captcha image

A password will be e-mailed to you.
Obraz stworzony nową metodą. Fot.  Smalley Holography Group

Obraz stworzony nową metodą. Fot. Smalley Holography Group

Projekcja księżniczki Lei proszącej o pomoc jest bliższa realizacji niż kiedykolwiek dotąd. Jednak to nie pomysł oparty na hologramach.

„Pomóż mi, Obi-wan Kenobi. Jesteś moją jedyną nadzieją”. Klasyczny cytat z pierwszej (czyli czwartej) części Gwiezdnych Wojen zapadł w pamięć dzięki okolicznościom, w jakich go usłyszeliśmy. R2-D2 odtwarza trójwymiarowy obraz Lei Organy proszącej o pomoc. I właśnie ten przestrzenny ruchomy wizerunek to cel, który od niemal 40 lat próbujemy bezskutecznie osiągnąć.

Okazuje się bowiem, że stworzenie poruszającego się obrazu, który można oglądać ze wszystkich stron jest niezwykle trudne. Obrazy oparte na technice holograficznej nie radzą sobie z ruchem, a w dodatku dobrze wyglądają obserwowane tylko z kilku konkretnych miejsc.

Pomysł naukowców z Brigham Young University in Provo w Utah opiera się na czym innym. Wykorzystują oni zespół laserów, które pełnią dwie funkcje. Jeden emitujący światło na granicy widzialności odpowiada za poruszanie maleńkiego obiektu, który oświetlany jest przez pozostałe lasery. Kluczem jest zastosowanie bardzo lekkiego obiektu – w tym przypadku włókien celulozowych. Ludzkie oko jest w stanie zarejestrować około 10 obrazów na sekundę, jeśli więc popychany promieniem lasera obiekt będzie poruszał się szybciej, to powstanie złudzenie ciągłości ruchu.

Poruszana drobina „wisi” w powietrzu, a obraz powstaje przez odbicie od niej promienia kolorowego lasera. Pozwala to, przy odpowiednim nią poruszaniu, na stworzenie przestrzennego obrazu, który można oglądać praktycznie z każdej strony. To zasadnicza przewaga w stosunku do istniejących dotąd rozwiązań.

Sami zobaczcie, jak to wygląda:

Na razie w ten sposób udało się stworzyć małe, mierzące zaledwie kilka milimetrów obrazy. Mogą jednak mieć one bardzo dużą rozdzielczość – już teraz sięga ona 1600 ppi. Współczesne wyświetlacze rzadko przekraczają poziom 550 ppi. Natomiast jeśli obraz ma być złożony i wielobarwny, to jednocześnie trzeba poruszać i oświetlać wiele maleńkich obiektów. Badacze zapewniają, że mają pomysły na rozwiązanie tego problemu.

Pozostaje też kwestia stabilności poruszanych drobin – silniejszy podmuch rozwiałby zapewne taki wyświetlacz. Rozwiązaniem może być zamkniecie go w obudowie (ale to strasznie niewygodne) lub ciągłe dostarczanie nowych maleńkich obiektów.

Choć na razie to prototyp, to jak dotąd żadna z dotychczasowych metod nie zbliżyła nas tak bardzo do oglądania trójwymiarowej księżniczki wyświetlanej przez przysadzistego blaszanego robota.

źródło

Nie ma więcej wpisów