W tym tekście zebraliśmy aktualne informacje na temat nowego chińskiego koronawirusa. Tekst będziemy uzupełniać, jeśli będą pojawiały się nowe istotne informacje.
MATERIAŁ POCHODZI Z 9 LUTEGO 2020 I ODZWIERCIEDLA STAN WIEDZY DOSTĘPNEJ W TAMTYM MOMENCIE. BARDZIEJ AKTUALNE INFORMACJE ZNAJDZIESZ TU: https://www.crazynauka.pl/category/covid-19/
Obecnie liczba zdiagnozowanych (to ważne) przypadków zachorowań na całym świecie wynosi 37 609 osób. Z tego zmarło 814 osób, 6198 znajduje się w stanie ciężkim (to absolutnie nie oznacza, że umrą), wyzdrowiało 2970 osób. W Polsce na razie nie odnotowano przypadku zachorowania.
Jak patrzeć na te dane? Przede wszystkim wirus szybko się rozprzestrzenia – 37 tys. zachorowań to wielokrotnie więcej, niż osiągnął SARS i MERS. Jednocześnie jednak liczba przypadków śmiertelnych pozostaje stosunkowo niewielka i utrzymuje się – biorąc pod uwagę powyższe liczby – na poziomie 2 procent. Jednak w rzeczywistości jest prawdopodobnie znacznie niższa. Dlaczego?
Otóż szpitale w Chinach przeżywają prawdziwe oblężenie i służba zdrowia pracuje na najwyższych obrotach. W tej sytuacji niemożliwe jest przyjęcie i prawidłowe zdiagnozowanie wszystkich osób chorych. Do szpitali trafiają przypadki najcięższe i związane z największym ryzykiem. Oznacza to, że bardzo wielu ludzi nie jest przyjmowanych i diagnozowanych. Jednocześnie każdy przypadek śmierci w wyniku nowego chińskiego koronawirusa jest starannie odnotowywany.
Mamy więc sytuację, w której wiemy ile osób zmarło, ale znamy tylko część osób chorych. Jest więc bardzo prawdopodobne, że faktyczna śmiertelność choroby jest znacznie niższa, niż obecnie podawane 2%.
Nie potwierdziła się jak na razie informacja o tym, że chorzy mogą zarażać PRZED wystąpieniem objawów. To bardzo dobra wiadomość, bo – jak pisałem wcześniej – przyspieszyłoby to rozprzestrzenianie się wirusa.
Istotną informacją jest to, że bardzo rzadko chorują dzieci. Odnotowano przypadki ich zarażenia, ale nie pojawiają się wówczas objawy choroby. Może być też tak, że objawy są na tyle łagodne, że dzieci nie trafiają do szpitali. Podobne zjawisko obserwowano w przypadku SARS, gdzie dzieci przechodziły chorobę znacznie lepiej, niż dorośli.
Najbardziej zagrożoną grupą są ludzie starsi – 80% zgonów wywołanych nowym chińskim koronawirusem to osoby starsze i przewlekle chore.
Jak dotąd nie potwierdziły się informacje o skuteczności leków przeciwirusowych – pojawiały się pojedyncze meldunki o tym, że chorym pomagają lekarstwa stosowane m.in. przy leczeniu AIDS, ale badania i obserwacje tego nie potwierdzają.
Za najbardziej prawdopodobne źródło wirusa uznaje się obecnie nietoperze. Jednak sądzi się, że na ludzi wirus przeniósł się przez innych pośredniczący gatunek. Bardzo możliwe, że były to łuskowce. Te sympatyczne zwierzęta są, niestety, powszechnie wykorzystywane przez tzw. tradycyjną chińską medycynę. Przesądy sprawiają, że rocznie zabija się setki tysięcy tych zwierząt, których łuski i mięso mają rzekomo leczyć wiele chorób.
Nadal koronawirus nie stanowi zbyt dużego zagrożenia. Wiem, że wobec stałego napływu informacji na temat choroby oraz sytuacji w Chinach może to dziwnie brzmieć, ale wciąż niewiele jest zachorowań poza Chinami, a sama choroba nie jest tak groźna jak SARS czy MERS.
Pojawiły się nowe, dobre źródła informacji. Za robotę porządnie zabrał się European Centre for Disease Prevention and Control czyli Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób. Publikują częste aktualizacje, na ich stronach pojawił się zestaw najważniejszych pytań i odpowiedzi:
https://www.ecdc.europa.eu/en/novel-coronavirus-china/questions-answers
Również na ich stronie na Facebooku można znaleźć stale aktualizowane meldunki: https://www.facebook.com/ECDC.EU/
Tu można znaleźć wiele bardzo aktualnych statystyk dotyczących choroby:
https://www.worldometers.info/coronavirus/
[koniec aktualizacji z 9 lutego]
Cała sprawa zaczęła się w chińskim mieście Wuhan, w grudniu 2019 roku. I choć świat dowiedział się o chorobie w Sylwestra, to w tej chwili wiemy, że pierwszy pacjent z objawami choroby zgłosił się do lekarza 1 grudnia. W ciągu miesiąca, początkowo tylko w mieście Wuhan, odnotowano 27 przypadków i taką liczbę Chiny przekazały w pilnej informacji do Światowej Organizacji Zdrowia.
Oczywiście od pewnego czasu prowadzono już śledztwo, które wskazało jako „miejsce zero” targ w Wuhan, na którym handluje się owocami morza i żywymi zwierzętami. I tu się pojawia pierwsza niewiadoma. Czy koronawirus przeskoczył na ludzi z jakiegoś zwierzęcia, czy może po prostu na targu pojawił się ktoś, kto przyniósł go skądinąd i zaraził innych ludzi?
Tego na razie nie wiemy. Początkowo sprawa wydawała się zasadnicza, bo sądzono, że ludzie zarażają się tylko od zwierząt. Wtedy wyeliminowanie takiego źródła mogłoby powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby. Teraz już jednak wiemy, że nowy koronawirus przenosi się między ludźmi.
Czym są koronawirusy?
Choć spora część ludzkości usłyszała o koronawirusach kilka tygodni temu, to w rzeczywstości mamy z nimi do czynienia bez przerwy. Jakieś 10-20% typowych przeziębień ze smarkaniem i kasłaniem to właśnie ich zasługa. Właśnie zakażenia dróg oddechowych – zarówno górnych, jak i dolnych – to specjalność koronawirusów.
Jednak od czasu do czasu pojawia się coś specjalnego (to od czasu do czasu oznacza mniej więcej raz na 10 lat). Czymś „takim specjalnym” był wirus SARS, który pojawił się – znowu w Chinach – pod koniec 2002 roku. Wtedy Chiny zadziałały w najgłupszy możliwy sposób czyli udawały, że nic się nie stało, jednocześnie zakładając blokadę informacyjną. Przez to zmarnowano kilka miesięcy i epidemia zdołała zamienić się w pandemię.
Ostatecznie na SARS (severe acute respiratory syndrome czyli zespół ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej) zachorowało 8439 osób, a zmarło 812. Czyli śmiertelność wynosiła około 9 procent. To sporo w czasach zaawansowanej opieki medycznej, bo dżuma w XIV wieku potrafiła zabić nawet 80% chorych. Epidemia SARS wygasła sama, obecnie nie odnotowuje się nowych zachorowań.
Kolejnym słynnym koronawirusem jest MERS. To z kolei specjalność bliskowschodnia z 2012 roku. Tu śmiertelność była znacznie wyższa, bo sięgała aż ok. 35% – 2040 chorych i 712 przypadków śmierci. Jednak wirus, w przeciwieństwie do SARS, niemal nie przenosił się między ludźmi – zakażenie następowało po kontakcie z wielbłądami.
W przypadku nowego koronawirusa – nosi on oficjalną nazwę 2019-nCoV – śmiertelność ocenia się na 2-3%. Czyli – w porównaniu z wcześniejszymi wirusami – niewiele. Jednak te dane nie są ścisłe, bo choroba pojawiła się niedawno.
Co grozi chorym?
Co się dzieje z chorymi? Wszyscy (o ile na razie wiadomo) cierpią na zapalenie płuc. Większość ma kaszel i gorączkę. U części pojawia się biegunka i ból głowy.
Badania RTG klatki piersiowej pokazują objawy wirusowego zapalenia płuc z rozlanymi obustronnymi naciekami.
Zgodnie z danymi WHO, z 26 stycznia , u 18 % osób mających laboratoryjnie potwierdzone zakażenie pojawiła się ciężka postać choroby.
Od zakażenia do pojawienia się objawów mija… No właśnie – tu dane są bardzo nieprecyzyjne. Mówi się, że to od 2 do 14 dni. Pewnie wraz z rosnącą liczbą przypadków ten czas zostanie zawężony.
Niepokojące jest natomiast wciąż nowe odkrycie. Otóż chory prawdopodobnie może zarażać innych już w czasie inkubacji choroby, czyli PRZED pojawieniem się objawów. Jeśli faktycznie tak jest, to wirus może roznieść się bardzo szeroko. Dzieje się tak, bo człowiek, który myśli, że jest zdrowy, a więc zachowuje się normalnie, może stanowić źródło zakażenia dla bardzo wielu osób. [09.02.2020 – ta informacja nie znalazła na razie potwierdzenia]
Co to oznacza? Ano to, że wirus będzie się rozprzestrzeniał bardzo szybko również poza Chinami. Po prostu dlatego, że łatwo go w sobie przewieźć samolotem. Łatwo, bo człowiek bez widocznych objawów jest nie do namierzenia. Mamy już z resztą pierwsze efekty – poza Chinami do 1 lutego stwierdzono ponad 160 przypadków zachorowań.
Czy mamy się obawiać?
Co to oznacza dla nas? Na razie praktycznie nic. Właściwie jedyną rzeczą, którą obecnie warto robić jest ograniczenie zbędnych podróży. Główny Inspektor Sanitarny nie zaleca podróżowania do Chin i krajów Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej.
Dlaczego tylko tyle? Bo inne działania właściwie niczemu nie służą. Wirus pojawił się w Europie – takie rozprzestrzenianie się w czasach, gdy samoloty latają tam i z powrotem jest nieuniknione. Ale też tym razem – w przeciwieństwie do 2003 roku i SARS – dobrze wiemy czego się spodziewać i co robić.
30 stycznia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała nowego koronawirusa za zagrożenie o skali międzynarodowej. Obecnie służby medyczne na całym świecie postawione są w stan podwyższonej gotowości, na wielu lotniskach trwają kontrole mające wychwycić osoby chore.
Największym zagrożeniem jest przedostanie się wirusa do Afryki, gdzie wiele krajów nie jest przygotowanych na skuteczne działania prewencyjne. Jeśli to nastąpi, a wirus zachowa swoją zdolność rozprzestrzeniania się, może nastąpić pandemia. To oczywiście nie oznacza żadnej katastrofy, bo świat przygotowany jest na takie sytuacje. W przypadku SARS też mieliśmy do czynienia z pandemią.
Na razie zdecydowanie nie należy podejmować nerwowych kroków. Warto śledzić rozwój sytuacji i reagować na zalecenia odpowiednich władz. Nie ma sensu szykować się na wybuch straszliwej zarazy (bo koronawirus jest stosunkowo mało groźny). Znacznie większe zagrożenie stanowi obecnie zwykła grypa. Tyle, że do niej jesteśmy przyzwyczajeni i nawet nie chce nam się na nią szczepić.
Co robić?
Przede wszystkim być na bieżąco. To oznacza śledzenie doniesień, ale nie z sensacyjnych źródeł (a taka jest niestety większość mediów).
Warto śledzić informacje:
na stronie GIS:
https://gis.gov.pl/kategoria/aktualnosci
po angielsku
na stronie WHO:
https://www.who.int/emergencies/diseases/novel-coronavirus-2019
na stronie amerykańskiego CDC (tu wiele informacji odnosi się do USA, ale jest też sporo uniwersalnych):
https://www.cdc.gov/coronavirus/2019-ncov/index.html
na stronie europejskiego CDC:
https://www.ecdc.europa.eu/en/novel-coronavirus-china
na często aktualizowanej mapie przygotowanej przez Johns Hopkins University:
https://gisanddata.maps.arcgis.com/apps/opsdashboard/index.html#/bda7594740fd40299423467b48e9ecf6
Jeśli (czy raczej – gdy) wirus pojawi się w Polsce lub gdy podróżujemy, dobrze jest przestrzegać ściślej niż zwykle zasad higieny. Chodzi m.in. o dokładne i częste mycie rąk. Tu procedura zalecana przez WHO:
Dobrze będzie wtedy też ograniczyć zbędne przebywanie w miejscach, gdzie spotyka się wielu ludzi. Zamiast do wielkiego sklepu w godzinach szczytu lepiej zrobić zakupy w małym lokalnym sklepie.
Wiele osób pyta o stosowanie maseczek. Nie zapobiegają one zakażeniu, bo nie są szczelne. Zaleca się je przede wszystkim chorym, by ograniczyć rozsiewanie wirusa drogą kropelkową.
Co ze szczepionką?
Prace trwają, jednak opracowanie skutecznej szczepionki może zająć wiele miesięcy. Na razie nie ma jej i nie bierze się pod uwagę jej zastosowania w powstrzymaniu choroby.
You must be logged in to post a comment.