captcha image

A password will be e-mailed to you.

Tekst jest elementem płatnej współpracy z firmą Brit produkującą karmy dla psów i kotów.

Dieta wegetariańska lub wegańska nadal budzi wiele kontrowersji. Widzimy to w komentarzach, ilekroć piszemy coś na temat jej wpływu na środowisko czy znaczenia etycznego – zawsze pojawiają się wojownicy, którzy ze zrozumiałą tylko dla siebie satysfakcją oznajmiają, że będą jeść mięso i nikt im tego nie zabroni. Cóż, nasuwa się ulubiony tekst naszych dzieci: „Ale kto pytał?”. Tak, to czy i w jakiej ilości w naszym jedzeniu będziemy wykorzystywali produkty zwierzęce, to kwestia wyboru każdego z nas. Ale dane dotyczące negatywnego wpływu hodowli kręgowców na środowisko są jednoznaczne.

Nasza suczka Fala

O ile jednak człowiek jest wszystkożerny, o tyle najpopularniejsze domowe zwierzęta – psy i koty – są drapieżnikami. Ten drugi gatunek określany jest jako bezwzględny mięsożerca, co oznacza, że mięso jest kotom niezbędne do życia. Wynika to z kilku specyficznych cech ich metabolizmu: m.in. niezdolności do wytwarzania witaminy A z beta-karotenu (powstaje on tylko w roślinach), konieczności podawania w pokarmie aminokwasów tauryny i argininy (obecnych tylko w mięsie) czy słabej zdolności do obrony przed mykotoksynami (wytwarzają je tylko grzyby żyjące na roślinach). Psy mogą żywić się również pokarmem roślinnym, ale niewątpliwie są drapieżnikami, a budowa ich ciała i metabolizm wskazują na to, że mięso stanowiło u ich przodków jeden z głównych składników diety.

Od słońca do jedzenia, czyli co się dzieje po drodze z energią?

Dane jednoznacznie wskazują, że hodowla zwierząt przeznaczonych do uboju na mięso ma duży negatywny wpływ na środowisko. Dotyczy to zwłaszcza krów i owiec, których ślad węglowy i wodny jest bardzo wysoki, a dodatkowo towarzyszy mu duża emisja gazów cieplarnianych. Znacznie mniejszy wpływ ma hodowla świń, drobiu i ryb, choć i tu zużywane zasoby są duże w porównaniu z uprawą roślin i uzyskiwaniem z nich podobnych wartości odżywczych.

To zresztą zrozumiałe, bo rośliny wytwarzają masę, korzystając z energii słonecznej. Dalej, w łańcuchu pokarmowym, nigdzie już nie jest ona dodawana (poza nielicznymi i nieznaczącymi tu wyjątkami) – reszta organizmów korzysta z energii zgromadzonej przez rośliny. A kolejne ogniwa łańcucha część tej energii zużywają na prowadzenie procesów życiowych.

Ważnym elementem jest tu też aspekt etyczny hodowli zwierząt – przemysł, jaki powstał po to, by zaspokajać ogromne potrzeby (czy raczej chęci) rynku, doprowadza do ogromnego cierpienia zwierząt.

Owady, czyli mięso przyszłości

O ile ludzie mają spore i coraz większe możliwości zastępowania w swojej diecie mięsa różnymi produktami, o tyle dostępna karma dla zwierząt domowych opierała się głównie na mięsie kręgowców – w dużym stopniu tych, których hodowla wyjątkowo mocno wpływa na środowisko i klimat, a więc krów i owiec. Dlatego kiedy firma Brit zaproponowała nam współpracę dotyczącą nowej karmy opartej na białku owadów, bardzo chętnie się zgodziliśmy.

Hodowla owadów to jeden z najaktywniej rozwijających się trendów w wytwarzaniu żywności. Szacuje się, że w 2023 roku ten rynek wart będzie 1,18 mld dolarów. Dlaczego to tak ważne?

Przede wszystkim ze względu na znacznie mniejszy wpływ na środowisko. Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa owady średnio dla wytworzenia kilograma masy ciała potrzebują 2 kg pożywienia, podczas gdy bydło potrzebuje aż 8 kg pożywienia. Owady emitują też mniej gazów cieplarnianych niż kręgowce. Na przykład w przypadku świń to nawet 100 razy większa objętość tych gazów. Farmy owadów zużywają też mniej wody niż farmy tradycyjnych zwierząt hodowlanych oraz zajmują znacznie mniej miejsca.

Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie czynniki związane z hodowlą zwierząt (w tym również transport), to owady na wytworzenie kilograma białka potrzebują tylko 10% pokarmu, powierzchni i wody, jakich potrzeba, by powstał kilogram mięsa wołowego. Przy tym w przypadku owadów zostanie wytworzony tylko 1% gazów cieplarnianych w porównaniu z produkcją wołowiny.

Co ciekawe, białko pozyskiwane z owadów ma mniejszy wpływ na środowisko niż wiele z stosowanych obecnie substytutów mięsa opartych na pszenicy, grzybach czy nabiale.

Nic więc dziwnego, że jedzenie wytwarzane z owadów postrzegane jest jako żywność przyszłości – przyjazne dla środowiska, wydajne, akceptowalne etycznie (o tym za chwilę), niedrogie.

Larwy Hermetia illucens

Firma Brit wykorzystuje do swoich karm dla psów i kotów białko powstałe z hodowli larw owadów gatunku Hermetia illucens zwanych muchą czarną (niech się Wam to nie skojarzy z muchą domową, za którą to zwykle uganiamy się z packą). Ten gatunek muchówki ma pewną szczególnie ważną cechę – jego larwy bardzo chętnie jedzą wszelką materię organiczną pochodzenia roślinnego i zwierzęcego, więc doskonale się nadają do usuwania odpadów. Larwy bardzo efektywnie przetwarzają je na białko, tłuszcz i chitynę.

Z larw wytwarza się mączkę białkową, oddzielając tłuszcz. I właśnie ta mączka stanowi 14% karmy Brit Care Adult Dog Hair & Skin Insect & Fish (uff, długa nazwa…). Kolejne 14% to białko ryb, a więc również takie, którego wytwarzanie ma stosunkowo niewielki wpływ na środowisko. Reszta to składniki takie jak groch, jabłka, drożdże czy olej.

Czy karma oparta na owadach jest bezpieczna i zdrowa?

Zdrowa – jak najbardziej. I to zarówno dla zwierząt, jak i dla człowieka. Owady stanowią pełnowartościowe źródło białka, które nawet całkowicie może zastąpić białko pochodzące od kręgowców. Co więcej, w wielu aspektach skład „mięsa” owadów jest lepszy dla zdrowia człowieka niż skład mięsa tradycyjnie hodowanych zwierząt – na przykład zawiera mniej nasyconych kwasów tłuszczowych. Podobnie korzyści mogą odnieść zwierzęta domowe, u których karma z białkiem owadów zalecana jest również w przypadku alergii pokarmowych. Jeśli ktoś obawia się obecności w pokarmie antybiotyków czy sztucznie podawanych hormonów wzrostu, to takich substancji nie stosuje się przy hodowli owadów.

Co ważne, owady nie przenoszą chorób i pasożytów, które mogą pojawić się w hodowli kręgowców, więc tu jest nawet bezpieczniej.

W kwestii formalnej – 2017 roku Unia Europejska dopuściła użycie muchy czarnej do wytwarzania paszy, a więc także karmy dla psów i kotów.

Czy to nie jest obrzydliwe?

Cóż, pojęcie obrzydzenia czy niesmaku jest niemal w całości kwestią kulturową. Żeby daleko nie szukać, nawet w części Europy nasze kiszone ogórki odbierane są jako coś ohydnego – po prostu popsute warzywa. A z kolei jedzenie owadów ma długą i geograficznie rozległą historię. W 130 krajach świata owady pojawiają się jako składniki diety. Na południu Afryki spożywa się gąsienice ciem, w Azji Południowo-Wschodniej jajka mrówek tkaczy oraz koniki polne, w Australii larwy ciem z rodziny trociniarkowatych. Właściwie można stwierdzić, że w skali świata dziwactwem jest nasza kultura, w której nie jemy owadów.

Owady na targu z jedzeniem w Bangkoku

Wprowadzenie do diety żywności wytworzonej z insektów wymaga dostosowania niektórych zasad żywienia, ale, jak czytamy w badaniu „Edible Insects versus Meat—Nutritional Comparison: Knowledge of Their Composition Is the Key to Good Health”, taka wiedza „może sprzyjać zmianie nawyków żywieniowych i prowadzić do ogólnej poprawy zdrowia człowieka. Wiedza ta może wzbogacić dzienną porcję tych składników odżywczych, których podaż jest zbyt niska w stosunku do zalecanych wartości.”

Coraz więcej mówi się o tym, że właśnie białko owadów może być najszybciej i najprościej dostępnym składnikiem diety zastępującym mięso kręgowców. Choć zaawansowane są badania nad hodowlą „mięsa z probówki”, to wciąż jest to znacznie bardziej odległa wizja niż nasze jedzenie, w którym część białka (a może całość?) będzie pochodzić z czystych, kontrolowanych i efektywnych hodowli owadów.

Pamiętajmy, że nasze domowe zwierzęta nie mają problemów wynikających z pojęcia „obrzydzenia”. Właścicielom psów nie muszę zapewne przypominać, co ich urocze zwierzaczki potrafią błyskawicznie wciągnąć pod krzakiem albo w czym się wytarzać. A koty z dumą i wyraźną przyjemnością przynoszą radośnie wyflaczone ptaki czy gryzonie.

Dlatego jedyny problem, jaki może wiązać się z niechęcią do karmy z białkiem owadów, tkwi w naszych głowach. Warto o tym pamiętać.

Czy karma oparta na owadach jest lepsza z etycznego punktu widzenia?

Przemysłowa hodowla i zabijanie zwierząt naraża je na ogromne cierpienie. To nie podlega dyskusji, choć nie na wszystkich robi wrażenie. Jak jednak jest w przypadku owadów? Ich larwy też muszą być hodowane, a potem uśmiercane.

Zajmijmy się najpierw samą hodowlą. Ciemne, wilgotne, ciasne pomieszczenia, które dla większości kręgowców tworzyłyby okropne warunki, dla owadów są idealne. Dlatego ich hodowla, oczywiście z uwzględnieniem potrzeb, jest prosta i łatwo zapewnić im dobrostan.

Kwestia zabicia larw to oczywiście bardziej złożona etycznie kwestia. Stosuje się tu różne metody, ale we współczesnej hodowli wybiera się rozwiązania, które nie powodują cierpienia, takie jak obniżanie temperatury lub usuwanie tlenu z atmosfery. Zresztą układ nerwowy owadów jest znacznie mniej złożony niż w przypadku kręgowców i nie można tu mówić o odczuwaniu bólu w znanym nam znaczeniu. Warto też pamiętać, że praktycznie każda forma rolnictwa, w tym uprawa roślin, wiąże się z zabijaniem owadów prowadzonym w sposób możliwie skuteczny, bez brania pod uwagę ich dobrostanu. Dlatego hodowla, w której larwy są w łagodny sposób zabijane, nie powinna budzić protestów. Bardzo ciekawie ten aspekt hodowli owadów omawia entomolog Matan Shelomi.

Co na to właściciele zwierząt?

To się dopiero okaże, bo takie karmy to wciąż nowość na rynku. Z tak zwanych „nieoficjalnych źródeł” wiem, że akurat ta karma Brit zaczęła się rozchodzić na tyle szybko, że zaskoczyło to polskiego importera. Zresztą droga nie jest daleka, bo karmę Insect & Fish produkuje się w fabryce leżącej niedaleko czeskiej Pragi.

Patrząc na wyniki badania “Psy i Koty wśród Polaków w wieku 18-65 lat” przeprowadzonego przez firmę 3D Market na zamówienie marki Brit, widać, że ogromna większość właścicieli psów i kotów (odpowiednio 92% i 93%) deklaruje, że kwestie dbania o środowisko w codziennym życiu są dla nich ważne lub bardzo ważne. 62% właścicieli psów i 68% właścicieli kotów mówi, że wśród sposobów dbania o środowisko uwzględnia dobór odpowiedniej karmy.

Co na to nasze zwierzęta?

No cóż – nasza suczka Fala, którą mieliście okazję poznać u nas na Facebooku, mówi: “tak!”. Od kilku dni jada omawianą karmę Brit Insect & Fish i bardzo ją sobie chwali. Ponoć (nie próbowałem) białko z owadów ma wyraźny, zbliżony do orzechowego smak, który odpowiada zwierzakom.

Problem nadmiernej konsumpcji mięsa to kwestia, która będzie narastała. Szacuje się, że do końca 2022 roku liczba ludzi na świecie przekroczy 8 mld. Jednocześnie mięso zajmuje znaczącą pozycję w diecie mieszkańców krajów o średnim i wysokim poziomie życia. Często traktujemy je jako oznakę rosnącego dobrobytu, przez co jemy go zbyt dużo.

Ograniczanie spożycia mięsa to sprawa ważna, ale nie rozwiąże w całości problemu. Białko zwierzęce nadal będzie obecne w diecie (nie tylko ludzi), więc ważne jest szukanie takich jego źródeł, które będą możliwie mało szkodliwe dla środowiska i dobrostanu zwierząt. Białko uzyskiwane z owadów wydaje się jednym z najlepszych (a może wręcz najlepszym ze znanych) rozwiązań. I cieszę się, że w przeciwieństwie do wielu rozwiązań, o których mogę sobie tylko poczytać, w tym wypadku po prostu bez problemu kupuję paczkę karmy, która ma w sobie smak przyszłości. 

Nie ma więcej wpisów