captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

Samolot podczas lotu parabolicznego. Fot. NASA

Samolot podczas lotu parabolicznego. Fot. NASA

Ten samolot zachowuje się jak szalony. Najpierw silne przeciążenia wciskają pasażerów w podłogę, po chwili wszyscy latają po kabinie jak astronauci po Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). I właśnie o to chodzi, by przez kilka minut poczuć się jak w kosmosie. Takie loty są od dosyć dawna dostępne na rynku komercyjnym, ale dotychczas rzadko uczestniczyli w nich Polacy.

Crazy Nauka – ta nazwa zobowiązuje. Nie zdziwi Was zatem, że jednym z naszych największych marzeń jest lot w kosmos. A skoro już o lotach mówimy, to nie pogardzilibyśmy też lataniem bez wspomagania, jak nie wymawiając Piotruś Pan. Na nasz lot orbitalny mamy niestety raczej niewielkie szanse, a namiastkę nieważkości staraliśmy się uzyskać, nurkując. Jest jednak sposób na to, by te wrażenia były bardziej „kosmiczne”: lot samolotem, który w równych odstępach czasu gwałtownie wznosi się i opada.

Astronauci ESA Samantha Cristoforetti i Alex Gerst podczas szkolenia w locie parabolicznym. Fot.  European Space Agency/Flickr

Astronauci ESA Samantha Cristoforetti i Alex Gerst podczas szkolenia w locie parabolicznym. Fot. European Space Agency/Flickr

Podczas kilkudziesięciosekundowych sesji swobodnego lotu można zaznać nieważkości podobnej do tej, jakiej doświadczają astronauci na orbicie. Kiedy sobie rozrysujemy profil tych szalonych ewolucji, uzyskamy piękne parabole. Stąd nazwa loty paraboliczne.

Ich organizacją zajmują się agencje kosmiczne na całym świecie m.in. w USA, Kanadzie czy Rosji, a także prywatne firmy, które zabierają na pokład turystów spragnionych kosmicznych wrażeń. Jednym z takich przedsiębiorstw jest francuski Novespace dysponujący samolotem Airbus A310 o nazwie ZERO G (maszyna ta zastąpi w kwietniu 2015 roku wysłużonego Airbusa A300, który zakończył służbę w listopadzie 2014 roku).

Z samolotu ZERO G, startującego m.in. z lotnisk w Bordeaux i Paryżu, korzysta Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), która prowadzi tam treningi swoich astronautów i bada wpływ nieważkości na działanie ludzkiego organizmu i urządzeń projektowanych do zadań w kosmosie. W czasie jednego lotu samolot wykonuje aż 31 swobodnych spadków.

W Stanach Zjednoczonych działa z kolei firma Zero Gravity Corporation, która oferuje komercyjne loty samolotem G-FORCE ONE, czyli zmodyfikowanym Boeingiem 727-200. Startuje on z czterech głównych lotnisk w USA, w tym z Las Vegas i Przylądka Canaveral.

Jedną ze słynniejszych postaci na pokładzie samolotu G-FORCE ONE była supermodelka Kate Upton, która w lutym 2014 roku wystąpiła tam w sesji zdjęciowej prezentującej kostiumy kąpielowe dla magazynu „Sports Illustrated Swimsuit”.

Zobaczcie, jak Kate Upton prezentowała się w stanie nieważkości i jakich cudów musiała dokonywać ekipa, by ją sfotografować:

Dzięki lotom parabolicznym reżyserowi Ronowi Howardowi udało się zachować realizm scen kosmicznych w świetnym filmie „Apollo 13”, którego premiera odbyła się w 1995 roku. Aby symulować nieważkość, aktorzy i ekipa wznosili się i opadali ponad 600 razy na pokładzie należącego do NASA samolotu KC-135. W ten sposób w ciągu 13 dni zdjęciowych nakręcili 4 godziny materiału. To był kawał trudnej roboty: każda z sesji swobodnego lotu liczyła zaledwie 23 sekundy, a duble nie były mile widziane.

Zobaczcie, jak wyglądały zdjęcia do filmu “Apollo 13” kręcone w samolocie Zero G:

Polaków, którzy doświadczyli takich lotów, jest prawdopodobnie niewielu. W minionej dekadzie kilku studentów z naszego kraju odbyło loty z małymi eksperymentami w ramach programu edukacyjnego ESA i bardzo pozytywnie wspominają swoje prace w mikrograwitacji. Od kilku lat ESA niestety już nie organizuje takich lotów dla studentów. Gdyby jednak udało się kiedyś zorganizować loty paraboliczne w Polsce, to Crazy Nauka z pewnością spróbowałaby do nich dołączyć.

Czy chcielibyście wziąć udział w takim locie, gdyby się odbywał z Polski? Nie trzeba by podróżować za granicę czy starać się o wizę – wystarczyłoby co najwyżej wsiąść w Intercity, by dojechać do jednego z ojczystych portów lotniczych. Wygodnie i na miejscu.

Czy gdyby takie loty odbywały się w Polsce, byłbyś bardziej skłonny zdecydować się na nie?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

 

Idea lotów parabolicznych zrodziła się pod koniec lat 50. XX wieku podczas treningu astronautów prowadzonego przez NASA w ramach projektu Mercury, czyli pierwszego amerykańskiego programu kosmicznych lotów załogowych, którego celem było wyniesienie astronautów na orbitę okołoziemską.

– Szykując się do lotów suborbitalnych w ramach programu Mercury, nie mieliśmy pojęcia, jak ludzie zareagują na stan nieważkości, czy będą mogli w kosmosie przełykać i normalnie oddychać. Miały nam to wyjaśnić epizody mikrograwitacji podczas swobodnego opadania samolotu – mówił w jednym z wywiadów Gene Kranz, legendarny dyrektor Centrum Kontroli Lotów NASA.

To właśnie podczas lotów parabolicznych wykonanych w ramach programu Mercury astronauci ochrzcili wożący ich z dołu do góry samolot C-131 Samaritan mianem „vomit comet”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza wymiotolot. Nazwa ta wzięła się stąd, że ludzie poddawani epizodom gwałtownego wznoszenia się i opadania wymiotowali bez opamiętania. Od tamtego czasu na szczęście nauczono już sobie z tym radzić – pasażerom ZERO-G podaje się dziś przed lotem środki przeciwwymiotne, co wydatnie zmniejsza podatność na mdłości.

Schemat toru lotu parabolicznego w wykonaniu samolotu Airbus A300. Źródło: http://www.leem.es/en/

Schemat toru lotu parabolicznego w wykonaniu samolotu Airbus A300. Źródło: http://www.leem.es/en/

Ta reakcja nie dziwi, jeśli spojrzymy na to, jak ekstremalne przeżycia serwuje pasażerom samolot ZERO G. Maszyna rozpoczyna gwałtowne wznoszenie z pułapu 6000 metrów, serwując przeciążenia sięgające 1,8 G, a więc niemal dwukrotnie przewyższające ziemskie ciążenie. Samolot mozolnie wdrapuje się na poziom 7500 metrów, osiągając kąt niemal 50 stopni względem horyzontu. Wtedy następuje lot swobodny – samolot jeszcze przez chwilę siłą rozpędu się wznosi, ale z poziomu 8500 metrów zaczyna opadać. Kiedy znajduje się ponownie na wysokości 7500 metrów, pilot wyrównuje poziom lotu, aż maszyna powróci do punktu wyjścia, czyli 6000 metrów. I wszystko zaczyna się od nowa. Sesja swobodnego lotu trwa niespełna 30 sekund, ale tyle wystarczy, by poczuć się jak Piotruś Pan i Neil Armstrong w jednym.

Ci, którzy tego doświadczyli, opowiadają o niepohamowanej euforii: naukowcy w rozbawieniu zapominają, jakie eksperymenty mieli przeprowadzić, kandydaci na astronautów bawią się jak dzieci, stając na rękach i wywijając fikołki.

Prof. Stephen Hawking podczas lotu samolotem należącym do Zero G Corp. Fot. Jim Campbell/Aero-News Network

Prof. Stephen Hawking podczas lotu samolotem należącym do Zero G Corp. Fot. Jim Campbell/Aero-News Network

W 2007 roku lot paraboliczny amerykańskim samolotem G-FORCE ONE odbył prof. Stephen Hawking, brytyjski astrofizyk cierpiący na stwardnienie zanikowe boczne, chorobę uniemożliwiającą mu samodzielne poruszanie się.

– To było niesamowite. Lot w stanie nieważkości był naprawdę cudowny, a i etap zwiększonej grawitacji nie był dla mnie problemem. Mógłbym tak znowu i znowu. Kosmosie, nadchodzę! – stwierdził prof. Hawking po locie, podczas którego przebywał w stanie nieważkości łącznie przez 4 minuty. Naukowiec uważa, że przyszłością gatunku ludzkiego jest kolonizacja innych planet. Sam też marzy o lotach kosmicznych, co wyznał podczas jednego z wywiadów. Dlatego amerykańska firma Zero Gravity zorganizowała lot specjalnie dla niego, ograniczając do ośmiu liczbę wzlotów i nurkowań.

Może ktoś kiedyś zorganizuje lot paraboliczny specjalnie dla Crazy Nauki? Nie możemy się doczekać 🙂
Wiemy, że nie jest to tani lot – ceny zorganizowania takiej zagranicznej wyprawy mogą osiągnąć kwotę nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych, jednak gdyby udało się zorganizować ją z Polski, nie trzeba by kupować biletów i zdobywać wiz do USA czy innych odległych państw.

Ile mógłbyś zapłacić za doświadczenie nieważkości w locie parabolicznym?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

 

Tekst jest elementem współpracy z Kosmonauta.net. Partner nie miał wpływu na treść ani opinie, które wyrażamy.

 

Polecamy też:

Nasz człowiek na Marsie!

Można oglądać Ziemię na żywo z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej

 

 

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów