captcha image

A password will be e-mailed to you.
Bolid z roju Perseidów o jasności -9 mag, który pojawił się podczas maksimum w nocy z 11 na 12 sierpnia 2016 roku. Fot. Siarakduz/Wikimedia (CC BY-SA 4.0)

Bolid z roju Perseidów o jasności -9 mag, który pojawił się podczas maksimum w nocy z 11 na 12 sierpnia 2016 roku. Fot. Siarakduz/Wikimedia (CC BY-SA 4.0)

Już za tydzień będziemy świadkami maksimum roju Perseidów. W tym roku mamy i szczęście, i pecha, jeśli chodzi o warunki do obserwacji tego spektakularnego zjawiska.

Perseidy, najbardziej znany rój meteorów w ciągu roku, śmigają po niebie od 17 lipca do 24 sierpnia. Większość z nas jednak szykuje się na tzw. maksimum roju, kiedy na niebie będzie widocznych najwięcej smug świetlnych – od 70 do 90 na godzinę. Termin ten przypada szczęśliwie z soboty na niedzielę 12/13 sierpnia, dzięki czemu będziemy mogli sobie pozwolić na zawalenie tej szczególnej nocy. Drugim sprzyjającym faktem jest to, że wraz z pierwszym tygodniem sierpnia zakończyły się nawet na północy Polski białe noce, podczas których Słońce znajduje się pomiędzy 12 a 18 stopni kątowych poniżej linii horyzontu. Co to oznacza? Przez całą noc nie zapadają całkowite ciemności i nie można dostrzec gołym okiem niektórych gwiazd czy galaktyk. Ale to już mamy za sobą.

Jak wspomniałam na początku, mamy też pecha. Chodzi o to, że w nocy z 12 na 13 sierpnia Księżyc będzie niedługo po pełni (która przypada 7 sierpnia) i na niebie będzie go widać w aż około 80 proc. A to znaczy, że nie będziemy w stanie dostrzec najbledszych śladów meteorowych i obserwacje w ogóle będą utrudnione.

Co oczywiście wcale nie oznacza, że nie warto wówczas patrzeć w niebo. Wręcz przeciwnie, warto, i to nawet bardzo! Z doświadczenia wiem, że Perseidy to rój z przytupem i widać go nawet przy pełni Księżyca. Zatem do dzieła!

Jak obserwować Perseidy?

Do obserwacji wystarczy wygodny leżak lub karimata oraz koc do przykrycia się. No i trochę cierpliwości. Warto też poszukać sobie miejsca na jakimś polu z dala od świateł dużego miasta. Zanieczyszczenie światłem utrudnia obserwacje, a w centrum miasta w ogóle trudno jest dostrzec jakiekolwiek obiekty na niebie.

Kiedy już znajdziecie sobie dogodne stanowisko, najlepiej ustawcie się tyłem do radiantu, czyli punktu, z którego będą wylatywać meteory. Radiant Perseidów znajduje się w Gwiazdozbiorze Perseusza, położonym niedaleko charakterystycznego Gwiazdozbioru Kasjopei, który układa się w kształt litery „W”.

Źródło: NASA

Skąd właściwie wzięły się Perseidy?

Są to pozostałości po rozpadającej się komecie 109P/Swift-Tuttle. Za każdym razie, kiedy przelatuje ona w pobliżu Słońca (a dzieje się to raz na 133 lata), pozostawia po sobie drobiny pyłu, najczęściej nie większe niż ziarnko piasku.

Orbity komety i Ziemi krzyżują się, dlatego co roku nasza planeta wpada w obłok tej materii, a my stajemy się świadkami roziskrzonego widowiska. Drobiny pyłu z komety 109P/Swift-Tuttle wpadają w ziemską atmosferę z prędkością 59 km na sekundę. Trąc o cząsteczki gazów w górnych warstwach atmosfery, rozgrzewają się, nadtapiają i parują. Jonizują atmosferę, tworząc tzw. ślady meteorowe, czyli świetliste linie widoczne na niebie. Mają one kilka-kilkadziesiąt kilometrów długości.

Jeśli będziemy mieć szczęście, to trafi nam się bolid, czyli niezwykle jasny meteor, którego jasność przekracza -4 magnitudo. Po jego przelocie jeszcze przez kilkadziesiąt sekund pozostaje jaśniejszy ślad na niebie, a samemu przelotowi towarzyszą niekiedy grzmoty i syki. Ślad po zwykłym meteorze utrzymuje się przez kilka sekund – akurat tyle, żeby zdążyć pomyśleć życzenie 🙂

Nie ma więcej wpisów