captcha image

A password will be e-mailed to you.

Czy maseczka chroni przez zarażeniem, a gorąca woda zwalcza COVID-19? Czy koronawirusem można zarazić się od psa albo przez paczkę z Chin? Na te i wiele innych pytań na temat choroby COVID-19 i wywołującego ją wirusa SARS-CoV-2 odpowiadam na podstawie informacji m.in. z Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz amerykańskich Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC).

Od poniedziałku 16 marca w Radiu TOK FM wraz z Piotrkiem będę prowadzić specjalne krótkie poradniki dotyczące właśnie mitów związanych z koronawirusem zatytułowane (oczywiście) Fakt, nie mit. W krótkich audycjach, od poniedziałku do piątku po 16.55 będziemy obalali po jednym micie. Zapraszamy!

Czy nowym koronawirusem można zarazić się od zwierząt domowych?

Obecnie nie ma dowodów na to, że zwierzęta domowe, takie jak psy lub koty, mogą zostać zarażone nowym koronawirusem. Badania naukowe identyfikują niektóre gatunki nietoperzy jako źródło zakażenia COVID-19 i nie wykluczają zaangażowania innych gatunków zwierząt w przenoszenie tej choroby na zwierzęta i ludzi, jednak według najnowszej wiedzy naukowej nie ma dowodów na to, że psy lub koty mogą być wtórnymi gospodarzami koronawirusa i przenosić go na ludzi.

Tym niemniej według serwisu The South China Morning Post u pomeraniana z Hongkongu, psa należącego do osoby z potwierdzonym nachorowaniem na COVID-19, stwierdzono obecność niewielkich ilości wirusa, choć zwierzę nie miało objawów infekcji. „To był pojedynczy przypadek, który sugeruje, że musimy przeprowadzić o wiele więcej badań nad możliwościami zarażania zwierząt przez ludzkiego wirusa SARS-CoV-19” – stwierdziła w rozmowie z serwisem „Science” dr Shelley Rankin, mikrobiolog ze Szkoły Medycyny Weterynaryjnej University of Pennsylvania. Później pojawiły się jednak wyjaśnienia wskazujące, że właścicielka psa, która sama była zakażona koronawirusem, po prostu przekazała nieco wirionów ze śliną czy innymi wydzielinami na psa. Bardzo czułe testy polegające na powielaniu genomu wirusa wykryły jego obecność, ale nie oznacza to, że wirus wniknął do komórek psa i się w nich namnażał. 

Specjalistka podkreśla, że w kontaktach z domowymi zwierzętami należy przestrzegać zasad higieny i dokładnie myć ręce po przytulaniu czy głaskaniu psa czy kota. Muszą to robić zwłaszcza osoby zarażone SARS-CoV-19, które dodatkowo nie powinny pozwalać domowym pupilom lizać się po twarzach. Mycie rąk chroni ponadto przed przenoszeniem ze zwierząt na ludzi popularnych bakterii, takich jak E. coli czy salmonella.

Czy noszenie maseczki zabezpiecza przed zarażeniem się COVID-19?

[EDIT 06.04.2020] Uwaga! CDC zmieniło zalecenia na temat noszenia masek! Chodzi o maseczki domowej roboty, zakładane przed wyjściem do sklepu czy na pocztę.

Standardowe maseczki chirurgiczne nie zostały zaprojektowane do tego, by skutecznie blokować obiekty tak małe jak wirusy. Dodatkowym problemem jest to, że maseczki chirurgiczne nie przylegają dokładnie do twarzy, a ludzie, którzy je noszą, często robią to niezgodnie z instrukcją obsługi.

Maseczka chirurgiczna może natomiast pomóc ograniczyć (ale nie zablokować!) rozprzestrzenianie wirusa przez osobę z objawami choroby. Tak więc powinni je nosić ludzie mający kaszel i katar – maska jest dość skuteczna w zatrzymywaniu kropelek śliny i innych wydzielin chorego. Oczywiście należy pamiętać o tym, że nie jest to w żadnym wypadku pełne zabezpieczenie i że noszenie maski wymaga szczególnej ostrożności, w tym mycia i odkażania rąk tuż przed włożeniem i zdjęciem maski, jak również pilnowania okresu jej przydatności do użycia.

Istnieją również droższe maski z certyfikatem N95 (wydawanym przez amerykański Narodowy Instytut Bezpieczeństwa i Higieny Pracy – NIOSH), nazywane respiratorami, które są wyposażone w specjalne filtry nieprzepuszczające 95 proc. cząstek i pyłów. Są one bardzo skuteczne w filtracji obiektów o średnicy powyżej 0,3 mikrometra (czyli 300 nanometrów). Obejmuje to cząstki stałe (w tym pyły PM2,5 o średnicy 2,5 mikrometra) oraz bakterie, przykładowo prątki gruźlicy (Mycobacterium tuberculosis), których rozmiar to 2-4 mikrometry. Tymczasem średnica koronawirusa SARS-CoV-2 jest mniejsza i wynosi 0,12 mikrometra (czyli 120-160 nanometrów).

Czy mimo to respiratory N95 mogą chronić przed wirusami?

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków twierdzi, że tak, choć nie jest to ochrona całkowita. Dodaje również, że respiratory N95 powinny być zarezerwowane wyłącznie do użytku personelu medycznego. Warunkiem wysokiej ochrony przed wirusami jest prawidłowe dopasowanie respiratora do twarzy i restrykcyjne przestrzeganie zasad jego użytkowania.

Jednak to, czy respiratory N95 są rzeczywiście skuteczniejsze od zwykłych maseczek chirurgicznych w zapobieganiu rozprzestrzeniania się wirusów, pozostaje sprawą nie do końca rozstrzygniętą. Istnieją bowiem badania prowadzone pod kątem rozprzestrzeniania się grypy (wirusa o rozmiarze 0,08-0,12 mikrometra) wśród pracowników służby zdrowia. Wyniki zostały opublikowane w 2019 roku w piśmie „Journal of the American Medical Association” (JAMA). Porównanie respiratorów N95 i zwykłych maseczek chirurgicznych (prawidłowo używanych) nie wykazało znaczących różnic w skuteczności obu typów masek w zapobieganiu grypie lub innym wirusowym chorobom układu oddechowego – oba typy były DOŚĆ skuteczne, ale nie zabezpieczały całkowicie przed infekcją.  Tu warto podkreślić, że noszenie maseczki daje niektórym osobom fałszywe poczucie bezpieczeństwa, co może nawet zwiększyć ryzyko zarażenia się chorobą. Dlatego tak ważne jest, aby postawić na inne sprawdzone sposoby zapobiegania zarażeniu, a więc restrykcyjnie przestrzeganie zasad higieny, w tym przede wszystkim mycie i odkażanie rąk.

Podsumowując. Oprócz personelu medycznego maseczki chirurgiczne powinny nosić wyłącznie osoby z widocznymi objawami choroby (kaszel, katar) oraz osoby opiekujące się w domu chorymi na COVID-19.

[EDIT 06.04.2020] Uwaga! CDC zmieniło zalecenia na temat noszenia masek! Chodzi o maseczki domowej roboty, zakładane przed wyjściem do sklepu czy na pocztę.

EDIT. Pytacie w komentarzach, dlaczego zwykli ludzie (niebędący personelem medycznym) mają nie nosić maseczek, skoro mogą one uchronić przed zarażeniem. Problem polega na tym, że nosząc maseczki, trzeba tak naprawdę mieć dużą wiedzę medyczną i restrykcyjnie przestrzegać procedur higienicznych. To znaczy: wiedzieć, że dotknięcie maseczki w okolicach ust nieodkażonymi rękami może pozbawić maskę właściwości filtrujących. Że nieostrożne zdjęcie maski “na chwilę” robi dokładnie to samo. Że założenie maski nieodkażonymi rękami zwiększa ryzyko zakażenia. Że maseczki muszą być wymieniane niezwykle często: niektóre nawet co kilkanaście minut. Itd. Większość ludzi niebędących lekarzami czy pielęgniarzami, niestety, nie jest w stanie ogarnąć WSZYSTKICH tych restrykcji i nosząc maseczki, bardziej sobie szkodzi, niż gdyby maseczek nie nosiło, co skutkuje zwiększeniem ryzyka zakażenia. To dlatego WHO i wszystkie agencje zajmujące się zdrowiem nie zalecają noszenia masek przez osoby spoza personelu medycznego (poza szczególnymi przypadkami wymienionymi powyżej).

Za decyzją WHO o tym, by zwykli ludzie nie stosowali maseczek, stoi również to, że personel medyczny bardziej potrzebuje masek niż ludzie, którzy powinni chronić się przed chorobą, izolując się od niej w domach i przestrzegając zasad higieny. To brutalna prawda, tym niemniej w czasach kryzysowych społeczeństwo powinno starać się zrozumieć to, że jeśli zabraknie masek dla personelu medycznego, to nie będzie komu opiekować się chorymi w szpitalach. A to może nieść dramatyczne skutki dla każdego z nas.

Czy nowy koronawirus jest mniejszym zagrożeniem dla życia niż sezonowa grypa?

SARS-CoV-2 stanowi większe zagrożenie dla ludzkiego życia niż grypa sezonowa. W latach 1999-2015 na grypę w Europie umierało około 13 osób na 100 000 mieszkańców, co oznacza śmiertelność na poziomie 0,013 proc. WHO mówi o globalnej śmiertelności grypy na poziomie poniżej 0,1 proc.

Tymczasem stosunek zgłoszonej liczby zgonów z powodu COVID-19 do liczby potwierdzonych przypadków choroby sugeruje, że koronawirus SARS-CoV-2 wywołuje śmiertelność na poziomie 3-4 proc. Jest to jednak liczba zawyżona, bo wiele przypadków koronawirusa nie jest zgłaszanych, a wiele innych przechodzi bezobjawowo. Według danych China CDC Weekly z 18 lutego śmiertelność COVID-19 wynosi 2,3 proc., jest więc 23-krotnie wyższa niż śmiertelność grypy. To się pewnie będzie jeszcze zmieniać, tym niemniej wynik pozostanie z całą pewnością wyższy niż w przypadku grypy sezonowej.

Czy koronawirus SARS-CoV-2 został stworzony w laboratorium?

Kiedy tylko w Chinach zaczął się szerzyć nowy koronawirus, na świecie namnożyły się spiskowe teorie mające „obnażyć” źródło tej epidemii. Pojawiły się fake newsy mówiące o tym, że wirus został celowo stworzony w amerykańskich laboratoriach jako broń biologiczna przeciw Chinom. Szczególna wersja tego doniesienia mówi o tym, że SARS-CoV-2 pochodzi z nielegalnego Laboratorium Lugara w Gruzji, gdzie Amerykanie testowali na ludziach broń biologiczną. W jednej z wersji wirus wymknął się spod kontroli, w innej – został celowo wypuszczony. Według East StratCom Task Force, agencji Komisji Europejskiej zajmującej się zwalczaniem dezinformacji cyfrowej, za tymi fałszywymi doniesieniami stoją prokremlowskie media. Z kolei Amerykanie rozwijają teorię spiskową głoszącą, że koronawirus mógł „uciec” z laboratorium w Wuhan, które prowadzi badania and groźnymi wirusami.

W tym miejscu należy podkreślić, że brak jest dowodów na to, że SARS-CoV-2 został stworzony przez człowieka. 

Nowy koronawirus bardzo przypomina dwa inne koronawirusy, które wywołały epidemie w ostatnich dziesięcioleciach: SARS-CoV i MERS-CoV. Wszystkie te trzy wirusy najprawdopodobniej pochodzą od nietoperzy. Zwierzęta te wytwarzają wyjątkowo szybką i silną odpowiedź immunologiczną na atak wirusów, wskutek czego te ostatnie nie są w stanie przeniknąć do wnętrza ich komórek. To jednak zachęca wirusy do jak najszybszego namnażania się w organizmach nietoperzy, jeszcze zanim nastąpi odpowiedź immunologiczna, co czyni z tych zwierząt swoisty rezerwuar dla patogenów. To dlatego uzbrojone w wyjątkowo silny układ odpornościowy nietoperze tak skutecznie przenoszą zarazki na inne gatunki, w tym te żyjące blisko ludzi.  

Wreszcie – sugestie, że koronawirus miałby być bronią biologiczną są tym mniej uzasadnione, że byłaby to bardzo, bardzo mało efektywna broń. Znacznie lepiej sprawdziłyby się w tej roli inne patogeny, które szybciej się rozprzestrzeniają i mają wyższą śmiertelność. 

Czy można wierzyć tzw. czeskiemu łańcuszkowi, w którym zaleca się m.in. picie ciepłej wody, co ma rzekomo zwalczać koronawirusa?

Szczególnym przypadkiem fake newsa jest tzw. czeski łańcuszek, który szerzy się w polskim internecie i rozpoczyna się od słów: „Przekazuję informacje od czeskich przyjaciół, pochodzą one od lekarza, który pracuje w szpitalu w Shenzhen. Brał udział w badaniu wirusowego zapalenia płuc w Wu-chan”. Warto zwrócić uwagę na nieprawidłową pisownię nazwy miasta Wuhan, która może być znakiem rozpoznawczym tego fake newsa. Zawiera on wiele nieprawdziwych informacji, jak choćby to, że SARS-CoV-2 „nie jest odporny na ciepło, ginie przy temperaturze 26-27°C”, dlatego sposobem zwalczania tego wirusa byałoby być picie ciepłej wody. Tutaj chyba nie trzeba nikomu wyjaśniać, że wirus namnażający się w organizmie człowieka doświadcza temperatury 36,6°C i wyższej, więc nie zginie przy 26-27°C, i to wskutek picia ciepłej wody. Czeski łańcuszek zawiera jeszcze więcej nieprawdziwych informacji, dlatego ważne jest, aby nie traktować go jako wiarygodnego źródła.

Czy kąpiel w gorącej wodzie pomoże mi nie złapać COVID-19? Jak wysoka i niska temperatura mogą zabić nowego koronawirusa?

Normalna temperatura ciała u zdrowego człowieka wynosi 36,5°C – 37°C i jest to niezależne od tego, jak gorącą wodę napuścimy sobie do wanny. Tak więc wzięcie zbyt gorącej kąpieli może okazać się szkodliwe dla nas chociażby z powodu ryzyka poparzenia skóry, ale koronawirusowi w żaden sposób nie zaszkodzi.

Badania prowadzone na wirusie SARS (który jest podobny do nowego koronawirusa SARS-CoV-2) pokazały, że niestraszna mu niska temperatura: w -80°C wytrzymuje on niemal bez strat przez co najmniej 21 dni. Szkodzi mu dopiero podgrzewanie – ale nie takie, jakie jest możliwe podczas kąpieli w wannie, tylko poddanie go temperaturze co najmniej 56°C przez 15 minut. 

Czy epidemia się skończy, kiedy wiosną wzrosną temperatury?

Niestety, tego nie wiemy. Niektóre wirusy, takie jak przeziębienie czy grypa, rozprzestrzeniają się łatwiej w chłodniejszych miesiącach, ale to nie oznacza, że stają się wówczas zupełnie nieaktywne. W tej chwili naukowcy nie wiedzą, jak zmiany temperatury wpłyną na zachowanie SARS-CoV-2. Tym niemniej, szybkie szerzenie się COVID-19 w krajach, w których jest obecnie ciepło, a więc np. w Australii, wskazuje na to, że wzrost temperatury wiosną na półkuli północnej nie wpłynie znacząco na zahamowanie pandemii.

Czy jedzenie czosnku pomaga zapobiec zarażeniu koronawirusem?

Czosnek w pewnym stopniu wykazuje działanie przeciwdrobnoustrojowe i z tego powodu bywa traktowany jak zabezpieczenie przed nowym koronawirusem. Jednak mimo że czosnek jest zdrowy i warto go jeść, to – według WHO – nie ma żadnych dowodów na to, by chronił przed zarażeniem koronawirusem SARS-CoV-2. Podobnie jest w przypadku oleju sezamowego czy olejku z oregano, które również bywają wskazywane w internecie jako sposoby zabezpieczenia się przed COVID-19.

Czy przyjmowanie witaminy C może uchronić przed COVID-19?

Nie ma żadnych dowodów na to, że przyjmowanie witaminy C może kogokolwiek uchronić przed nowym koronawirusem. Owszem, badania pokazują, że zażywanie jej może skrócić okres przeziębienia (nie COVID-19!), ale niestety nawet przeziębieniu witamina C nie jest w stanie zapobiec.  

Witamina C, znana również jako kwas askorbinowy, jest niezbędna ludzkiemu organizmowi do prawidłowego funkcjonowania (m.in. jest przeciwutleniaczem, aktywuje wiele enzymów, ułatwia asymilację żelaza). Niestety, wśród jej wielu zalet nie widnieje zwiększanie odporności człowieka na infekcje wirusowe. Taką (niesłuszną) sławę zyskała dzięki Linusowi Paulingowi, dwukrotnemu zdobywcy nagrody Nobla, który twierdził, że duże dawki tej witaminy mogą pomóc zapobiegać nie tylko przeziębieniu, ale też nowotworom czy chorobom serca (tę ideę przyswoił sobie też jeden z najbardziej szkodliwych polskich znachorów, któremu jednak nie chcę napędzać tutaj popularności, dlatego go nie wymienię z nazwiska). Dodajmy, że witamina C podawana w wysokich dawkach może być szkodliwa dla żołądka i nerek.

Istnieją niepotwierdzone jeszcze szerszymi badaniami informacje o tym, że podawanie witaminy C w dużych stężeniach w postaci kroplówki może poprawić stan pacjentów z ciężką niewydolnością płuc wywołaną COVID-19, ale z całą pewnością nie oznacza to, że zjadanie tabletek z witaminą komukolwiek pomoże.

W zapobieganiu infekcjom wirusowym nie pomoże również zażywanie cynku czy suplementów opartych na echinacea (jeżówka purpurowa) lub zielonej herbacie.

Czy COVID-19 można się zarazić poprzez paczki z Chin?

AliExpress, jak wiadomo, to obecnie filar zaopatrzenia Polaków w wiele artykułów drugiej i trzeciej potrzeby. Czy można się zarazić koronawirusem poprzez paczki lub listy z Chin?

Odpowiedź jest krótka: nie. Mimo że nowy koronawirus może się utrzymywać na różnych powierzchniach nawet przez kilka dni, to nie dotyczy to papieru czy tektury, na których przechowuje się słabo. A co z zawartością paczek? Cóż, badania pokazują, że inne koronawirusy – SARS i MERS – mogą przetrwać od kilku godzin do 9 dni na szkle, metalu i plastiku. Tym niemniej, zanim przesyłka z Chin dotrze do Polski, zazwyczaj mija więcej niż 9 dni. Ponadto, koronawirusy giną przy zmiennych temperaturach i przy ekspozycji na promieniowanie UV.

Jeśli jednak masz wątpliwości, czy dana powierzchnia – szklana, plastikowa czy metalowa – jest wolna od koronawirusa, to przetrzyj ją 62-71-procentowym roztworem etanolu lub innym skutecznym środkiem do dezynfekcji. Potem koniecznie umyj i zdezynfekuj ręce.

Nie ma więcej wpisów