captcha image

A password will be e-mailed to you.
Michał Czapski pozdrawia Crazy Naukę z analogu bazy marsjańskiej na pustyni w stanie Utah. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

Michał Czapski pozdrawia fanów Crazy Nauki z analogu bazy marsjańskiej na pustyni w stanie Utah. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

Michał Czapski od tygodnia mieszka w bazie marsjańskiej, poza którą porusza się tylko w kombinezonie kosmicznym. Prowadzi badania skał w poszukiwaniu wody i mapuje powierzchnię planety z pomocą dronów i łazików. Wigilię spędzi przy choince wydrukowanej na drukarce 3D.

Obejrzyjcie film, na którym Michał pozdrawia fanów Crazy Nauki 🙂

Zajrzyjcie na Dzienniki Marsjańskie – codzienne relacje Michała z powierzchni Czerwonej Planety

Wbrew pozorom, Michał Czapski nie bierze udziału w zdjęciach do kolejnego filmu Christophera Nolana (przeczytajcie naszą naukową recenzję filmu „Interstellar”). Polak, który jest z wykształcenia fizykiem do niedawna związanym z Organizacją Badań Jądrowych CERN, mieszka obecnie w analogu bazy marsjańskiej Mars Desert Research Station na pustyni San Rafael w stanie Utah w USA, gdzie bierze udział w badaniach naukowych. To wkład w przygotowanie lotu człowieka w stronę Czerwonej Planety.

– Mimo że mój program dnia nieco przypomina grafik więzienny, muszę podkreślić, że jest to dobrowolna akcja, dzięki której chcemy dorzucić swoją cegiełkę do organizacji przyszłych misji na Marsa – mówił Crazy Nauce Michał tuż przed wylotem na Czerwoną Planetę.

Michał Czapski w Mars Desert Research Station. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

Michał Czapski w Mars Desert Research Station. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

Baza na pustyni w stanie Utah składa się z cylindrycznego habitatu dla załogi, niewielkiej szklarni i obserwatorium astronomicznego. To ostatnie ufundował słynny Elon Musk, twórca SpaceX – firmy, która buduje statki kosmiczne mające już za kilkanaście lat zawieźć ludzi na Marsa. Również NASA zapowiedziała przy okazji niedawnego premierowego startu statku Orion, że po odpowiednich modyfikacjach zamierza wykorzystać je w pierwszej misji załogowej na Czerwoną Planetę. Tak więc żarty żartami, a sprawą zajmują się poważni gracze. Ideę wysłania ludzi na Marsa od lat wspiera też organizacja The Mars Society, która utrzymuje bazę na pustyni w stanie Utah.

145. załoga Mars Desert Research Station. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

145. załoga Mars Desert Research Station. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

Przećwiczeniu różnych scenariuszy działań na Czerwonej Planecie służą dwutygodniowe sesje w pustynnej bazie, podczas których załogi zachowują się tak, jakby się znajdowały poza Ziemią. Mają swojego dowódcę (Amerykanka dr Susan Jewell), jego zastępcę (Michał Czapski), a także lekarza (Kanadyjka Julielynn Wong) i inżyniera pokładowego misji (Włoch Matteo Borri). Ta czteroosobowa załoga przez dwa tygodnie musi żywić się suchym prowiantem i tym, co urodzi szklarnia, oszczędzać wodę (biorąc prysznic raz na kilka dni) i opuszczać bazę tylko raz dziennie, w bańkowatych hełmach i strojach przypominających uniformy kosmiczne. No i wykonywać liczne zadania specjalne.

Michał w szklarni. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

Michał w szklarni. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

– Mamy zaplanowanych kilka takich projektów – opowiada Michał. – Jednym z nich jest symulacja akcji ratunkowej podczas spaceru kosmicznego. Rannego trzeba będzie z zachowaniem wszelkich procedur zabrać do habitatu i zawiadomić o tym załogę naziemną, korzystając z wcześniej nagranych przekazów, które będziemy odtwarzać z opóźnieniem 20 minut, bo tyle czasu zajmuje przesłanie wiadomości z Marsa na Ziemię.

Oprócz tego zespół Michała jest pierwszym w historii bazy, który korzysta z drukarki 3D (urządzenie to doskonale się sprawdza na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej). Jednym z zaplanowanych eksperymentów jest zaprojektowanie, wydrukowanie i przetestowanie na miejscu narzędzi lekarskich. Dzięki drukarce marsonauci mogą też zrobić sobie choinkę – na pustyni nie ma krzaczków choć trochę przypominających bożonarodzeniowe drzewko.

Opiekę nad załogą sprawuje dr Sheryl Bishop University of Texas Medical Branch, która od lat bada wpływ długotrwałej izolacji na zdrowie psychiczne uczestników misji (w bliźniaczej bazie marsjańskiej na wyspie Devon w kanadyjskiej Arktyce sesje trwają po kilka miesięcy i tam prowadzi się główne badania). Prace dr Bishop stanowią obecnie podstawę planowania przyszłych misji marsjańskich.

Tak więc, jeśli zastanawialiście się, czemu to służy, to macie już odpowiedź.

Obserwatorium ufundowane przez Elona Muska, w którym Michał prowadzi obserwacje nieba. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

Obserwatorium ufundowane przez Elona Muska, w którym Michał prowadzi obserwacje nieba. Fot. Archiwum Michała Czapskiego

– Nie wybrałbym się w prawdziwą podróż na Marsa, ale tę pustynną misję traktuję bardzo poważnie – mówi Michał. – Zebrane tutaj, na Ziemi doświadczenia mogą dać wyobrażenie o tym, jakie sytuacje i przeszkody mogą się wydarzyć podczas takiej rzeczywistej wyprawy.

Ale po co ludzie chcą tam w ogóle lecieć, zamiast wykorzystać do tego roboty?

– Oczywiście, roboty wystarczą do eksploracji Marsa, ale nie bylibyśmy ludźmi, gdybyśmy nie próbowali tej eksploracji poprowadzić dalej, poza dotąd poznane granice – uważa Michał. – Na tym opiera się wszelki postęp.

W sumie trudno się z nim nie zgodzić.

Przeczytajcie relację z misji marsjańskiej, którą Michał prowadzi na swoim blogu

Polecamy też:

Rosetta zaskoczyła – niespodziewane wyniki badań wody z komety

Ziemia widziana z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej – ten film trzeba zobaczyć

 

 

 

Nie ma więcej wpisów