captcha image

A password will be e-mailed to you.

Fot. Richard Elzey/Flickr

Najnowsza moda wyniosła olej kokosowy do rangi najzdrowszego z tłuszczów. A tymczasem okazuje się, że szkodzi nam podobnie jak niezalecane tłuszcze zwierzęce – dowodzi najnowszy raport Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

W każdym sklepie ze „zdrową żywnością” olej kokosowy zajmuje poczesne miejsce. Nic dziwnego: jest naprawdę pyszny i cieszy się bardzo dobrą opinią, jeśli chodzi o właściwości prozdrowotne. Czy w pełni zasłużoną? Kwestionuje to raport Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego (American Heart Association – AHA). Tu pełna wersja tekstu

O oleju kokosowym można przeczytać w internecie peany dotyczące m.in. jego wpływu na krążenie krwi i wspierania nas w odchudzaniu. Jest sprzedawany w dużych opakowaniach, a z wielu stron płyną zachęty do zastępowania nim innych tłuszczów. Wniosek wydaje się prosty: im więcej zjemy oleju kokosowego, tym lepiej dla naszego zdrowia.

Skąd wzięla się populaność oleju kokosowego? Pisze o tym dietetyk Damian Parol na swoim profilu FB:

Hype na olej kokosowy wziął się z tego, że wiele osób myli go z olejem MCT (ang. medium-chain triglyceride; pl. średniołańcuchowe kwasy tłuszczowe). Mimo, że technicznie rzecz biorąc kwas laurynowy – główny składnik oleju kokosowego, można zakwalifikować jako średniołańcuchowy kwas tłuszczowy, to jednak ma on dłuższy łańcuch niż kwasy obecne w oleju MCT i odmienne właściwości, sposób wchłanianie i metabolizm.

Dietetyk dodaje, że wśród właściwości oleju MCT są m.in. zwiększenie uczucia sytości i pozytywny wpływ na masę ciała (przy umiarkowanym podnoszeniu poziomu cholesterolu LDL), dzięki czemu olej ten może być pomocny przy odchudzaniu, co niesłusznie przypisano olejowi kokosowemu.

Tymczasem najnowsza opinia amerykańskich kardiologów stawia olej kokosowy w tej samej kategorii produktów co masło, sery, ciastka, śmietana, tłuste mięso czy smalec – a to oznacza, że, owszem, od czasu do czasu można go zjeść, ale jego nadmiar jest zdecydowanie szkodliwy.

Problemem jest to, że olej kokosowy w aż 82 proc. składa się z tzw. tłuszczów nasyconych. Zawiera ich znacznie więcej niż masło (63 proc.), oliwa z oliwek (14 proc.), olej słonecznikowy (10 proc.) czy olej rzepakowy (7 proc.).

„Ponieważ olej kokosowy zwiększa poziom cholesterolu frakcji LDL będącego przyczyną chorób układu krążenia, a jednocześnie nie są znane jakiekolwiek właściwości oleju kokosowego, które mogłyby kompensować jego niekorzystny wpływ na cholesterol LDL, odradzamy jego spożywanie” – napisali naukowcy z AHA w podsumowaniu.

Olej kokosowy. Fot. Pixabay

Co nam szkodzi w oleju kokosowym?

Chodzi o tzw. tłuszcze nasycone (czyli kwasy tłuszczowe nasycone). Znaleźć je można głównie w produktach zwierzęcych, a więc m.in. maśle czy smalcu. Badania dowiodły, że ten rodzaj tłuszczu wywołuje podwyższenie poziomu tzw. złego cholesterolu (LDL – low density lipoproteins), co przekłada się na wyższe ryzyko chorób układu krążenia. Zadaniem cholesterolu LDL jest przenoszenie tłuszczu z wątroby do tkanek. Kiedy w organizmie znajduje się więcej cholesterolu, niż potrzebują komórki, może on gromadzić się w ścianach naczyń krwionośnych, przyczyniając się do rozwoju miażdżycy i tworzenia zakrzepów.

W opozycji do tłuszczów nasyconych stoją tłuszcze nienasycone (czyli kwasy tłuszczowe nienasycone), wiązane z reguły ze zdrowymi olejami roślinnymi, w tym z olejem rzepakowym, słonecznikowym czy oliwą z oliwek (ale też z rybami i orzechami). Tłuszcze nienasycone zawierają frakcję tzw. dobrego cholesterolu HDL (high density lipoproteins), która jest odpowiedzialna za transport cholesterolu z komórek do wątroby. Jego wysokie stężenie we krwi jest korzystne dla organizmu, chroni go przed chorobami układu krążenia.

Istotne jest to, że nie tylko produkty zwierzęce zawierają tłuszcze nasycone. Znaleźć je można też w olejach roślinnych – trzeba więc wybierać takie, które zawierają tłuszczów nasyconych jak najmniej. Rekordzistą pod tym względem jest olej rzepakowy, w którym zawartość tłuszczów nasyconych sięga zaledwie 7 proc.

Na przeciwnym biegunie stoi olej kokosowy w aż 82 proc. składający się z kwasów nasyconych. Jak podają kardiolodzy z AHA, około połowę z nich stanowi kwas laurynowy, zaś reszta to mieszanka kwasów mirystynowego, palmitynowego, stearynowego i krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych. Część tych kwasów w pewnym stopniu zmniejsza stosunek „złego” cholesterolu względem tego „dobrego”, który to wpływ był wielokrotnie podnoszony przez zwolenników oleju kokosowego jako zdrowej żywności.  Jednak – jak pokazuje przegląd siedmiu dużych badań ujęty w tym raporcie – w ostatecznym rozrachunku zwycięża wpływ „złego” cholesterolu, którego stężenie po spożyciu oleju kokosowego przeważa nad tym “dobrym”.

Podsumowując: olej kokosowy powoduje znaczące zwiększenie udziału „złego” cholesterolu (frakcji LDL), a wzrost ten jest podobny jak po zjedzeniu masła czy tłustego mięsa wołowego. I – podobnie jak masło czy tłuste mięso – olej kokosowy powinien być jadany w bardzo ograniczonych ilościach, a już na pewno nie powinien zastępować w naszej diecie zdrowych olejów roślinnych, zwłaszcza rzepakowego, słonecznikowego czy oliwy z oliwek.

Źródło

Nie ma więcej wpisów