captcha image

A password will be e-mailed to you.

Od kilku tygodni ziemia niemal nieustannie drży pod stopami Islandczyków mieszkających na południu wyspy. Tylko wczoraj odnotowano tam 1400 wstrząsów. To budzi się system wulkanów skrytych pod ziemią w odległości około 30 km od stolicy kraju, Rejkiawiku.

Półwysep Reykjanes na Islandii to w większości jałowe pustkowie pól lawy. Para po lewej stronie pochodzi z elektrowni geotermalnej Svartsengi. Nadmiar ciepłej i bogatej w minerały wody z elektrowni wypełnia Błękitną Lagunę, turystyczny kurort kąpielowy. Fot. Vincent van Zeijst (CC BY 3.0)

Cała sprawa rozgrywa się w odległości około 30 km od Rejkiawiku, na półwyspie Reykjanes, na którym leży rybackie miasteczko Grindavik i międzynarodowe lotnisko Keflavík. To właśnie pod Grindavikiem i w jego okolicy od 24 lutego do 15 marca 2021 roku zanotowano ponad 40 tys. wstrząsów – więcej niż w tym regionie w ciągu całego ubiegłego roku – podaje agencja Reuters. System wulkaniczny pod Grindavikiem był nieaktywny od blisko 800 lat.

Islandczyków trudno zaskoczyć byle trzęsieniem ziemi – mieszkańcy wyspy, na której znajduje się około 130 wulkanów, są do aktywności sejsmicznej przyzwyczajeni. Tym niemniej ogromne natężenie wstrząsów w ciągu ostatnich kilku tygodni (niektóre z nich miały magnitudę 5,7) postawiło w stan pogotowia islandzkie służby, które wydały zalecenia na wypadek ewakuacji miasteczka Grindavik czy stworzenia nowych ścieżek podejścia dla samolotów lądujących na lotnisku Keflavík. Przedstawiciele Islandzkiego Biura Meteorologicznego (Veðurstofa Íslands) przyznają, że nawet jak na warunki islandzkie ta aktywność sejsmiczna jest rekordowa.

Mapa trzęsień ziemi na półwyspie Reykjanes w okresie od 24 lutego do 10 marca 2021 roku. Wówczas ich liczba przekraczała 34 tysiące. Źródło: Veðurstofa Íslands (Islandzkie Biuro Meteorologiczne)

Islandia jest jednym z najaktywniejszych sejsmicznie i najmłodszych geologicznie rejonów świata. Dzieje się tak dlatego, że leży na szczycie Grzbietu Śródatlantyckiego, który utworzył się wzdłuż granicy dwóch oddalających się od siebie płyt tektonicznych: eurazjatyckiej i północnoamerykańskiej. Płyty oddalają się w tempie 2 cm na rok, co powoduje liczne wstrząsy, a powstająca szczelina jest na bieżąco „zabliźniana” wydobywającą się spod ziemi magmą. Wzdłuż granicy płyt istnieje się strefa wulkaniczna, a większość trzęsień ziemi ma miejsce właśnie w znajdujących się tam aktywnych systemach wulkanicznych, np. takich jak ten pod miasteczkiem Grindavik.  

Główną przyczyną drżenia gruntu na półwyspie Reykjanes jest położona 1-1,5 km pod ziemią komora o średnicy około 7 km, w której gromadzi się magma. Jej rosnąca ilość sprawia, że szuka ona miejsca ujścia – stąd wstrząsy. Najnowsze dane pokazują, że magma koncentruje się wulkanem Fagradalsfjall, około 7-9 km na północny wschód od miasteczka Grindavik. Jest to obecnie najbardziej prawdopodobne miejsce możliwej erupcji.

Już na początku marca islandzkie władze ostrzegły przed nieuchronną erupcją tego wulkanu, ale nie spodziewają się gwałtownych zdarzeń w stylu strzelającego w niebo słupa popiołów i gazów, jak to miało miejsce w 2010 roku podczas wybuchu wulkanu o trudnej do wymówienia nazwie Eyjafjallajökull czy w 2014 roku podczas erupcji wulkanu Bárðarbunga.

Przypominam, że wybuch Eyjafjallajökull sparaliżował ruch lotniczy w całej Europie, zaś erupcja innego islandzkiego systemu wulkanicznego, Laki, w 1783-1784 roku spowodowała śmierć jednej czwartej ludności kraju, klęski nieurodzaju w całej Europie i obniżenie średniej temperatury na półkuli północnej o ok. 1°C.

Obecnie specjaliści przewidują raczej łagodną erupcję z wylewem bardzo gęstej i powoli przemieszczającej się lawy. Władze NIE spodziewają się też, by najnowsza aktywność wulkaniczna dotarła do terenów zamieszkanych przez ludzi, zakłóciła międzynarodowy ruch lotniczy czy uszkodziła krytyczną infrastrukturę w pobliżu miejsca erupcji. Póki co, Islandczycy mogą więc spać (w miarę) spokojnie.

Źródło

Nie ma więcej wpisów