captcha image

A password will be e-mailed to you.

Przyznam, że byłem kompletnie zaskoczony. Każdego roku czytamy z Olą kilkanaście, czasem kilkadziesiąt książek popularnonaukowych. Większość z nich jest bardzo ciekawych (takie staramy się wybierać), ale też na swój sposób przewidywalnych, bo autorzy starają się nam po prostu przekazać mniej lub bardziej usystematyzowaną wiedzę. Tymczasem „My, człowiekowate” Franka Westermana to zupełnie co innego.

Właściwie to taka metaksiążka, bo jest opowieścią o pisaniu książki… „My, człowiekowate”. Tak, Westerman, holenderski dziennikarz i pisarz, robi coś naprawdę dziwnego. Wraz z niewielką grupą swoich studentów (w bardzo różnym wieku) zabiera się za zbieranie materiałów na temat historii odkrywania różnych gatunków człowiekowatych. I opisuje to, jak ten proces przebiegał.

„My, człowiekowate” to przede wszystkim reportaż skupiony na temacie naukowym. Ale jednocześnie to książka antropologiczna, przy czym obiektem badań nie zawsze są nasi odlegli przodkowi i krewni. Cały czas przyglądamy się sobie samym.

Ten historyczny i częściowo filozoficzny aspekt książki mówi o zmianach, jakie zachodziły w naszej wiedzy, ale i mentalności w ciągu ostatnich dziesięcioleci. O tym, jak bardzo nie byliśmy gotowi na zrzucenie Homo sapiens z piedestału ewolucyjnej wyjątkowości. To zapewne dlatego szczątki, choć wyraźnie należały do oddzielnego gatunku człowiekowatych, starano się opisywać jako nietypowe osobniki człowieka rozumnego. Westerman kilkukrotnie wraca do problemu tego, co jest normą w obrębie jednego gatunku, a co odbiega od niej na tyle, że trzeba zdecydować się na wyróżnienie nowego gatunku.

A równolegle czytamy o badaczach i odkrywcach, których historie same w sobie są fascynujące. O małych i dużych porażkach, nagłych zmianach losu i mijaniu się o włos z wielkimi odkryciami. O kontekście, w którym działali przed dziesiątkami lat, gdy Kościół katolicki wciąż krzywo patrzył na teorie ewolucji. Oraz o tym, że ta niechęć Kościoła do nauki do dziś wywiera wpływ na ludzi – również na studentów Westermana.

Wraz z autorem i jego towarzyszami przemierzamy i czas, i przestrzeń podróżując do miejsc, gdzie dokonano historycznych odkryć, ale też eksplorując archiwa zawierające równie fascynujące opowieści. Przy okazji odkrywamy, jak zmieniała się nauka oraz, co naprawdę nieczęste w popularnonaukowej literaturze, przekonujemy się, że jednemu sukcesowi towarzyszy całe stado porażek.

Już na początku poznajemy Theodorusa Verhoevena, misjonarza i archeologa. A właściwie z każdą chwilą coraz mniej misjonarza, a coraz bardziej archeologa. O tej zachodzącej zmianie dowiadujemy się ze stopniowo odkrywanych przez studentów Westermana archiwów. To kolejna wyjątkowa cecha tej książki – nie dostajemy od razu kompletu informacji. Znacznie bardziej niż typową książkę popularnonaukową „My, człowiekowate” przypomina kryminał, w którym stopniowo poznajemy bohaterów. Verhoeven to znakomity badacz, ale i pechowiec. Choć starannie badał słynną jaskinię na wyspie Flores, to przerwał kopanie na podaj trzy metry przed dotarciem do punktu, w którym w 2003 roku odkryto szczątki Homo floresiensis. I choć za życia Verhoeven nie był doceniany, dziś uważa się go za jednego z najważniejszych badaczy historii ewolucji. Ale to opowieść również o prywatnym życiu Verhoevena, który porzucił pracę misjonarza i po wypadku samochodowym w 1966 roku powrócił do Europy, gdzie poślubił zakonnicę, na co otrzymał specjalną dyspensę z Watykanu.

To oczywiście tylko fragment opowieści, bo książka „My, człowiekowate” pełna jest takich historii. I choć mówi ona przede wszystkim o odkrywaniu innych gatunków człowiekowatych, to jednocześnie tytuł wyraźnie pokazuje, że jest też refleksją nad nami samymi, nad Homo sapiens, którzy chętnie zapominamy, że nadal jesteśmy zwierzętami, tyle że bardzo inteligentnymi i świetnie współpracującymi.

Jeśli więc macie odwagę przeczytać coś zaskakującego, nietypowego i wykraczającego poza ramy typowej książki popularnonaukowej, jeśli lubicie mieszankę eseju, reportażu, książki podróżniczej i filozoficznej refleksji, to spróbujcie przeczytać tę wyjątkową pozycję.

My, człowiekowate

Frank Westerman

Wydawnictwo Agora

Nie ma więcej wpisów