captcha image

A password will be e-mailed to you.

Kiedy my dementujemy jedne fałszywe informacje na temat koronawirusa, w sieci wylęgają się kolejne. Dziś rozprawiam się ze szkodliwą plotką, która głosi, że wstrzymanie powietrza na 10 sekund ma „zdiagnozować” koronawirusa.

Dementując fake newsy, opieram się na informacjach i badaniach udostępnianych przez największe agencje zajmujące się ochroną zdrowia: Światową Organizację Zdrowia (WHO), Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) oraz amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC).

Czy „test 10 sekund” może zdiagnozować koronawirusa?

Żaden wykonywany w domu amatorski niby-test nie jest w stanie zdiagnozować koronawirusa! Do tego służą używane w szpitalach i stacjach sanepidu profesjonalne testy medyczne: genetyczne i – stosowane pomocniczo – testy immunologiczne (serologiczne). Żaden z nich nie oferuje zdiagnozowania wirusa SARS-CoV-2 w czasie tak krótkim jak 10 sekund.

„Test 10 sekund” jest szkodliwy pod wieloma względami. Przede wszystkim sugeruje, że wstrzymanie powietrza na 10 sekund bez uczucia dyskomfortu, duszności czy zanoszenia się kaszlem świadczy o braku infekcji COVID-10. Krążące po internecie łańcuszki sugerują, że choroba może postępować bez objawów wyraźnie odczuwalnych dla zakażonego, ale potajemnie niszczy jego płuca, wywołując w nich „zwłóknienie”. Jeśli więc pozytywnie przejdziemy „test 10 sekund”, będzie to rzekomo oznaczać, że zwłóknienia nie ma i nie mamy nowego koronawirusa.

Tak wygląda jeden z łańcuszków, w którym bliżej niesprecyzowani “eksperci z Tajwanu sugerują, by codziennie rano robić prosty test: wziąć głęboki oddech i wstrzymać powietrze na 10 sekund”.

To, co tu napisano, jest nieprawdą. Po pierwsze, zwłóknienie płuc nie widnieje na liście powikłań COVID-19 zarówno w dokumentacji WHO, jak i amerykańskich CDC. Po drugie, zwłóknienia płuc nie da się zdiagnozować poprzez wstrzymanie oddechu na 10 sekund (wśród prawdziwych badań diagnostycznych umożliwiających rozpoznanie tej choroby są m.in. zdjęcia RTG, spirometria, bronchoskopia czy próby wysiłkowe). Po trzecie, jednostka chorobowa, która dotyczy osób zakażonych SARS-CoV-2, to ciężkie zapalenie płuc, które wywołuje zbliznowacenia w płucach. I również w tym wypadku diagnoza nie polega na wstrzymaniu oddechu na 10 sekund, tylko m.in. na badaniu osłuchowym i wykonaniu zdjęcia RTG.

Podsumowując: zarówno nieprzejście „testu 10 sekund” nie oznacza, że cierpimy na COVID-19 (bo wiele innych schorzeń, np. alergie, astma czy choroby przewlekłe, może wywołać problemy z oddychaniem), jak i zaliczenie tego pseudotestu nie oznacza, że jesteśmy wolni od nowego koronawirusa.

Nie ma więcej wpisów