Dokument “Biebrza – między jawą a snem” to cudowna, poetycka opowieść o Biebrzy, jednej z ostatnich ostoi dzikiej przyrody w Europie. O trzech latach zdjęć na bagnach wśród łosi, wilków i komarów opowiada Włoch Paolo Volponi, reżyser filmu.
Bohaterami filmu jest 98 gatunków zwierząt: od łosia, wilka, po szczupaka, zaskrońca i pijawkę. Reżyser jest perfekcjonistą – pierwszą scenę ukazującą przylot migrujących gęsi dopieszczał przez blisko trzy lata. Ale opłaciło się, bo efekt – w połączeniu z piękną muzyką autorstwa Dariusza Żebrowskiego i Mikołaja Hertela – jest zniewalający. Można być dumnym z kraju, który jak żaden inny w Europie może się poszczycić tak nieskazitelną i dziką przyrodą.
Dokument “Biebrza – między jawą a snem” można zobaczyć na pokazach w niektórych kinach w Polsce. 5 czerwca ma być jego premiera telewizyjna na TVP1.
Obejrzyjcie hipnotyzujący zwiastun filmu:
Co zadecydowało o tym, że zajął się Pan nakręceniem filmu o Biebrzy? Ponoć nie cierpi Pan bagien i komarów.
Paolo Volponi: – Pewnie sam nie zdecydowałbym się robić takiego filmu. Chyba jestem bardziej kotem niż łosiem i otwarte mokre przestrzenie nie są dla mnie. Jednak los jest kapryśny i doprowadził mnie do Biebrzy. Po pokazie mojego filmu “Ostatnie dzikie konie Europy” w siedzibie Biebrzańskiego Parku Narodowego dyrektor tego parku poprosił mnie o zrealizowanie filmu o Biebrzy w takiej samej konwencji. Tak bardzo nalegał, że w końcu napisałem scenariusz. I tak to się zaczęło.
Co było najtrudniejsze przy kręceniu tego filmu?
– Najtrudniej było planować. Po dwóch latach zmagań z przyrodą i jej nieprzewidywalnością zrozumiałem, że jedynym sposobem na ukończenie zdjęć będzie przeprowadzka nad Biebrzę i śledzenie wydarzeń na miejscu. Nie ma pewności, kiedy będą gody żab lub kiedy nastąpi szczyt migracji ptaków, jednego roku jest to w połowie marca, a drugiego w połowie kwietnia. I jak tu planować zdjęcia? Poza tym sam teren jest bardzo trudny, postawienie statywu graniczy niekiedy z cudem – nawet taki 25-kilogramowy jest niestabilny w błocie i bagnie.
A więc jak długo trwały zdjęcia?
– Zajęły prawie trzy lata od marca 2012 roku do 8 grudnia 2014 roku. Dni zdjęciowych w terenie było około 220 zamiast 80 planowanych.
Z jakiego powodu Włoch zainteresował się polską przyrodą?
– Wszystko zaczęło się bardzo dawno temu w Słowińskim Parku Narodowym, na magicznych ruchomych wydmach, jak dla mnie najpiękniejszym miejscu w Polsce. Pewnego ranka spotkałem tam latającą nad wydmami parę bielików. Od tamtej pory mój los jest połączony z Polską przyrodą.
W jaki sposób?
– W 1998 roku napisałem książkę o bielikach, potem zacząłem współpracę z magazynem „National Geographic Polska”, realizując dla nich wiele dużych reportaży – o kormoranach, wodniczce, cietrzewiach, konikach polskich, Białowieży, Wiśle… W ciągu trzech lat opublikowano około 150 stron moich reportaży. Później zacząłem kręcić filmy: najpierw o konikach polskich (2009), potem miniserial o Wiśle (2013). Polska przyroda jest o tyle wyjątkowa na skalę europejską, że można jeszcze o niej zrealizować film w takiej konwencji jak ten mój ostatni – “Biebrza – między jawą a snem”, gdzie jedynie krajobraz i zwierzęta tworzą poetycką opowieść o życiu w przyrodzie. Czy to nie wspaniałe?
Rozm. Aleksandra Stanisławska
Polecamy też u nas na blogu:
Tych miejsc Europa może nam pozazdrościć
8 rzeczy, których nie wiecie o Bieszczadach
You must be logged in to post a comment.