Szczerze mówiąc, zaskoczył mnie ten wykres. Spodziewałam się, że wojny i wypadki komunikacyjne będą stanowiły znacznie częstszą przyczynę śmierci, niż to tutaj pokazano. Tytuł największego światowego zabójcy dzierżą niepodzielnie choroby serca.
Wypadki, głównie komunikacyjne, są przyczyną nieco ponad 6 proc. zgonów rocznie, a wojny i przemoc – niespełna 3 proc. Palma pierwszeństwa w tym niechlubnym zestawieniu przypada chorobom układu sercowo-naczyniowego, które są przyczyną niemal jednej trzeciej zgonów. Nawet choroby zakaźne, w tym malaria i HIV/AIDS, zbierają mniejsze żniwo. Takie dane potrafią zaskoczyć, bo jedną z cech ludzkiego postrzegania świata jest niedoszacowanie prawdziwych zagrożeń, a przeszacowanie tych mniej istotnych. Ile znacie osób, które panicznie boją się choroby wieńcowej? A bardzo wielu jest takich, którzy boją się lotów samolotem, jazdy metrem czy choćby rekinów. Również panika towarzysząca eboli jest przesadzona w tym kontekście – oficjalne dane mówią o kilku do kilkunastu tysiącach ofiar śmiertelnych tej choroby.
Powyższy wykres dotyczy całego świata, ale jeśli spojrzymy oddzielnie na kraje rozwinięte i kraje rozwijające się, zobaczymy zasadniczą różnicę. Według WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) w krajach rozwijających się najważniejszą przyczyną śmierci jest HIV/AIDS, zaś drugie miejsce zajmują infekcje dolnych dróg oddechowych. Choroby układu sercowo-naczyniowego, w tym konkretnie choroba niedokrwienna serca, znalazły się w tym zestawieniu na trzecim miejscu, jednak w pierwszej dziesiątce globalnych zabójców wymienione zostały jeszcze choroby naczyniowo-mózgowe. Tak więc, licząc to razem, na chorobę niedokrwienną serca oraz choroby naczyniowo-mózgowe w mniej rozwiniętych krajach Afryki, Azji i Ameryki Południowej umiera co roku blisko 4 mln ludzi. Na HIV/AIDS – 2,7 mln.
Z kolei w krajach rozwiniętych choroba niedokrwienna serca oraz choroby naczyniowo-mózgowe twardo okupują sam szczyt listy największych zabójców, z łączną liczbą ofiar bliską 7 mln rocznie.
Czy to znaczy, że w krajach rozwijających się ludzie mają zdrowsze serca? W pewnym zakresie na korzyść zdrowia układu krążenia przemawia u nich niskie spożycie tłuszczów zwierzęcych i wymuszona większa aktywność fizyczna. Jednak równoważy to, na niekorzyść, uboga dieta powodująca niedobory ważnych składników odżywczych, a także słaba dostępność opieki medycznej.
Ludzie z krajów uprzemysłowionych mają pod dostatkiem pożywnego jedzenia i dobry dostęp do służby zdrowia. Jednak u nich podatność na choroby serca wzmaga większy stres związany z dużym tempem życia codziennego i wysokimi wymaganiami społeczeństwa, a także stosowanie używek (czyli palenie tytoniu i picie alkoholu) oraz otyłość związana z niezdrowym odżywianiem i brakiem ruchu.
Gdzie jest zatem lepiej? Ostrożnie – statystyki niewłaściwie stosowane zagrażają zdrowemu rozsądkowi. Ludzie z krajów słabo rozwiniętych chorują na choroby sercowo-naczyniowe rzadziej, biorąc rzecz czysto statystycznie. Nie wynika to jednak ze zdrowszego życia, tylko z faktu, że umierają wcześniej, niż zdoła się rozwinąć jakaś choroba krążenia (np. z powodu różnych infekcji).
Wśród chorób niezakaźnych choroby serca stanowią niemal połowę przyczyn zgonów:
Oto wykres pokazujący największe zagrożenia dla życia w krajach uprzemysłowionych (dane z Wielkiej Brytanii):
O pracy układu krążenia i o sposobach utrzymania serca w jak najlepszej kondycji można dowiedzieć się więcej z warsztatów “Zupa, pompa i odrobina hydrauliki” organizowanych przez salon popularnonaukowy Baylab, którego Crazy Nauka jest patronem medialnym.
Tekst jest elementem współpracy z firmą Bayer. Partner nie miał wpływu na treść ani opinie, które wyrażamy.
You must be logged in to post a comment.