captcha image

A password will be e-mailed to you.

“Oj tam, przez godzinkę się poboją, nic im się nie stanie…”. Czy rzeczywiście?

Odpalanie petard i fajerwerków w noc sylwestrową – dla nas chwila beztroskiej zabawy – to wyrok dla bardzo wielu zwierząt. Domowych i dzikich. Warto znać konsekwencje tej “niewinnej rozrywki”.

Większość zwierząt słyszy dźwięki znacznie cichsze i o znacznie szerszym zakresie częstotliwości niż te słyszane przez człowieka, dlatego wybuchy petard są dla nich koszmarem. Fajerwerki i petardy mogą emitować dźwięki o natężeniu powyżej 120 decybeli (tak głośne dźwięki powodują u człowieka ból ucha, a te powyżej 130 decybeli mogą trwale uszkodzić słuch). Fajerwerki i petardy wytwarzają więc podobny lub wyższy poziom hałasu niż startujące odrzutowce słyszane z odległości 30 metrów.

Poprosiłam akustyka, dr inż. Marcina Zastawnika z Rzeczników Nauki, właściciela firmy Propersound, o komentarz na temat decybeli i szkodliwości hałasu:

Dla ścisłości: to, ile decybeli “wykręci” nam jakiś obiekt, zależy od wielu parametrów, a głównie od odległości słuchacza od źródła czy ewentualnych powierzchni odbijających lub ekranujących. Niemniej cieszy mnie to, że świadomość szkodliwości hałasu – chociaż w przypadku pirotechniki – rośnie. Jednocześnie proszę zwrócić uwagę, że aby kogoś przestraszyć, to dźwięk wcale nie musi mieć 120 dB. Myślę, że potwierdzi to każdy “prankster/ka”, którym udało się kogoś przestraszyć cichym “bu!”.

Jeżeli ktoś chce zobaczyć konkretne wyniki pomiarów i porównań cichej i normalnej pirotechniki, to zapraszam do mojego filmu sprzed kilku lat, w którego opisie znajdziecie link do arkusza Google z wynikami z miernika.

Pies słyszy te wystrzały tak 3-4 razy głośniej niż człowiek, kot odczuwa je z mocą eksplozji bomb. Na nagły, silny dźwięk zwierzęta reagują paniczną ucieczką, próbując ukryć się przed nieznośnym bodźcem. Najgorszy jest długotrwały lub często pojawiający się hałas, który wywołuje u zwierząt niezwykle silny stres. Kiedy towarzyszy temu seria świetlnych eksplozji, strach się potęguje. Zwierzę próbuje się wyrwać z ogłuszającego huku, miota się między wybuchami i rozbłyskami, których nie rozumie i do znoszenia których nie przystosowała go ewolucja.

Psy zrywają się z uwięzi i potem błąkają się w obłędzie (według szacunków silny strach przed wystrzałami odczuwa ok. 45 proc. psów). Kto 1 stycznia jechał kiedyś przez Polskę, ten widział, jak ja, mnóstwo psów błąkających się po drogach lub zabitych przez samochody i leżących na poboczach. Koty uciekają, szukając cichego miejsca i wiele z nich nigdy nie wraca do domów: giną na zawsze, giną na drogach.  

A przecież jest jeszcze mnóstwo innych zwierząt wokół nas. Są dzikie ptaki, które słysząc przerażający dźwięk w środku nocy, zrywają się w panice do lotu. Dla wielu z nich hałas okazuje się zabójczy i po sylwestrowej nocy można zobaczyć na ziemi ich sztywne ciałka. Żadnych widocznych obrażeń – zabił je stres, trauma, zawał serca (np. po pokazie fajerwerków w Arkansas w 2010 roku padło ponad 5000 epoletników krasnoskrzydłych, w Rzymie sylwestrowa kanonada co roku powoduje śmierć setek czy tysięcy ptaków). Są też nietoperze, które – gwałtownie wybudzone z zimowej hibernacji – nie przeżyją szalonego lotu w zimowy chłód.

A sarny, dziki, zające, jelenie w lasach? “Przecież las jest daleko” – pomyśli wielu z nas. Nie za daleko dla zwierząt o słuchu wielokrotnie czulszym od naszego. A lasy miejskie, parki, ogrody zoologiczne? Mieszkające tam zwierzęta nie mają dokąd uciec, miotają się w potrzasku. Koszmar przeżywają też zamknięte w boksach i klatkach zwierzęta gospodarskie (badania pokazują, że wystrzałów petard boi się 79 proc. koni).

Ufam, że wiedząc to wszystko, nikt z myślących ludzi nie zdecydowałby się odpalać w sylwestra fajerwerków i petard. Ufam, że odpalają, bo nie zdają sobie sprawy.

Kanonada petard i fajerwerków była podczas ubiegłorocznej nocy sylwestrowej znacząco mniejsza w naszej okolicy niż przed rokiem i zdecydowanie mniejsza niż jeszcze kilka lat temu, kiedy to pełen arsenał odpalano w co drugim domu. To dobry znak.

Źle, że przy tak szerokim dostępie do informacji o środowiskowych kosztach odpalania petard i fajerwerków (strach zwierząt, stres ludzi, zanieczyszczenie powietrza, mnóstwo śmieci – najczęściej pozostawionych w nieładzie tam, gdzie strzelano) ktoś w ogóle jeszcze decyduje się na ten rodzaj rozrywki.

Zróbmy wszystko, aby za rok było to już zjawiskiem co najwyżej marginalnym.

***Zdjęcie ilustrujące ten artykuł ma charakter poglądowy, nie jest fotografią ptaka padłego wskutek wystrzałów sylwestrowych. Zdjęć ofiar fajerwerków jest wiele w internecie, łatwo je znaleźć, ale my nie mamy zwyczaju korzystać ze zdjęć, do których publikacji nie mamy praw.


Nie jesteśmy portalem. To blog tworzony przez dwie osoby – Olę i Piotra (a ten tekst napisałam ja, Ola). Jeśli mój tekst Ci się spodobał, do czegoś się przydał lub coś wyjaśnił – to świetnie. Wkładamy w nasze materiały dużo pracy starając się, by były rzetelne i jasne. Jeśli chcesz, możesz w zamian podarować nam wirtualną kawę. Będzie nam bardzo miło. Dziękujemy 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Nie ma więcej wpisów