To oznacza, że większości obywateli, w tym samorządowcom i politykom, brak wiedzy o podstawach ochrony klimatu, a to sprawia, że nie wprowadzają niezbędnych zmian na takim szczeblu, na jakim są w stanie to robić: nie wprowadzą przepisów dotyczących ograniczania spalania paliw kopalnych, konsumpcji mięsa, transportu kołowego, nie stawiają na odnawialne źródła energii czy energetykę jądrową.

Tylko świadomość tego, co naprawdę się wokół nas dzieje, może nam pomóc ograniczyć zakres zmian klimatu i odpowiednio przygotować się do tych zmian. Bez tego będziemy coraz szybciej pogrążać się w scenariuszu „business as usual”, przyglądając się, jak powoli zaczyna nam płonąć grunt pod stopami. Jeśli nie zaczniemy działać natychmiast, potem zmiany staną się nie do opanowania.

Artykuł powstał we współpracy z Instytutem Ochrony Środowiska – Państwowym Instytutem Badawczym, w ramach projektu współfinansowanego ze środków pochodzących z Unii Europejskiej z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.

Nie ma więcej wpisów