captcha image

A password will be e-mailed to you.

Przez pandemię COVID-19 niemal zapomnieliśmy o innych chorobach. Tymczasem, wraz z ociepleniem klimatu, pojawiają się w Polsce nowe zagrożenia. Kleszcze są aktywne już przez cały rok, dzięki czemu są bardziej skuteczne w przenoszeniu m.in. boreliozy i kleszczowego zapalenia mózgu (KZM). Ponadto, coraz częściej są zakażone więcej niż jednym patogenem.

Gdy my zmagamy się z pandemią i jej skutkami, tuż za progiem dokonuje się zmiana, która sprowadza na nas większe niż do tej pory zagrożenia ze strony chorób dobrze znanych, ale również tych dotychczas u nas niewystępujących, które przybywają do Polski wraz z ociepleniem klimatu. Zagrożenia te opisaliśmy w raporcie „Jak zmiany klimatyczne wpłynęły na rozwój KZM i groźnych zakażeń wirusowych”, który – w ramach kampanii „Nie igraj z kleszczem, wygraj z kleszczowym zapaleniem mózgu” – opracowaliśmy we współpracy z Instytutem Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej oraz ekspertami.

Cieplej, znaczy lepiej dla kleszczy

– Zmiany klimatu wydłużają sezon żerowania kleszczy. Jeśli zimą nie ma śniegu – a tak często zdarza się w Wielkopolsce, gdzie pracuję – to aktywne kleszcze znajdujemy nawet w styczniu-lutym – mówi dr inż. Anna Wierzbicka, zoolożka, biolożka i leśniczka z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, jedna z ekspertek obecnych w raporcie.

Łagodną zimę przeżywa więcej larw i nimf, które wiosną są już gotowe do żerowania. Badania pokazują, że dla dorosłych osobników kleszczy ciepłe zimy z maksymalnymi dziennymi temperaturami na poziomie 7-8°C są okresem aktywnego poszukiwania żywicieli. W obecnej sytuacji oznacza to więc zagrożenie z ich strony przez cały rok, zwłaszcza w dużych miastach będących wyspami ciepła. W wyższych temperaturach kleszcze mogą też zasadniczo przyspieszyć swój cykl życiowy, co sprawia, że szybciej się rozmnażają.

Co więcej, kleszcze zajmują stopniowo obszary wysunięte coraz bardziej na północ , a jednocześnie przenoszą się z pustynniejących terenów południowej Europy na obszary, gdzie jest bardziej wilgotno. Czyli między innymi do nas. Zajmują też tereny położone coraz wyżej w górach. Badania prowadzone w Czechach pokazują, że przed latami 90. nie widywano ich powyżej 700 m n.p.m., a teraz bytują nawet na wysokości 1100 m n.p.m.

Cieplej, znaczy więcej chorób

– Normalny cykl mrozu i ciepła zanika, więc mocno zmieniają się stosunki w ekosystemach – mówi prof. Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – A to oznacza zarówno silniejszy wpływ tych patogenów, które wcześniej były ograniczane przez zimową aurę, jak i pojawianie się nowych chorób, które dotąd w naszych rejonach nie były spotykane.

Potwierdzają to dane. Z informacji podawanych przez Główny Inspektorat Sanitarny wynika, że w latach 2006-2016 liczba przypadków boreliozy, najczęstszej w Polsce choroby odkleszczowej, wzrosła ponadtrzykrotnie. Badania pokazują też, że skala zachorowań na kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) – oficjalnie zgłaszanych jest kilkaset przypadków tej choroby rocznie – jest mocno niedoszacowana.

Badaczy niepokoi też to, że coraz więcej kleszczy przenoszących choroby odnajdywanych jest w dużych miastach. Dane zebrane w Warszawie pokazują, że obecnie żyje tu blisko czterokrotnie więcej tych pajęczaków zainfekowanych bakteriami i wirusami niż poza terenami zabudowanymi. Co gorsza, jeden kleszcz może być nosicielem więcej niż jednego patogenu, np. bakterii o nazwie riketsje i krętków boreliozy. Należy więc wyzbyć się złudzenia, że w mieście jesteśmy bezpieczni. Nie dość, że nie jesteśmy, to jeszcze to niebezpieczeństwo jest większe niż na terenach niezabudowanych.

Patogeny z Afryki

Na tym nie kończy się nasz pech, bo zmiana klimatu otworzyła też furtkę dla ciepłolubnych gatunków kleszczy, które wcześniej nie były w stanie przeżyć na terenach Polski.

– Kleszcze wędrowne, przynoszone do nas przez ptaki z Afryki, dawniej odnajdywano wyłącznie w stadium rozwojowym nimfy [między larwą a osobnikiem dorosłym – przyp. CN] – mówi dr inż. Anna Wierzbicka. – Teraz, dzięki wyższym temperaturom, są w stanie przetrwać w naszym klimacie, przeobrazić się w postać dorosłą i tu szukać żywicieli. Kiedy jeszcze trochę się u nas ociepli, kleszcze wędrowne będą w stanie przejść w Polsce cały swój cykl życiowy i tu się rozmnażać. A trzeba wiedzieć, że przenoszą inne choroby niż nasze rodzime kleszcze, np. gorączkę krymsko-kongijską czy wirus Zachodniego Nilu. Polscy lekarze nie są przygotowani do tego, by je zdiagnozować u osoby, która nie podróżowała za granicę.

Póki co, najbardziej zagrażają nam dwie najczęstsze choroby odkleszczowe: borelioza i KZM. Przed tą pierwszą nie jesteśmy się w stanie zabezpieczyć, ale da się ją skutecznie leczyć antybiotykami. Na tę drugą chorobę – której przebieg może być bardzo ciężki i prowadzić do niepełnosprawności, a nawet śmierci – nie ma leku, ale ochronić może przed nią szczepienie. I co tu dużo mówić – warto z niego skorzystać, zwłaszcza jeśli często przebywacie na powietrzu, lubicie wycieczki do lasu i na łąki albo macie psy.

I nie słuchajcie pogłosek o tym, że kleszcz wyciągnięty w ciągu 24 godzin nie zaraża. Wirus KZM jest przekazywany do naszej krwi ze ślinianek kleszcza w ciągu zaledwie kilku pierwszych minut. Krętkom boreliozy, bytującym w jelitach pajęczaka, zazwyczaj zajmuje to kilkanaście do 24 godzin, ale jeśli pasożyt niedawno żerował i bakterie zdążyły się przedostać do jego ślinianek, to zakażenie nastąpi natychmiast po ukłuciu.

Bądźcie więc zdrowi i uważajcie na siebie!

A więcej o tym, jak zmiana klimatu wpłynęła na kleszcze, KZM i inne choroby, oraz jak się przed nimi uchronić i w jakie mity na ich temat nie wierzyć, przeczytacie w naszym raporcie „Jak zmiany klimatyczne wpłynęły na rozwój KZM i groźnych zakażeń wirusowych”.

Artykuł jest elementem współpracy z Instytutem Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej w ramach kampanii “Nie igraj z kleszczem, wygraj z kleszczowym zapaleniem mózgu”. Partner nie miał wpływu na opinie, które wyrażamy.

Nie ma więcej wpisów