To będzie tekst o diamentowym karle, diamentowej planecie i diamentowym deszczu. Marilyn Monroe byłaby zachwycona.
Niewiele jest przedmiotów tak silnie działających na wyobraźnię. O tym, że są najlepszymi przyjaciółmi każdej dziewczyny, śpiewała Marilyn Monroe w filmie „Mężczyźni wolą blondynki”. Największy ze znalezionych na Ziemi diamentów, Cullinan, ważył 621,2 grama i miał 10 centymetrów wysokości. A co byście powiedzieli na diament wielkości… planety? Choć brzmi to kuriozalnie, to astronomowie mają dowody, że takie obiekty nie tylko mogą istnieć w kosmosie, ale być może są tam całkiem częste.
Ogromna wartość ziemskich diamentów wynika z tego, że węgiel – jedyny (nie licząc domieszek) składnik diamentu – jest pierwiastkiem występującym na Ziemi dość rzadko. Jego zawartość w skorupie ziemskiej to zaledwie 0,018 proc. Dla porównania tlenu jest tu ponad 46 proc., krzemu – 27 proc.. Ba, nawet tytanu jest znacznie więcej. Jeśli weźmiemy pod uwagę całą planetę, z węglem jest jeszcze skromniej – to tylko 0,005 proc. masy całości.
Jednak to węgiel jest pierwiastkiem, który pozwolił powstać ziemskiemu życiu. Nic więc dziwnego, że istnienie światów bogatych w węgiel tak interesuje badaczy. Czy w takim miejscu mogłoby powstać życie i jak by wyglądało?
No dobrze, ale skąd pomysł diamentowej planety? Wiele wskazuje na to, że na niektórych planetach węgiel stanowi nie 0,005 proc. masy, ale… aż 75 proc. ich masy. I że te planety mogą być znacznie bardziej pospolite, niż naukowcy do tej pory przypuszczali. Potencjalnym źródłem drogocennych globów mogą być eksplozje gwiazd bogatych w węgiel. Wskutek takiego właśnie zdarzenia powstał pulsar PRS 1257+12, wokół którego krążą cztery planety. Jak przypuszczają naukowcy, każda z nich może być planetą diamentową.
Pierwszą w miarę pewną kandydatką do miana diamentowej planety wydawał się oddalony od nas o 40 lat świetlnych glob o nazwie 55 Cancri e, który okrąża widoczną z Ziemi gołym okiem gwiazdę podwójną 55 Cancri. W 2012 roku naukowcy z Uniwersytetu Yale obliczyli, że planeta ta składa się głównie z węgla, który występuje tu pod postacią grafitu i diamentu. Przy czym diament stanowi jedną trzecią jej masy – nic dziwnego, skoro panuje tu wysokie ciśnienie i temperatury sięgające 2700 stopni C.
Jednak niedługo cieszyliśmy się myślą o tym, że niemal w zasięgu naszego wzroku unosi się wielki diament. Nowe badania opublikowane przez „Astrophysical Journal” sugerują, że prawdopodobnie na planecie 55 Cancri e nie ma dość węgla, by mogła być zbudowana z diamentu.
Ale istnieją też i diamentowe gwiazdy. Jedna z nich, nosząca pospolite miano BPM 37093, została przez astronomów ochrzczona mianem Lucy – od tytułu piosenki Beatlesów „Lucy in the Sky with Diamonds”. Znajduje się około 50 lat świetlnych od Ziemi, w konstelacji Centaura. Naukowcy skwapliwie obliczyli, że ma wagę 10 kwadryliardów karatów. Dla porównania – Wielka Gwiazda Afryki (największy z brylantów uzyskanych z Cullinana) ma 530 karatów.
Kosmiczny skarb to biały karzeł – jądro bogatej w węgiel gwiazdy, która kiedyś była podobna do Słońca, ale zużyła całą energię i zgasła. Pozostała po niej mająca średnicę 1500 km bryła skrystalizowanego węgla, który jest niczym innym jak czystym diamentem.
My się rozglądamy za diamentami w kosmosie, a tymczasem w samym Układzie Słonecznym diamenty spadają z nieba jak deszcz. Prawdopodobnie dzieje się tak w bogatych w metan atmosferach Jowisza i Saturna, a niewykluczone też, że na Uranie i Neptunie.
Na Jowiszu i Saturnie zawarty w metanie węgiel wskutek wyładowań atmosferycznych przekształca się częściowo w sadzę, która, opadając, kondensuje w bryłki grafitu. Po przebyciu 6 tys. km ogromne ciśnienie przekształca je w diamenty. Jednak nie jest im pisane długie życie, bo kiedy pokonają 30 tys. km, roztapiają się w płynny węgiel w zetknięciu z gorącym jądrem planety.
Jakiej wielkości diamenty spadają z nieba na Saturnie i Jowiszu? Jako oczko w pierścionku usatysfakcjonowałyby nawet najbardziej wymagające gwiazdy Hollywood – twierdzą naukowcy z University of Wisconsin-Madison, którzy przedstawili tę odważną hipotezę. Ich zdaniem co roku na Saturnie może powstawać i ulegać zniszczeniu około 1000 ton diamentów. Co za marnotrawstwo.
Ten artykuł ukazał się również na stronie Centrum Nauki Kopernik
Aleksandra Stanisławska, Piotr Stanisławski
You must be logged in to post a comment.