captcha image

A password will be e-mailed to you.

Jak twierdzi w tytule swojej książki Vaclav Smil „Liczby nie kłamią”. Za to ludzie – bardzo chętnie. A jednym z bardziej przekonujących kłamstw jest to, które zostaje poparte liczbami.

Bo liczby mają zupełnie magiczne działanie. Potrafią uśpić naszą czujność i wygasić krytycyzm. No bo przecież są takie obiektywne, nienaruszalnie prawdziwe i jednoznaczne. No i faktycznie takie są. Gorzej, gdy nie znamy kontekstu, z którego się wywodzą czy sposobu, na który zostały obliczone.

I to właśnie jest myśl przewodnia książki Smila – to nie statystyka kłamie, to ludzie kłamią. Dlatego właśnie ten pochodzący z Czech kanadyjski naukowiec i analityk przedstawia nam „71 rzeczy, które trzeba wiedzieć o świecie” (to z kolei podtytuł książki). Całość podzielona jest na większe bloki poświęcone ludziom, państwom, maszynom, źródłom energii, transportowi, żywności i środowisku. Oryginalnie każdy z 71 krótkich, kilkustronicowych rozdziałów był esejem, ale całość jest zaskakująco spójna i konsekwentnie spełnia jedno zadanie – zmusza do namysłu.

Smil ciąga nas po czasie i przestrzeni każąc nam nieustająco rewidować dobrze już zakorzenione poglądy. Ot choćby udowadnia, że najbardziej płodnym w innowacje okresem ludzkości były lata 80. Tyle, że nie XX a XIX wieku. W ciągu zaledwie tej jednej dekady powstała między innymi pierwsza elektrownia, żelazko elektryczne, kasa fiskalna, turbina parowa, czterosuwowy silnik spalinowy, współczesny rower, długopis, winda elektryczna, antyperspirant, wieżowiec o stalowej konstrukcji czy coca-cola. Większość z tych wynalazków powstawała „od zera”, podczas gdy znaczna część innowacji, którymi obecnie się ekscytujemy i które pochodzą z ostatnich 30 czy 40 lat jest w rzeczywistości rozwinięciem istniejących już wcześniej pomysłów opracowanych na przykład w latach 60 XX wieku.

W innym rozdziale Smil zastanawia się, co jest najlepszą inwestycją, gdy użyjemy podstawowego wskaźnika – stopy zwrotu. Co powiecie na inwestycję dającą nam pewne 5800%? I nie chodzi o kryptowaluty tylko o… szczepionki. Rozognionych chciwością firm farmaceutycznych uspokoję od razu – nie chodzi również o zyski akcjonariuszy. To wyliczenie z jednej strony uwzględnia opracowanie, produkcję i dystrybucję szczepionek, a z drugiej możliwe do uniknięcia dzięki szczepieniom koszty opieki zdrowotnej, straty wynikające z utraconych zarobków, spadku efektywności i innym korzyściom ekonomicznym. Na szczycie najlepszych inwestycji znalazła się szczepionka przeciwko odrze dająca 58-krotną stopę zwrotu. Inne szczepienia dają około 40-krotny zwrot inwestycji.

Wiele miejsca Vaclav Smil poświęca jednemu ze swoich ulubionych tematów – paliwom i źródłom energii. To od lat jego konik – dość powiedzieć, że już w 1989 roku zbudował swój dom zgodnie z zasadami konstrukcji budynków niskoenergetycznych. Tu zajmuje się m.in. jednym z najtrudniejszych do wyeliminowania paliw kopalnych – naftą lotniczą. Kłopot w tym, że samoloty potrzebują źródła o bardzo dużej koncentracji energii. By latać, muszą być możliwie lekkie. Dlatego na razie nie mamy nawet co marzyć o pasażerskich czy transportowych samolotach elektrycznych czy nawet napędzanych wodorem. Jesteśmy jeszcze długo skazani na klasyczne paliwa. Jedyną, zdaniem Smila, nadzieją na poprawę sytuacji jest zastępowanie paliw kopalnych biopaliwami. Uzyskuje się je z upraw roślin, dzięki czemu nie „wyciągamy na powierzchnię” dwutlenku węgla upakowanego pod ziemią miliony lat temu. Brzmi nieźle, ale efektywność tego procesu jest dość żałosna, a koszty środowiskowe – ogromne. Już samo zaspokojenie potrzeb paliwowych jednej linii lotniczej, United Airlines, wymagałoby obsiania soją w całości obszaru Polski, Niemiec i Francji. Smil słusznie zwraca uwagę, że popełniamy zasadniczy błąd w myśleniu – zamiast rozpaczliwie szukać nieefektywnych sposobów uzyskania paliwa powinniśmy zdecydowanie zmniejszać zużycie paliwa przez ograniczanie lotów. Tyle, że to nie leży w naszym sposobie myślenia o rozwoju.

„Liczby nie kłamią” pełne są takich spostrzeżeń i danych. Nie wszystkie rozdziały są równie ciekawe – zdarzało się, że niektóre zbywałem wzruszeniem ramion. Ale nawet w takich przypadkach inwestycja była do zaakceptowania, bo typowe 4 czy 5 stron każdego z nich czyta się błyskawicznie. Książkę niezwykle gorąco poleca Bill Gates – można go lubić lub nie, ale nie można mu odmówić szerokich horyzontów i ogromnej wiedzy. Zatem dołączam się do tego głosu i zdecydowanie polecam tym, którzy lubią nieco przełamać dobrze zapieczone poglądy.

Liczby nie kłamią

Vaclav Smil

wydawnictwo Insignis

Nie ma więcej wpisów