captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

LTE - zwolnić, by przyspieszyć. Fot. Paul Hocksenar

LTE – zwolnić, by przyspieszyć. Fot. Paul Hocksenar

Źródeł ogromnej części wielkich wynalazków można dopatrywać się w lenistwie. Albo, jeśli ktoś chce się ze sobą lepiej poczuć, ewolucyjnym dążeniu do ograniczania wydatków energetycznych. W naturalny sposób staramy się znaleźć rozwiązania, dzięki którym nie musimy się skupiać na rzeczach mniej istotnych, powtarzalnych, kłopotliwych. Temu właśnie zawdzięczamy choćby prąd elektryczny w naszych domach – świece, oliwne czy naftowe lampy były kłopotliwe.

Dziś ten mechanizm nadal działa, choć czasy są inne, a więc i potrzeby się zmieniły. Dla mnóstwa ludzi jedną z najważniejszych jest dostęp do internetu. Ale nie jakikolwiek dostęp – kto korzystał z dostępu do sieci 15 lat temu, ten może pamiętać jaką męczarnią były powolne, rwące się połączenia modemowe. d dawna możemy używać szybkich łączy opartych na kablach – to one przyzwyczaiły nas do dużych prędkości transmisji. Tyle, że nadal wiążą nas do jednego miejsca, gdzie dociera kabel telefoniczny czy światłowód. Wystarczy wyjść z domu czy biura by nagle znaleźć się w czasach przedinternetowych. A to bywa bardzo bolesne…

Nabrać rozpędu. Fot. Uwe

Nabrać rozpędu. Fot. Uwe

Nabrać rozpędu

Oczywiście od dawna istnieją i są popularne systemy transmisji danych przez sieć komórkową. Na początku były raczej żartem – wczesny GPRS czy nawet EDGE z trudem nadawały się nawet do tak prostej czynności, jak przesłanie maila. Z czasem zaczęła się ewolucja i kolejne rozwiązania przyspieszały transmisję danych do rozsądnego poziomu. Wciąż jednak bariera była wyraźna – inaczej pracowało się będąc w zasięgu łącza stałego, a inaczej „z komórki”. Najpopularniejszy obecnie na świecie system sieci komórkowych trzeciej generacji (3G) to UMTS, który zapewnia przesyłanie danych z prędkością rzędu 20 megabitów na sekundę. Brzmi to rozsądnie, ale warto zdawać sobie sprawę z faktu, że podawane przez operatorów wartości dotyczą maksymalnej szybkości osiąganej w danej sieci, a tej niemal nie sposób osiągnąć.

Jednak UMTS to standard sprzed ponad 15 lat, który prawdziwą popularność zdobył dobrych 6-7 lat temu. To były czasy, w których Apple pokazał pierwszego iPhone’a, a YouTube dopiero się rozkręcał. Wtedy szybka transmisja danych przez sieć komórkową wciąż raczkowała, a wymagania użytkowników nie były duże.

Ale z potem zaczęliśmy oglądać na smartfonie filmy, przesyłać pliki i słuchać muzyki. UMTS musiał przyspieszać, jednak w końcu trafił na granicę, której nie mógł przekroczyć. Problem tkwił w samej istocie przesyłania danych drogą radiową. By przekazać ich jak najwięcej w możliwie krótkim czasie trzeba było upakowywać je coraz ciaśniej. Jednak specyfika transmisji radiowej sprawia, że ten sam sygnał dociera do odbiornika – zazwyczaj naszego telefonu – w wielu kopiach, które są względem siebie nieznacznie przesunięte w czasie.

Dla naszego urządzenia to wielki problem, bo musi stale porównywać otrzymywane sygnały po to tylko, by z nakładających się danych odtworzyć pierwotną transmisję. Taka metoda jest podatna na błędy, bo im gęstsze upakowanie danych, tym trudniej skutecznie je odczytać.

I w tym właśnie momencie na scenę wkroczył zupełnie nowy standard – LTE. To skrót od Long Term Evolution i faktycznie potencjał tkwiący w tym systemie sprawia, że pozostanie on z nami na długo.

Wolniej. Czyli szybciej. Fot. Hani Amir

Wolniej. Czyli szybciej. Fot. Hani Amir

Wolniej. Czyli szybciej

Czym różni się LTE od starszych systemów? Najważniejsza nowość to… spowolnienie transmisji danych. Tak, brzmi to dziwnie, ale taka jest właśnie istota nowego pomysłu. Zamiast przesyłać jeden szeroki strumień gęsto upakowanych danych, który łatwo ulega zniekształceniu zdecydowano się na wiele znacznie wolniejszych strumyków. Dotychczasowy kanał podzielono na ponad 1200 podkanałów, które są co prawda wąskie, ale za to bardzo gęsto upakowane. Dane płyną nimi

wolniej, są więc mniej podatne na zakłócenia, jednak odbiornik potrafi zsumować te mniejsze transmisje. Efekt robi wrażenie – standard LTE pozwala na pobieranie danych z prędkością 150 megabitów na sekundę. To wciąż znacznie więcej, niż oferuje większość stałych łączy, a przecież użytkownik nie jest przywiązany do jednego miejsca. Co więcej trwają właśnie testy nowego rozwiązania, które pozwoli na przesyłanie informacji jeszcze prędzej – nawet 300 megabitów na sekundę.

Taki skok to była prawdziwa rewolucja, która jednak wymagała potężnych zmian u operatorów. Tak tłumaczy to Bernard Konys, Kierownik Działu Realizacji Projektów Sieciowych, operator sieci Plus:

Warunkiem koniecznym do pojawienia się technologii LTE, jest zainstalowanie na istniejących konstrukcjach stacji bazowych nowego sprzętu radiowego emitującego LTE. Może to dodatkowo wymagać dostosowania istniejących systemów antenowych do pasm/częstotliwości, w których transmitowany ma być sygnał LTE.

Operator, którego stacje połączone są poprzez transmisję w starszych technologiach przesyłania danych będzie musiał dodatkowo wymienić wysłużone radiolinie na sprzęt najnowszej generacji lub doprowadzić do lokalizacji światłowód wraz ze sprzętem transmisyjnym. Dla sieci LTE kluczowe znaczenie ma zapewnienie odpowiednio dużych przepływności transmisji w każdym elemencie sieci, tak by użytkownik końcowy miał szansę cieszyć się dużo większymi niż w 3G prędkościami transmisji danych.

Wszystkie te zmiany pociągają za sobą konieczność projektowania dodatkowych konstrukcji, uzgodnienia ich wykonania z właścicielem powierzchni pod stację bazową, przeprowadzenia procesu formalno-prawnego umożliwiającego wprowadzenie na stację nowych elementów i w końcu ich fizycznej instalacji.

I tak kilka tysięcy razy – dla każdej ze stacji, która zaprojektowana zostanie do pokrycia konkretnego obszaru Polski.

Kolejne elementy, nie występujące już w takiej skali ale kluczowe dla działania nowego systemu, to nowe serwery sieci rdzeniowej, oprogramowanie służące do zarządzania nowym systemem czy też systemy informatyczne pozwalające budować i rozliczać nowe produkty bazujące na LTE.

Choć z punktu widzenia operatora takie zmiany to kosztowne i złożone przedsięwzięcie, to klient nie zauważa ich, dopóki nie zdecyduje się przełączyć na nową technologię. Wymaga to zmiany karty SIM i posiadania nowoczesnego telefonu lub modemu, który potrafi odczytać i połączyć w jedną szybką transmisję 1200 wolnych lecz czytelnych kanałów.

Szybki internet. Wszędzie. Fot. zen Sutherland

Szybki internet. Wszędzie. Fot. zen Sutherland

Wygoda i rozrywka

Co zyska zwykły użytkownik, któremu obojętne jest, z jakiej technologii korzysta i ile kanałów transmisji do niego dotrze? Przede wszystkim komfort – prędkości transmisji osiągane dzięki LTE sprawiają, że przeglądanie stron, odtwarzanie muzyki czy filmów lub pobieranie plików odbywa się błyskawicznie, często nawet szybciej, niż w przypadku stałego łącza. Dla coraz większej grupy osób umieszczających w sieci swoje filmy czy zdjęcia LTE oznacza bardzo szybkie ładowani materiałów – wysyłanie danych odbywa się z prędkością do 80 megabitów na sekundę czyli znacznie szybciej niż w przypadku popularnych łączy opartych na kablach telefonicznych. Dla graczy to komfort zabawy, bo LTE daje bardzo małe opóźnienie przesyłania pakietów danych, a to ma zasadnicze znaczenie w przypadku szybkich gier wymagających natychmiastowej reakcji.

Ale to dopiero początek, bo nowy standard połączeń bezprzewodowych daje wiele nowych możliwości. Wśród nich transmisję na żywo z wydarzeń sportowych czy koncertów czy tworzenie przez zwykłych użytkowników własnych kanałów telewizyjnych i zarabianie na nich. To tylko kwestia rozwoju sieci i uruchamiania w niej kolejnych usług. Następnym razem wybierzemy się do Korei, gdzie LTE obejmuje praktycznie cały kraj i wykorzystywane jest na wiele niezwykle pomysłowych sposobów. Warto zobaczyć, jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość.

Partnerem merytorycznym tekstu jest Plus – lider technologii LTE.

Materiał jest elementem współpracy z firmą Polkomtel. Partner nie miał wpływu na treść ani opinie, które wyrażamy.

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów